W chwili śmierci miał 77 lat. Był wybitnym aktorem filmowym, teatralnym i dubbingowym. Spełniał się też jako reżyser i pedagog. Przez wiele lat zmagał się z problemami zdrowotnymi. Przeszedł udar, dwa zawały i nawrót nowotworu krtani.
Od śmierci Jerzego Stuhra minęło kilka dni. Zgodnie z planem uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się o godzinie 12.00 w kościele św. Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej w Krakowie.
Aktor spoczął na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Nie zabrakło najbliższej rodziny zmarłego. Wśród żałobników byli też m.in.: dziennikarka Monika Olejnik, reżyserka Agnieszka Holland, aktor Marek Kondrat, aktor Bartosz Opania, senator Jerzy Fedorowicz.
Pogrzeb poprowadziło wielu księży, całej ceremonii przewodniczył jednak kardynał Grzegorz Ryś. To on wygłosił poruszające kazanie.
– Ile się ukazało komentarzy po jego śmierci? Wszyscy piszą, że mógł zagrać wszystko. Mógł zagrać wszystko. Nie było roli, której nie był w stanie zagrać. Wszystko potrafił zagrać – mówił duchowny i wspomniała, że osobiście znał się z panem Jerzym.
Na pogrzebie Stuhra przemówiła też Małgorzata Kidawa-Błońska. – Każde pożegnanie jest bardzo trudne. Dla was (rodziny – przyp. red.) najtrudniejsze, ale dla nas tu zgromadzonych, także bardzo ciężkie, bo musimy się zmierzyć z odejściem, którego nie chcieliśmy i nie byliśmy na nie przygotowani – zaczęła.
– Przychodzą nam do głowy oczywiste słowa – wielki aktor, wspaniały nauczyciel, prawdziwy przedstawiciel polskiej inteligencji, polskiej elity, przyjaciel, społecznik, wspaniały człowiek – wymieniała.
W dalszej części wspomniała o "atakach na elitę i inteligencję".
W czasach populistycznego ataku na inteligencję stał się sam celem tych ataków. Jako człowiek wrażliwy, cierpiał z tego powodu. Bardzo dobrze wiedzieli i czuli to najbliżsi, ale i my wszyscy. Ale Jerzy Stuhr w tych czasach zachował męstwo, nie stracił odwagi. Co najważniejsze, nie zmniejszyło to jego pracy. Nie dał tej satysfakcji atakującym go, małym ludziom.
– Ostatnia sztuka (pt. "Geniusz" - przyp. red.), w której zagrał, nie była sztuką historyczną. Była boleśnie współczesna. Jej bohaterem, a zarazem bolesną kreacją był Konstanty Stanisławski. Artysta pod presją ideologii i władzy. Pan Jerzy zagrał tę rolę przejmująco. Nasycił ją własnym doświadczeniem, szczególnie doświadczeniem ostatnich lat – mówiła Kidawa-Błońska. Dodajmy, że Stuhr nie był zwolennikiem rządów PiS.
Wybitny artysta na długo pozostanie w pamięci Polek i Polaków. Jego kariera trwała ponad pięć dekad. Widzowie pokochali go m.in. za Maksa z "Seksmisji", Rybę z "Kilera" czy głos Osła ze "Shreka".