Kinga Zawodnik ważyła 150 kilogramów i zyskała popularność dzięki programom o odchudzaniu. Rok temu prezenterka poddała się operacji bariatrycznej – z sukcesem, bo w ciągu dwunastu miesięcy zrzuciła ponad 50 kilo. Co na to internet? Zamiast gratulować Zawodnik, wylał na nią kubeł hejtu. Serio?!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kinga Zawodnik zyskała popularność dzięki programom "Gadżet show" czy "Dieta czy cud" oraz "Pierwszy raz Kingi", w którychposzukiwała efektywnych metod na zrzucenie wagi. Przy 175 centymetrach wzrostu ważyła prawie 150 kilogramów.
Próbowała różnych diet, tabletek i gadżetów wspomagających odchudzanie, a w trakcie nagrywania udało jej się schudnąć kilkanaście kilogramów. W końcu podjęła decyzję o poddaniu się operacji zmniejszenia żołądka.
"Dziś mija czwarty miesiąc. Na wadze - 32,4 kg. Dużo się ruszam, ćwiczę, spaceruję, chodzę na basen, wróciłam do swoich treningów MMA, a z jedzeniem jest różnie. Nie zawsze wszystko zjem, ale pilnuję, by moje posiłki były urozmaicone. I ta waga spada dosyć szybko. Może nawet trochę za szybko. Może nawet trochę się tego zaczynam już bać. Może chciałabym, aby wolniej ta waga spadała. Dużo mam myśli w głowie" – mówiła w listopadzie ubiegłego roku.
Kinga Zawodnik po operacji bariatrycznej straciła ponad 50 kilogramów. Nie było łatwo
W lipcu od operacji bariatrycznej Kingi Zawodnik minął rok. Schudła 54 kilogramy, a o swojej drodze opowiedziała w rozmowe we "Wprost". Powiedziała bez ogródek: to poważna operacja i olbrzymie wyzwanie, a po zejściu ze stołu operacyjnego było bardzo ciężko.
– Wiele osób uważa, że jest to droga na skróty. Odchudzanie bez wysiłku. Osobiście bardzo bolą mnie tego typu opinie. Nikt, kto nie przeżył takiej operacji, nie wie tak naprawdę, co ona oznacza – podkreśliła Zawodnik, która twierdzi, że zdecydowała się na operację z powodów zdrowotnych, nie estetycznych.
Dodała, że operacja bariatryczna to "tak naprawdę wstęp do długiej i wytężonej pracy nad sobą, która trwa do końca życia". – Operacja jest pierwszym krokiem, a potem wszystko tak naprawdę zależy od nas. W każdej chwili możemy ten żołądek ponownie rozciągnąć, jeśli nie będziemy się stosować do zaleceń lekarskich, dietetycznych i fizjoterapeutycznych, a operacja nie przyniesie rezultatu. Wrócimy do dawnych rozmiarów – opowiadała prezenterka.
Sama ciężko pracuje, bo "nie chce wrócić do tego, co było". – I nie wrócę. Dbam o aktywność fizyczną. Pilnuję pory i porcji posiłków. Z tyłu głowy mam zawsze myśl, że jestem po operacji. Wiem, ile mnie to kosztowało cierpienia, ile bólu, wyrzeczeń i nie chcę schodzić z tej drogi. Świadomość tego, co przeszłam, to dla mnie sygnał ostrzegawczy, by nie wracać do tego, co było – mówiła we "Wprost".
Hejt na Kingę Zawodnik po operacji zmniejszenia żołądka. "Wylewa się z każdej strony"
W ciągu swojego życia Kinga Zawodnik słyszała dużo obrzydliwych opinii na temat swojego wyglądu. W końcu mieszka w Polsce, w której czyjeś ciało ciągle budzi ogromne emocje, a fatfobia jest (niestety) wciąż na początku dziennym.
– W dzieciństwie i młodości bardzo często komentowano mój wygląd. Zwracano uwagę na otyłość. Spotkałam się z bardzo dużym hejtem. Nazywano mnie grubą świnią, obrażano. Leciały w moją stronę różne epitety rodem z łaciny podwórkowej – opowiadała.
