– Poseł Bogucki? To człowiek Joachima Brudzińskiego, nie bardzo go znam. Ale pierwsze słyszę, że na prezydenta – reaguje polityk PiS, gdy pytamy o nazwisko, które ostatnio wybiło się na pierwszy plan potencjalnych kandydatów prawicy na następcę Andrzeja Dudy. Medialna giełda jest coraz większa, nazwisk przybywa, można się już pogubić. Samorządowiec? Poseł? Europoseł? A może jednak Mateusz Morawiecki? – I tak ostatecznie zdecyduje prezes – słyszymy w PiS.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Lista kandydatów PiS na urząd prezydenta podobno jest gotowa już od dawna. Jarosław Kaczyński sam ogłosił to w czerwcu.
– U nas zamieszania nie ma, wiemy, kto jest do rozważenia i spośród kogo wybierać. Mamy bardzo duży wybór między ludźmi, którzy mają różne zalety, ale wymogi wobec kandydata są wysokie – mówił.
Wtedy dowiedzieliśmy się też, że PiS ma zespół, który pracuje nad podjęciem najlepszej decyzji. I że stawiają sobie pytanie, kto może nie tylko wejść do drugiej tury, ale ją wygrać.
To właśnie wtedy padło też pytanie o Mateusza Morawieckiego.I słynna odpowiedź Kaczyńskiego, że to nie jest kandydat idealny z perspektywy zwycięstwa.
Przypomnijmy:
"I tak ostatecznie zdecyduje prezes"
Kto to taki, ciągle nie wiemy. Oprócz tego, że nie będzie to Beata Szydło, bo według prezesa w czasie wojny "kobieta nie jest najlepszym wyborem". I że zespół, który bada potencjalnych kandydatów, od tygodni pracuje, ale efektów jego pracy podobno za bardzo nie widać.
– Naprawdę nic nie wiem. Żadnych nazwisk. I tak ostatecznie zdecyduje prezes – słychać w PiS.
– Mateusz? Przecież po tym, co robił w czasie kampanii wyborczej do PE, prezes wyraźnie powiedział publicznie, co o nim myśli. Może i ma bardzo dobre wyniki, może nawet są one najlepsze na ten moment. Ale ze wszystkich badań wychodzi, że wchodzi do drugiej tury, ale już jej nie wygrywa – reaguje polityk PiS.
Tymczasem lista potencjalnych nazwisk, która krąży w mediach, coraz bardziej się rozrasta. Przewija się na niej i Morawiecki, i Mariusz Błaszczak, Przemysław Czarnek, Elżbieta Witek czy Waldemar Buda. Przewijają się europosłowie PiS i prezydenci pisowskich miast.
Podsumujmy więc, kto najczęściej się na niej pojawia. Ze świadomością, że być może nie będzie to nikt z nich, bo przecież prezes całkowicie może nas jeszcze zaskoczyć.
Zbigniew Bogucki
Poseł PiS od 2023 roku, były wojewoda zachodniopomorski, rocznik 1980. Jego nazwisko wyłoniło się jako ostatnie. Według informacji wp.pl to on jawi się dziś jako jeden z głównych kandydatów PiS w wyborach na prezydenta RP.
W mediach zaczęły krążyć jego biogramy. "Bogucki kandydatem na prezydenta?", "Bogucki brany pod uwagę z prezydenckim wyścigu" – prześcigały się tytułami przed weekendem. Tu pisaliśmy o nim więcej.
– Poseł Bogucki? Pierwsze słyszę. To człowiek Joachima Brudzińskiego, ale nie sądzę, żeby Joachim miał szczególny wpływ na takie decyzje – reaguje na to jeden z polityków PiS, gdy pytamy o tę potencjalną kandydaturę.
Na Zbigniewa Boguckiego już wiosną tego roku zwrócił jednak uwagę prof. Jarosław Flis, socjolog z UJ.
"Startując w Szczecinie zrobił lepszy wynik niż Andrzej Duda w 2010 roku, kiedy walczył o fotel prezydenta Krakowa. A Szczecin, w odróżnieniu od stolicy Małopolski, nie jest miejscem, gdzie konserwatyzm byłby jakoś szczególnie ceniony. Bogucki mógłby sprawić niespodziankę, jednak przez najbliższy rok wiele się jeszcze wydarzy" – ocenił w rozmowie z wp.pl.
Z kolei Jan Filip Libicki ocenił go jeszcze mocniej: "Uważam, że jeśli poseł Zbigniew Bogucki wyjdzie z PiSowskich badań zwycięsko i będzie kandydatem PiS na prezydenta w przyszłorocznych wyborach, to będzie to naprawdę bardzo groźny przeciwnik. Chyba najgroźniejszy".
Tobiasz Bocheński
Wydawało się, że wybory na prezydenta Warszawy doszczętnie pogrzebały jego szanse na myślenie o prezydenturze kraju. W wyborach samorządowych nie doprowadził do drugiej tury, przegrał z Rafałem Trzaskowskim wynikiem 23,10 proc., a powyborcze analizy polityczne nie zostawiały na nim suchej nitki.
Ale w wyborach do PE, gdy otrzymał ponad 95 tys. głosów, podobno nabrał wiatru w żagle. Ciągle bryluje w mediach.
Jeden z polityków PiS, którego o to pytamy, uważa, że za bardzo.
– TVN24 sprytnie go niweluje, zapraszając go do różnych programów. Sadzają go z niskiej rangi posłami PO, czyli redukują jego rolę i pośrednio wykazują, że się nie nadaje. Albo inaczej – zużywają go – uważa.
