Joanna Szczepkowska wszelkimi sposobami stara się wyjaśnić co miała na myśli pisząc o homoseksualnym lobby w teatrze. Przy opinii jednak zostaje i podaje przykłady, które mają dowieść, że w środowisku teatralnym heteroseksualiści są gorzej traktowani. Działania niektórych reżyserów porównuje do mobbingu.
W długim wywiadzie dla "Newsweeka" Joanna Szczepkowska tłumaczy się ze słów o
homoseksualnym lobby w świecie teatru. Zapewnia, że nie jest homofobką i popiera małżeństwa jednopłciowe, a jej
homoseksualni przyjaciele śmieją się z łatki, jaką przypięła jej opinia publiczna.
Aktorka mówi zresztą, że przyzwyczaiła się do określania jej mianem wariatki oraz osoby sfrustrowanej i żałosnej.
Szczepkowska protestuje przeciwko nazywaniu jej aktywności publicznej walką z mobbingiem ze strony
środowiska homoseksualistów. Przekonuje, że cała afera rozpoczęła się od jej odpowiedzi na artykuł Macieja Nowaka, która zresztą nie została opublikowana. Aktorka podejrzewa, że redakcja "Gazety Wyborczej" odrzuciła jej tekst dlatego, że opisuje on przykrą prawdę o środowisku teatralnym i roli homoseksualistów w nim.
Przede wszystkim twórcy nie dopracowują swoich przedstawień, przez co widz dostaje dzieło niskiej jakości. "Bo to jest właściwie przykrywka do tego, że można pokazać rzecz niegotową, ale odhaczyć, wziąć za to forsę, mieć wpis w CV" – mówi Tomaszowi Kwaśniewskiemu. Szczepkowska narzeka też, że aktorom płaci się tylko za przedstawienia, a nie za próby. Dlatego jeśli reżyser długo pracuje nad sztuką, a później okaże się ona klapą, najbardziej tracą właśnie oni. Żeby przyciągnąć widzów reżyserowie często nastawiają się na skandal, przymuszając aktorów do rozebrania się na scenie. Normą jest także przymykanie oka na niewywiązywanie się z umów.
Na promowaniu homoseksualistów tracą utalentowani aktorzy, którzy nie należą do wąskiego grona i nie są zapraszani na spotkania, w których mogą uczestniczyć tylko osoby o takiej orientacji seksualnej. Trudno jednak dowieść przypadków mobbingu, bo granica między wizją artystyczną a mobbingiem jest bardzo nieostra.
Publiczną aktywność aktorki
ostro skrytykował Jacek Poniedziałek. "Pani Szczepkowska powiedziała: "Dosyć już TARYFY ULGOWEJ dla gejów!" (Gdzie jest taka taryfa, Szanowna Pani?). I że młodzi aktorzy rozpaczają, że tylko bycie gejem gwarantuje dziś sukces w teatrze. Że muszą się na żądanie gejów-reżyserów obnażać na scenie i robią to, żeby nie stracić pracy. Pytam publicznie, który reżyser i pytam aktorów, kto miał taką sytuację, kto tego doświadczył???" – pisał na swoim blogu w naTemat.