Ale radziła sobie. – Nauczyłam się z nich żartować. Gdy ktoś nazywał mnie grubą świnią, mówiłam: "No widzisz. Jestem dorodną świnią, więc mogę czuć się bezpiecznie. Wiatr mnie nie zwieje". W tym momencie moi oprawcy bardzo często nie wiedzieli, co powiedzieć. Nie byli przygotowani na to, że będę z ich komentarzy żartować – wspominała.
Ale kiedy Zawodnik schudła wciąż słyszała (i słyszy) hejterskie uwagi, tym razem nastawione już nie na wygląd, ale na... operację zmniejszenia żołądka.
– Wiele osób zarzuca mi na przykład, że promuje się dzięki operacji bariatrycznej. Namawiam innych do zabiegu itp. To absolutna nieprawda. Nigdy nie zachęcałam nikogo do operacji i nie zamierzam tego robić. Operacja bariatryczna to bardzo poważny zabieg. Ostatnio takich hejterskich komentarzy jest znacznie mniej niż na początku. Nie zmienia to jednak faktu, że takie opinie bardzo bolą. Co ciekawe, zwykle hejtują mnie kobiety – opowiedziała we "Wprost".
Jej zdaniem wynika to z zazdrości. – Jeśli ktoś zaczyna dobrze wyglądać albo nagle powodzi mu się w życiu, to pojawia się zazdrość. Zawsze łatwiej jest kogoś zhejtować niż go wesprzeć. Ten hejt wylewa się z każdej strony – dodała Kina Zawodnik, która obecnie prowadzi kampanię przeciw hejtowi i jeździ po całej Polsce ze spotkaniami.
Gruba źle, szczupła też źle. Po hejcie na Kingę Zawodnik po operacji tracę wiarę w ludzi
Chciałabym móc powiedzieć, że hejt na Kingę Zawodnik mnie zszokował, ale niestety tak nie jest. Ludzie uwielbiają krytykować, a dla wielu Polaków to sport narodowy. A to oznacza, że zawsze znajdzie się powód, żeby kogoś zniszczyć.
Jesteś gruba? Wyzwą cię od świń. Jesteś chuda? Powiedzą, że jesteś wieszakiem i nie masz tyłka. Nie chcesz operacji bariatrycznej? Jesteś leniwym grubasem. Jesteś po operacji bariatrycznej? Jesteś leniwa i idziesz po linii najmniejszego oporu, a inni ludzie sami muszą się męczyć z odchudzaniem. Uprzywilejowana s*ka.
Hejt będzie zawsze. Zawsze. Obojętnie, jak wyglądasz i co robisz. Usłyszysz go, jeśli ważysz dużo, w normie lub mało; korzystasz z zabiegów medycyny estetycznej lub starzejesz się naturalnie; farbujesz włosy lub eksponujesz siwiznę; masz duże piersi lub małe piersi, dużą pupę lub małą pupę, wydatne usta lub cienkie wargi; nosisz krótkie sukienki z głębokimi dekoltami lub długie sukienki bez dekoltu; malujesz się lub nie malujesz.
Dla ludzi zawsze wszystko będzie źle i tracę już w nich wiarę. To z ich strony zawiść, zazdrość, nuda? Nie wiem, ale mówiąc brzydko, rzygam już tym powszechnym wtrącaniem się w cudze sprawy i hejtem na każdego o wszystko.
Co nam pozostaje? Robić swoje i olewać opinie innych, które nas nie obchodzą. Jasne, łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić, ale innej drogi nie ma. O sobie decyduję tylko ja, a o Kindze Zawodnik decyduje tylko Kinga Zawodnik. Nie podoba się? Cóż, wzruszymy ramionami albo popłaczemy, ale przeżyjemy.
A hejterzy niech trzymają kciuki, żeby hejt nie dosięgnął ich samych, bo... w końcu to nastąpi. Tu jest Polska.