We wtorek przed północą Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa nie uwzględnił wniosku prokuratury o areszt tymczasowy dla posła klubu PiS Marcina Romanowskiego. Tym samym polityk Suwerennej Polski, na którym ciąży 11 zarzutów za nieprawidłowości związane z wydawaniem pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, które miały służyć ofiarom przestępstw, noc z wtorku na środę spędził już we własnym łóżku. Internauci stawiają pytanie: dlaczego sąd podjął decyzję w środku nocy? Czy to specjalne traktowanie? Sprawdziliśmy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Marcin Romanowski nadal ma kłopoty, bo oskarżenie o udział w zorganizowanej grupie przestępczej to nie przelewki, ale przynajmniej na razie może przeżywać je w domowym zaciszu. To efekt decyzji sądu, który nie uwzględnił wniosku prokuratury o areszt tymczasowy dla byłego wiceministra sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry. Dlaczego sąd podjął decyzję w środku nocy?
Kluczowe jest tu słowo "niezwłocznie", które cała Polska miała okazję odmieniać przez wszystkie przypadki, gdy w 2015 roku brakiem niezwłocznej publikacji orzeczenia Trybunał Konstytucyjnypróbowała zatopić ówczesna premier Beata Szydło. Wracamy do roku 2024. Otóż gdy sędzia dochodzi do wniosku, że tymczasowe aresztowanie w danym przypadku może nie być zasadne, ma obowiązek niezwłocznie wyznaczyć posiedzenie i wydać decyzję.
Dalsza część tekstu pod zdjęciami.
Dyżury aresztowe
Czy to znaczy, że każdy sędzia musi być w pracy 24/7? Nie.
– W sądach, podobnie jak w prokuraturze, organizowane są dyżury aresztowe. W końcu przestępcy nie popełniają przestępstw tylko w godzinach urzędowania organów wymiaru sprawiedliwości, a zarówno sąd jak i prokuratura mają określony czas na czynności procesowe – tłumaczy w rozmowie z naTemat prok. Ewa Wrzosek.
To oznacza, że w sądzie zawsze jest jakiś sędzia, do którego spływają zadania niemieszczące się w normalnych godzinach pracy sądu. – To, że sąd czy prokuratura podejmuje decyzje o "dziwnych" porach, to standard. W tym, że sędzia podjęła decyzję ws. Marcina Romanowskiego przed północą, nie ma nic nadzwyczajnego. Pojawiające się na ten temat wątpliwości traktowałabym jako teorie spiskowe – mówi prawniczka.
Zdaniem prok. Wrzosek sąd zasługuje na uznanie za to, że nie czekał na planowe posiedzenie o godzinie 9., w momencie gdy otrzymał od obrony pismo od Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, które stoi na stanowisku, że Romanowski, jako jego członek, ma immunitet.
Prok. Wrzosek o determinacji prokuratury i obrony Romanowskiego
– Chwała sądowi za to, że nie czekał do rana. To dobra praktyka, bo "niezwłocznie" powinno oznaczać "niezwłocznie" – ocenia prok. Ewa Wrzosek. Prawniczka dodaje, że w każdym tego typu przypadku sąd ma obowiązek powiadomić prokuraturę o posiedzeniu, a potem dostarczyć mu uzasadnienie decyzji.
Prok. Ewa Wrzosek uważa, że nie można mówić o kompromitacji Prokuratury Krajowej, która dysponowała przecież opiniami, że europejski immunitet Romanowskiego nie obejmuje, ale widoczna była różnica w poziomie determinacji obrony byłego wiceministra i organów ścigania.
– Po stronie obrony byłego wiceministra determinacja była znacznie większa. Prokuratura też mogła zwrócić się do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i przedstawić swoje racje. Nie zrobiła tego, mimo że wiedziała, że z tego prawa skorzystała obrona. Kto wie, może gdyby tego dopilnowała, pismo Zgromadzenia miałoby inną treść. Takie sprawy trzeba prowadzić wyjątkowo starannie – konkluduje prok. Ewa Wrzosek.