Marcin Romanowski nie boi się aresztowania. Mówi, że nie było żadnej grupy przestępczej. Były wiceminister skarży się też na "bezprawie w Polsce". Chyba zapomniał, co PiS przez osiem lat swoich rządów zrobiło z sądownictwem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie minęły nawet dwie minuty porannej rozmowy w RMF FM, a Marcin Romanowski znalazł już jeden żelazny powód afery, której w ostatnich tygodniach stał się głównym bohaterem. Jednocześnie odpierał rzecz jasna wszelkie zarzuty.
– Zdaję sobie doskonale sprawę, że to okres przejściowy pod rządami Donalda Tuska i tego państwa bezprawia, które jest nam fundowane – powiedział poseł Suwerennej Polski.
Romanowski stwierdził: – Trudno zachować spokój w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z aresztami wydobywczymi w stosunku do osób, wobec których te areszty są bezpodstawnie stosowane i mamy do czynienia oczywiście z nieludzkim i poniżającym traktowaniem. Mówię tu przede wszystkim o księdzu Michale Olszewskim i dwóch urzędniczkach.
Dalej było jeszcze lepiej. – Przy tym stanie wzmożenia politycznego sędziów, jeśli polityk konserwatywny jest podejrzewany i atakowany... – kontynuował, ale w tym momencie przerwał mu Tomasz Terlikowski. – Pan nie jest oskarżany i podejrzewany o to, że był pan konserwatywny, tylko o działania w Funduszu Sprawiedliwości. Ma pan tego świadomość? – dopytał prowadzący.
Romanowski potwierdził, ale dał do zrozumienia, że "kontekst polityczny jest tu bardzo ważny". – Brakuje mi bezstronności w polskich sądach – stwierdził.
Trzeba przyznać, że wyjątkowo krótką pamięć mają politycy związani z poprzednią władzą. Romanowski nie zająknie się przecież o tym, co PiS zrobiło z sądownictwem w Polsce, kiedy przez osiem lat sprawowało władzę.
Nie powie o pseudoreformach Zbigniewa Ziobry, politycznych nagonkach czy upolitycznianiu Krajowej Rady Sądownictwa i Trybunału Konstytucyjnego. Wygodniej dziś mówić o tym, że poszkodowany konserwatysta stał się ofiarą.
Przypomnijmy: na Romanowskim ciążą bardzo poważne zarzuty (m.in. działanie w zorganizowanej grupie przestępczej), które mogą go posłać za kraty na 15 lat. Polityk do zarzutów się nie przyznaje. – Żadnej grupy przestępczej nie było – powtarzał w RMF FM.
Te gorzkie żale Romanowskiego brzmią o tyle absurdalnie, że za chwilę zrobimy z PiS obrońców wolności i bezstronności. Rząd Tuska nie jest przy władzy nawet rok, a powoli ucieka nam sprzed oczu obraz, jak Polacy za czasów kadencji ludzi Jarosława Kaczyńskiego wychodzili na ulice, by przypominać o fundamentalnych sprawach. Hasło "wolne sądy" wzięło się wyłącznie z arogancji władzy.
Pamiętacie polityczne przedstawienia z zarzutami i aresztem dla Sławomira Nowaka czy Włodzimierza Karpińskiego? Przecież w PiS dobrze wiedzieli, jak rozegrać to politycznie na miarę medialnego show. Dziś wywołują poruszenie, gdy nowa ekipa wzięła się za Romanowskiego. Sami chcieli "rozliczać", a teraz nie pasują im zdecydowane ruchy wobec byłego wiceministra z własnych szeregów.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Najdalej posunął się chyba Jarosław Kaczyński. Już przy okazji afery z zatrzymaniem Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika mówił o "torturach". – Mamy do czynienia ze stanem pełnego bezprawia i próbą rozprawienia się z opozycją. Po prostu likwidowana jest w Polsce demokracja, ma być zlikwidowane państwo polskie (...) – komentował prezes PiS zarzuty dla Romanowskiego.
Czy Romanowski trafi do aresztu?
Aktualnie mamy kolejną odsłonę wojny o areszt dla Romanowskiego. Dodajmy, że to on odpowiadał w kierowanym przez Ziobrę resorcie za Fundusz Sprawiedliwości. I zgodnie z tym, co już ujawniono, można podejrzewać, że mógł dopuścić się wielu nieprawidłowości.
Romanowski został zatrzymany, ale nie zdążył nawet dotrzeć do aresztu, bo został wypuszczony na wolność decyzją sądu. Na prokuraturę wylało się wiadro pomyj. No bo przecież Romanowski ma drugi immunitet. Ten pierwszy, sejmowy, został uchylony.
"Prokuratorzy nie popełnili błędu" – grzmi Prokuratura Krajowa i składa zażalenie na brak aresztu dla Romanowskiego. Jeden sąd kazał go wypuścić, drugi sąd zbada czy słusznie. Zdaniem prawnika, z którym rozmawiał Konrad Bagiński z naTemat, to zażalenie jest krokiem słusznym i pozwoli rozwiać wątpliwości wobec drugiego immunitetu posła.