Reklama.
Szymon Hołownia odchodzi z "Wprost", ponieważ uważa, że w tygodniku nie ma już miejsca na poglądy odmienne od stanowiska redakcji. - Dziś rano otwieram gazetę i widzę, że bez żadnego sygnału, bez choćby próby rozmowy, nie zamieszczono mojego cotygodniowego tekstu, w którym tym razem wyrażałem sprzeciw wobec pomysłu budżetowej refundacji in vitro. Zamieszczono za to atak na mnie (oparty o tekst, którego w gazecie nie ma), pełen ideologicznego jadu - napisał Hołownia na łamach portalu Stacja7.pl.
Właściwie ta informacja mnie nie zaskakuje. Szymon Hołownia, który najpierw naraził się Newsweekowi, dziś odchodzi z Wprost. Po prostu właściciele lub wydawcy tych tytułów stosują starą zasadę cuius regio eius religio, która po wojnach religijnych pozwalała udzielnym książętom decydować, jaką wiarę będą wyznawali ich poddani. Dziś jeden czy drugi Red Nacz czuje się właśnie takim udzielnym księciem. I ma racje Szymon, że ostatecznie to oni są talibami współczesnej Polski.