"Jaki 2025" może nie być pytaniem o to, co spotka nas w przyszłym roku, a hasłem kandydata Zjednoczonej Prawicy w wyborach prezydenckich. O ambicjach i potencjalnych szansach na nominację właśnie wypowiedział się sam Patryk Jaki, ale czy na Nowogrodzkiej naprawdę zdecydują się na ten eksperyment...? Jedno jest dziś pewne: słowa ziobrysty potwierdzają, że trwa nerwowa przepychanka w sprawie tego, kto powinien powalczyć o utrzymanie Pałacu Prezydenckiego w rękach prawicy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Oficjalnie jestem w gronie tych osób, które są rozważane w ramach kandydatów Zjednoczonej Prawicy – oznajmił Patryk Jaki w rozmowie z Beatą Lubecką na antenie Radia Zet. – Sądzę, że jestem w gronie tych osób, które są badane, ale oczywiście jeśli będzie lepszy kandydat, to ja się nie będę pchał – dodał skromnie.
Na jednym wdechu ziobrysta postanowił jednak krótko przedstawić swój program prezydencki. – Po pierwsze, przywrócenie rozwoju państwa, który Tusk zablokował – mówił europoseł, który tymczasowo przewodniczySuwerennej Polsce.
Patryk Jaki wyznał, że jest gotów do startu w wyborach prezydenckich w 2025 roku, gdyż ma "silne przekonanie co do tego, że w Polsce musi się wiele zmienić". – Przede wszystkim jestem oburzony tym, że blokowane są inwestycje, które spowodowałyby, że Polacy by więcej zarobili – mówił.
Czy Jarosław Kaczyński i spółka rzeczywiście mogą postawić na kontrowersyjnego ziobrystę? Wydaje się to mało prawdopodobne, gdy weźmiemy pod uwagę "skomplikowane relacje" ludzi Zbigniewa Ziobry z innymi frakcjami Zjednoczonej Prawicy.
W obozie PiS brakuje "nowego Dudy". Frakcje żrą się ws. wyborów prezydenckich 2025
To, co właśnie powiedział Patryk Jaki, jest jednak potwierdzeniem doniesień na temat ostrej rywalizacji, jaka w środowisku Prawa i Sprawiedliwości ma toczyć się w sprawie wyboru odpowiedniego kandydata na prezydenta.
Przypomnijmy, że pierwszy objawy tego sporu w jednej z rozmów z cyklu #TYLKONATEMAT zdradził wiceszef klubu parlamentarnego PiS Marcin Ociepa. – Bierzemy pod uwagę różne scenariusze (...). Nie jest wcale wykluczone, że w pierwszej turze wyborów każde ze współtworzących naszą koalicję środowisk wystawi własnego kandydata – mówił w maju prezes Stowarzyszenia OdNowa.
– A jeśli miałoby dojść do porozumienia, to – oczywiście ze względu na wielkość – pierwszeństwo w zaproponowaniu jakiegoś ciekawego nazwiska ma PiS. Nic jednak na siłę. Jeśli to nie będzie kandydat, którego będziemy mogli wspólnie poprzeć, rozpatrzymy inne opcje, które leżą na stole – stwierdził wymownie Ociepa.
Kto kandydatem na prezydenta w 2025 roku? Problem ma nie tylko Zjednoczona Prawica
Przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi trudna jest też sytuacja w obozie demokratycznym. Na to w naTemat.pl jakiś czas temu zwracał uwagę prof. Antoni Dudek.
– Jednym z największych problemów sojuszu Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy – jest rozwiązanie problemu prezydentury. Jeżeli bowiem dojdzie do starcia wyborczego Rafała Trzaskowskiego i Szymona Hołowni, będą oni musieli rywalizować o bardzo podobny elektorat – zauważył politolog.
W ocenie profesora w Koalicji 15 października nikt nie powinien łudzić się, że któryś ze wspomnianych kandydatów będzie w stanie masowo przejąć PiS-owski elektorat Andrzeja Dudy czy przekonać do siebie większość wyborców Konfederacji.
– Jedynym realnym scenariuszem jest ten, w którym kandydat obozu anty-PiS zmierzy się z rywalem z Nowogrodzkiej. Co oznacza, że odpada dżentelmeńskie rozwiązanie sporu Trzaskowski-Hołownia w drugiej turze. Tusk i spółka muszą więc tak to wszystko ułożyć, aby nie rozsadzić koalicji od wewnątrz – podsumował nasz rozmówca.