W czwartek zaplanowano również posiedzenie komisji śledczej do spraw wyborów kopertowych, które PiS próbowało zorganizować w środku pandemii koronawirusa. Podczas tych obrad przestawiono sprawozdanie z prac tego gremium.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak nieraz informowaliśmy w naTemat.pl, Komisja śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenta RP w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego od początku działania obradowała w gorącej atmosferze.
Przedstawiono sprawozdanie z prac komisji ds. wyborów kopertowych
Emocji dostarczali świadkowie, w tym prezes PiS Jarosław Kaczyński, były premier Mateusz Morawiecki, była marszałek Sejmu Elżbiety Witek czy były szef MAP Jacek Sasin.
Na początku posiedzenia komisja przyjęła w głosowaniu porządek obrad. Chodzi tutaj przedłożenie stanowiska komisji, a następnie przedłożenie rekomendacji komisji.
W czwartek komisja nie będzie jednak głosować nad wnioskami z zawiadomieniami do prokuratury. Odbędzie się jeszcze jedno posiedzenie tego gremium.
– Ta komisja powstała dlatego, że sprawa wyborów korespondencyjnych pozostawała niewyjaśniona – powiedziała na początku Magdalena Filiks, która jest przewodniczącą tego gremium.
Polityczka KO przypomniała, że gdy komisja śledcza rozpoczynała swoją pracę, początkowe ustalenia opierały się na doraźnej kontroli NIK. Filiks podkreśliła, że celem komisji było też odbudowanie zaufania społecznego.
– Organy rządowe zmierzały do przeprowadzenia wyborów w sposób, który mógł pozbawić kilka milionów obywateli czynnego prawa wyborów. Rządząca większość usiłowała przeprowadzić wybory, które nie byłyby powszechne i tajne, w których nie byłoby technicznej możliwości przeprowadzenia drugiej tury w terminie 14 dni. Kampanię wyborczą rzeczywiście mógł prowadzić tylko jeden kandydat – obecnie urzędujący prezydent Andrzej Duda – przekazała przewodnicząca.
Filiks podała, ile pieniędzy pochłonęły wybory kopertowe
Jak dodała, "komisja kategorycznie negatywnie ocenia ingerencję władzy wykonawczej w proces wyborczy".
– To wybory, na które wydano 56 mln zł, a co nie uwzględnia postępowań sądowych w sprawie Poczty Polskiej oraz PWP. Wybory, w których premier Mateusz Morawiecki zezwolił na to, żeby podlegli mu ministrowie podważyli autorytet Prezesa Rady Ministrów – tłumaczyła Filiks.
Wskazała też, że wybory zostały zarządzone na 10 maja 2020 roku, chociaż nie planowano ich wtedy przeprowadzić. – Nie odbyły się według tłumaczeń z winy opozycji, mimo braku próby rozmów z opozycją, mimo że według Jarosława Gowina, złożył dymisję właśnie ze względu na fakt braku porozumienia z opozycją – mówiła.
Dalej zauważyła, że "według komisji, powodami, dla których nie odbyły się 10 maja 2020 roku wybory korespondencyjne, to nieprzygotowanie administracyjne, organizacyjne i wewnętrzna opozycja w koalicji rządzącej".
– Wybory korespondencyjne to także przykład na to, że buta, arogancja władzy i traktowanie prawa jako drugorzędnego nie przejdzie niezauważona i nie uniknie rozliczenia – podkreśliła.
Filiks zwróciła też uwagę na role poczty w tych wyborach. – Komisja negatywnie ocenia także niską aktywność PKW w okresie wyborów prezydenckich – poinformowała.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.