Politycy od lat szorują po dnie w rankingach zaufania. Trudno wyliczyć wszystkie powody tego stanu rzeczy, ale od środy jest nagranie, które pokazuje większość z nich. W roli głównej: poseł Marek Sawicki, polityk PSL, który plotąc trzy po trzy ucieka sejmowym korytarzem przed kobietą z dzieckiem na ręku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Podczas opędzania się od Patrycji Adamskiej, tęczowej mamy, która jest zaniepokojona tym, że w razie śmierci partnerki bez ustawy o związkach partnerskich ich dzieci wylądują w sierocińcu, poseł Marek Sawicki powiedział wiele zdumiewających i nieprawdziwych rzeczy. Gdyby jednak wydobyć z tej szermierki siekierą najbardziej arogancką wypowiedź, byłoby to następujących sześć słów: "Jak ja wpływam na pani życie?!".
Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej pyta obywatelkę, jak wpływa na jej życie. Pozwólmy, by ten odklejony komunikat wybrzmiał. POSEŁ NA SEJM RP PYTA OBYWATELKĘ, JAK WPŁYWA NA JEJ ŻYCIE. To, że te słowa przeszły mu przez usta, powinno go skazać na polityczny niebyt.
Marek Sawicki nie rozumie albo udaje, że nie rozumie kim jest, gdzie jest, a przede wszystkim: po co. A więc: że jest posłem (a nie osobą prywatną), jest w Sejmie (a nie w sanatorium), a jego zadaniem jest rozwiązywanie problemów ludzi (a nie ideologiczne tyrady).
Kiedyś mówiono, że tabakiera jest dla nosa, a nie nos dla tabakiery. To, że polityk Trzeciej Drogi zaprzecza tej oczywistości, powinno nas wszystkich jako obywateli przepełniać trwogą – niezależnie od tego czy mamy dzieci i jakiej płci jest drugi rodzic.
Ta tchórzliwa ucieczka Sawickiego korytarzem, zakończona pogardliwym trzaśnięciem drzwiami przed nosem kobiety, świadczy o stanie umysłu, który jest groźny dla nas, jako społeczeństwa, i dla państwa, domu nas wszystkich. Domu, którego zasady ustalają posłowie właśnie za pomocą prawa. Albo nie ustalają: jak politycy PSL, którzy z powodu religijnego zaślepienia wolą wysłać dzieci do sierocińca, niż podnieść rękę za ustawą o związkach partnerskich.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nieprawdą są zapewnienia Sawickiego, że opiekę nad dziećmi można w żelazny sposób uregulować w testamencie. Nieprawdą są jego pomruki o konstytucyjnej definicji rodziny w artykule 18. Konstytucja – pod wpływem lobbingu katolickich biskupów, na co są stenogramy – jako związek kobiety i mężczyzny definiuje małżeństwo, nie rodzinę. Patrycja Adamska, jej de facto żona i dzieci są rodziną, czy się to Sawickiemu podoba, czy nie. A on ma obowiązek tworzyć ramy prawne, które rodzinę – także tę rodzinę – chronią. No chyba, że w uśmiechniętej Polsce Koalicji 15 października nadal są rodziny lepszego i gorszego sortu.
"Nie muszę się pani tłumaczyć" – mówi Sawicki, który od matki z dzieckiem na ręku opędza się jak od natrętnej muchy. Błąd: musi i powinien, a razem z nim Polskie Stronnictwo Ludowe i Trzecia Droga. Od rana do wieczora Sawicki i koledzy powinni tłumaczyć, dlaczego stwarzają zagrożenie dla dzieci w tęczowych rodzinach. Nie, klepanie zdrowasiek nie sprawi, że one znikną. Były, są i będą, a obowiązkiem Sawickiego i spółki jest zapewnić rodzinom bezpieczeństwo, a nie bajdurzyć o prawnikach, którzy jakoś znajdą sposób na to, by sięgnąć prawą ręką do lewego ucha podczas stania na rzęsach i klaskania uszami.
"Ja pani świata wartości nie narzucam" – broni się były ministrant, bo chyba nie poseł Sawicki, zestresowany nagłą konfrontacją z rzeczywistością. Rzeczywistość podeszła do niego w letniej sukience i z blondwłosym kilkulatkiem na ręku. Stąd to zakłopotanie Sawickiego, stąd ten szok: nagle okazuje się, że polityczna gra ma ludzką stawkę, a jest nią realne zagrożenie dla pary kobiet i ich dzieci. Wszystko dlatego, że pan Sawicki nie zachowuje się jak poseł, mimo że za to, jako obywatele mu płacimy.
W buty niech sobie wsadzi fałszywe zapewnienia o poważaniu i życzenia zdrowia. To, co pokazał, to kompletny brak szacunku i chory upór, by w imię swojej ideologii religijnej niszczyć życie innym. Niczym, nie przymierzając, polityk PiS. I bardzo dobrze, że to pokazał i wszyscy mogą to zobaczyć. Jeśli poseł Sawicki i spółka nie pamięta, że jest posłem, to ludzie mu przypomną. Sanatorium na Wiejskiej się skończy.