"Sprawa rodzinna" w reżyserii Richard LaGravenese jest wyrobem kinopodobnym, który ogląda się raczej z braku laku niż z potrzeby obcowania z kulturą. Owszem, są filmy, które pomimo średniego wykonania niosą ze sobą jakąkolwiek wartość (czy to estetyczną czy narracyjną), ale nowy hit Netfliksa z Zakiem Efronem i Nicole Kidman reprezentuje znacznie niższy poziom. Z seansu zapamiętałam więcej scen z lokowaniem produktu niż faktycznej komedii.
Ocena redakcji:
1.5/5
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O czym jest film "Sprawa rodzinna" z Zakiem Efronem i Nicole Kidman?
Włączając "Sprawę rodzinną", myślałam, że wiem, w co się pakuję. Po filmie spodziewałam się miałkich żartów, może szczypty kampu i zwariowanego happy endu. Po amerykańsku. Koniec końców dostałam komedię, która jakoś specjalnie nie bawi i tak właściwie nie wie, dokąd zmierza fabuła, a wraz z nią trójka głównych bohaterów.
Zara ma zaledwie 24 lata i już jest wykończona swoją pracą. Jako asystentka musi codziennie zmagać się z kaprysami niedojrzałego hollywoodzkiego gwiazdora, Chrisa Cole'a. W pierwszych minutach filmu dziewczyna sama się zwalnia. Aktor reaguje na jej odejście mniej więcej tak jak dziecko pozostawione przez matkę przy kasie w sklepie. Nie ma pojęcia, co bez niej zrobi.
Chris postanawia więc pojechać do rodzinnego domu Zary z myślą o tym, by zachęcić ją do powrotu do pracy. Na miejscu poznaje matkę swojej byłej asystentki, z którą niemalże od razu ląduje w łóżku. Sekretny romans - to motyw przewodni "Sprawy rodzinnej".
Myślałam, że na Netfliksie nie ma niczego gorszego od "Irlandzkiego życzenia"
Netflix już wcześniej tworzył hallmarkowe produkcje (tak, "Irlandzkie życzenie" z Lindsay Lohan, to ciebie mam na myśli), ale dotąd nie obsadzał w nich aż tylu znanych i utalentowanych nazwisk.
W "Sprawie rodzinnej" aktorzy dają z siebie minimum, a przecież i Joey King z "The Act", i laureatka Oscara Nicole Kidman ("Godziny") potrafią grać. Po "Braciach ze stali" nikt raczej nie ma wątpliwości co do talentu Zaka Efrona, który swoją przygodę z filmem zaczynał od "High School Musical". Nawet obecność Kathy Bates z kultowego "Misery" nie jest w stanie ogarnąć całego tego bałaganu.
W filmie, który dość mocno opiera swoją fabułę na romansie gwiazdy Hollywood z samotną matką, brakuje przede wszystkim seksapilu. Pomińmy fakt, że film nie stara się być komentarzem dotyczącym pewnych stereotypów (w końcu nie każda produkcja ma taki obowiązek), ale scenariusz Carrie Solomon nie potrafi znaleźć złotego środka między tym, co sexy, a tym, co śmieszne.
Wymagajmy czegoś więcej
Tożsamość "Sprawy rodzinnej" to jedna wielka niewiadoma. Pozwolę sobie zacytować tutaj Barry'ego Hertza z "Globe", który w taki sposób podsumował film: "To tak dziwnie przemyślana i wykonana produkcja, że aż trzeba ją zobaczyć na własne oczy, by zrozumieć, co według wielkich algorytmów chcą oglądać subskrybenci".
Jeśli kino przyszłości miałoby trzymać taki poziom jak "Sprawa rodzinna", to mamy przechlapane. Obecnie "dzieło" z Efronem i Kidman zajmuje drugie miejsce w rankingu najczęściej oglądanych filmów w Polsce. Gust, gustem, ale stać nas na więcej.
QUIZ: Jak dobrze pamiętasz kultowe komedie romantyczne?