Żory mają stać się pierwszym miastem w Polsce, które wprowadzi bezpłatną komunikację miejską. I choć eksperci od lat przekonują, że taki pomysł to utopia, śląskie miasto zamierza udowodnić, że się mylą. Czy to początek końca problemów z rosnącymi cenami biletów?
Wszystko wskazuje na to, że urzędnicy z Żor nie są hazardzistami, którzy pogrążą miejskich przewoźników. Pojawienie się pomysłu wprowadzenia bezpłatnej komunikacji poprzedziły obserwacje i analizy ostatnich dziesięciu lat, które w ciemnych barwach przedstawiały przyszłość żorskich autobusów.
Z urzędniczych badań wynika, że coraz mniej osób wybiera komunikację miejską, a coraz wyższe ceny biletów nie poprawiają sytuacji. Gmina jest zmuszona dokładać coraz więcej pieniędzy do komunikacji, które stanowią już 72 proc. kosztów przewoźnika. Władze miasta w komunikacie zamieszczonymi na stronie urzędu miejskiego wprost nazywają to błędnym kołem i proponują rozwiązanie.
Władze chcą w ten sposób ułatwić mieszkańcom dostęp do edukacji, kultury, sportu i rekreacji. Ponadto, chciałyby, aby kierowcy przesiedli się do autobusów, a bezpłatna komunikacja przełożyła się na powstawanie nowych miejsc pracy. Co stoi na przeszkodzie? Władze miasta muszą się jeszcze dogadać z przewoźnikiem. I jeśli wszystko pójdzie po ich myśli, bezpłatna komunikacja może zostać wprowadzona już drugiej połowie bieżącego roku. Jeśli się to nie uda, miasto Żory może nawet wystąpić z Międzygminnego Związku Komunikacyjnego i wprowadzić zmiany 1 stycznia 2014 r.
– To bardzo dobry pomysł – stwierdza bez wahania Mieczysław Marosz z Polskiej Izby Gospodarczej Transportu Samochodowego i Spedycji. Jego zdaniem, jest to przede wszystkim sposób na pozbycie się tysięcy samochodów z centrów miast. – Pozostaje tylko kwestia, jak znaleźć na to kasę? Jeśli władze Żor mają wystarczające środki na to, aby wprowadzić pomysł w życie, to jest to dobre rozwiązanie – mówi Marosz.
Zdaniem blogera naTemat Obserwatora Drogowego, bezpłatna komunikacja ma szanse sprawdzić się jedynie w mniejszych miastach, a i tam będzie musiało dojść do pewnych przekształceń. – W mniejszych miastach jest to bardzo korzystne i nie obciążające znacznie budżetu, dlatego myślę, że pomysł może się sprawdzić, choć może nie przy utrzymaniu 12 linii (jak w Żorach), możliwe że będą je redukować – stwierdza. – To jest zasadniczo kierunek zmian dla mniejszych miast i jest on już wprowadzany od jakiegoś czasu. Np. po terenie podwarszawskiego Legionowa jeżdżą już od paru lat darmowe autobusy dowożące mieszkańców do stacji PKP. Tak działa nowoczesna administracja, która wie, ze dla mieszkańców najważniejszy jest szybki dojazd do pracy w Warszawie i ułatwia życie mieszkańcom – uważa nasz bloger.
Mieczysław Marosz twierdzi jednak, że były już przypadki, gdy nawet miastu takiemu jak Warszawa udawało się wprowadzić czasowo bezpłatną komunikację. Jego zdaniem, mogłoby to być wskazówką do tego, jak działać na rzecz likwidacji biletów dla mieszkańców. – A dlaczego nie w Warszawie. Gdy był mecz Polski z Ukrainą, to władze dogadały się z organizatorami i kibice przez cały dzień jeździli za darmo. Dlaczego nie może być 365 takich dni w roku? – pyta z uśmiechem Mieczysław Marosz.
Obserwator Drogowy przekonuje jednak, że Warszawie, Krakowie czy Gdańsku raczej nie jest to możliwe. – Teoretycznie może, ale chodzi o koszty. Naturalnie przede wszystkim dlatego, że nasze duże miasta są większe od Tallina. Należy jednak zaznaczyć też, że komunikacja w Tallinie nie jest tak dobra jak w Warszawie. Co chwilę dokupujemy nowoczesne autobusy, tramwaje, wagony metra. To kosztuje najwięcej. Warszawa dotuje ze swojego budżetu komunikacje, jednak raczej nigdy nie dojdzie do 100% dotowania bo to zrujnowałoby nasz budżet – stwierdza ekspert.
Podstawą bezpłatnych przejazdów w Estonii jest posiadanie zameldowania w stolicy. Już dziś przyniosło to skutek, gdyż tysiące przybyszów z innych stron kraju zdecydowało się zalegalizować swój pobyt w Tallinie. To oczywiście sprawia, że ich podatki trafiają do tutejszego budżetu, a nie do miejscowości w głębi kraju. Bezpłatne przejazdy są zatem nie tylko doskonałym udogodnieniem, ale również rozwiązują problem miasta, jaki stanowią niezameldowani mieszkańcy.
– W Tallinie jest bardzo duże zainteresowanie komunikacją miejską po 3 miesiącach od wprowadzenia bezpłatnych przejazdów – potwierdza Obserwator Drogowy. – Pojawiło się więcej autobusów i zmniejszyły się korki, więc wnioski są pozytywne i pomysł rokuje bardzo dobrze ale jest wpisany w strategię Estonii, która chce być "eko" – zauważa bloger naTemat.
– To musiało się sprawdzić – komentuje nasz bloger Kazimierz Popławski, przyglądający się od lat republikom nadbałtyckim. Cel został osiągnięty i z pewnością pieniądze wpływają na konto miasta, bo kilkanaście tysięcy mieszkańców zaczęło odprowadzać w nim swoje podatki – mówi Popławski.
Komunikat zamieszczony na stronach urzędu mijeskiego w Żorach
Z komunikacji miejskiej w naszym Mieście korzystają przede wszystkim dzieci i młodzież oraz osoby starsze i niezamożne. W wielu rodzinach, szczególnie wielodzietnych, wydatki na transport stanowią poważną pozycję w rodzinnych budżetach. Biorąc pod uwagę względy społeczne, ale również ekologiczne, postanowiliśmy wprowadzić w Żorach bezpłatną komunikację miejską dla wszystkich mieszkańców CZYTAJ WIĘCEJ
Skracamy dystans – Bezpłatna Komunikacja Miejska
Komunikat zamieszczony na stronach urzędu mijeskiego w Żorach
Chcemy również podkreślić, że mamy świadomość, że nasze rozwiązanie nie byłoby możliwe, gdyby – tak jak w wielu dużych miastach – nasz system transportu miejskiego był rozbudowany i kosztowny. Specyfika naszego Miasta sprawia, że mamy bardzo tani system komunikacji – wprowadzenie bezpłatnych przejazdów zwiększy nasze wydatki z 2,4 do 3,3 mln zł rocznie. CZYTAJ WIĘCEJ