Niedawno Onet pytał go, czy nie wyklucza startu w wyborach prezydenckich.
– Nie mam zielonego pojęcia – odpowiedział.
Na stwierdzenie: "Mateusz Morawiecki ma ambicje, aby po Andrzeju Dudzie zostać prezydentem Polski", odpowiedział z kolei: "Tego nie wiem, ale jest interesującym kandydatem".
Patryk Jaki
– Jego nazwisko słyszałem gdzieś u nas wewnątrz, w partii. Że miałby szanse. To wyjątkowy indywidualista. Ale sądzę, że Andrzej Duda jest bardziej lojalny w stosunku do formacji, która go wyniosła niż Patryk Jaki byłby na drugi dzień po wyborze – uważa polityk PiS.
Według lipcowego sondażu IPSOS dla DoRzeczy.pl, w starciu z Rafałem Trzaskowskim europoseł Suwerennej Polski otrzymałby lepszy wynik niż Mateusz Morawiecki. Ale żaden z nich nie byłby w stanie pokonać Rafała Trzaskowskiego.
Sam Jaki, w rozmowie z "SE" stwierdził: – Jestem gotowy do startu, ale nie muszę kandydować. Jestem młody. Mogę poczekać.
Przypomnijmy też, że w wyborach samorządowych z 2018 roku Patryk Jaki sromotnie przegrał z Rafałem Trzaskowskim w wyborach na prezydenta Warszawy, gdzie nie doszło nawet do drugiej tury.
Lucjusz Nadbereżny
Prezydent Stalowej Woli od 2014 roku. Gdy obejmował władzę, był najmłodszym prezydentem miasta w Polsce. Miał wtedy 29 lat, a za sobą wiele lat doświadczenia w różnych instytucjach, nie mówiąc o PiS, z którym związał się w wieku zaledwie 21 lat.
Od lat uważany za młodą gwiazdę PiS, cudowne dziecko, któremu od dawna wróżono karierę na górze partii. Nadbereżny przemawiał na konwencjach PiS, chwalił go Jarosław Kaczyński.
W ostatnich wyborach samorządowych zdobył 72,41 proc. głosów. Kaczyński tak wylewnie dziękował mu za ten wynik:
– Dziękuję, dziękuję, jeszcze raz dziękuję. Mamy w naszej partii wielu bardzo zdolnych, wcale nie waham się z użyciem tego słowa, ludzi młodszego i średniego pokolenia. Ale nawet na ich tle pan prezydent się wyróżnia.
– Ci ludzie, szanowni państwo, są, można powiedzieć, nadzieją, solą naszej formacji, ale także, chyba mogę to powiedzieć, nadzieją Polski, nadzieją na zwycięstwo, nadzieją na zmianę. Mają kogoś, z kogo mogą brać przykład – chwalił Nadbereżnego.
Czy to znak, że stawia na niego w 2025 roku? Nazwisko Nadbereżnego nieustannie przewija się na giełdzie nazwisk. Ale, jak zauważył lokalny portal, "nasz prezydent wielokrotnie powtarzał już, że nigdzie się nie wybiera".
Marek Magierowski
W 2022 roku sondaż IBSP przyniósł zaskakujące wyniki. Okazało się, że gdyby wówczas kandydatem PiS w wyborach prezydenckich został ówczesny ambasador w Waszyngtonie Marek Magierowski, to w pierwszej turze otrzymałby 27,87 proc. głosów – więcej niż Rafał Trzaskowski (27,59 proc.).
Dziś już nie, ale jego nazwisko też się przewija. Wskazał go m.in. Przemysław Czarnek, były szef MEN.
– Magierowski? Nie wiem. To też nie jest tak, że powinniśmy rzucać prezydenturę na ulicę i wspierać każdego, kto ma na nią szansę. To jednak powinien być ktoś z naszego obozu politycznego – uważa jednak nasz rozmówca w PiS.
Jacek Siewiera
Szef BBN. O jego potencjalnej kandydaturze zrobiło się głośno po sondażu, w którym znalazł się w gronie potencjalnych kandydatów obozu prawicy na prezydenta i uzyskał ponad 10 proc. poparcia.
– Nie mam planu startu w wyborach prezydenckich – oświadczył od razu Siewiera w radiu Zet.
Ostatnio aż trzynaście razy powtórzył słowo "nie", więc może jednak nie warto powielać już jego nazwiska?
Kacper Płażyński
Poseł PiS z Gdańska, od 2019 roku. Na niego również wskazał Przemysław Czarnek.
– Magierowski, Płażyński, Morawiecki, Szydło, Bocheński, nie wiem, jest wspaniały zwycięzca ze Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny – tak mówił o swoich typach były minister edukacji.
Już jesienią ubiegłego roku Płażyński sam przeciął spekulacje.
– W polityce ważne jest, żeby twardo trzymać się ziemi, a nie odlatywać "kilkanaście centymetrów ponad chodnikami", cytując Paktofonikę. Przecinając spekulacje: nie będę kandydował w wyborach prezydenckich w 2025 roku. Nie było i nie ma takiego tematu. Jestem politykiem zbyt młodym i zbyt mało doświadczonym – powiedział w rozmowie z wp.pl.
Co mówią sondaże
Nazwiska krążą, budzą emocje, wywołują lawinę komentarzy. Kiedy poznamy to właściwe, nie wiadomo.
– Ogłoszenie kandydata tak naprawdę oznacza rozpoczęcie kampanii. Nikt się teraz na to nie zdecyduje, bo od razu trzeba brać się do roboty. A nikomu się nie chce, bo tyle tych wyborów było... – reaguje śmiechem jeden z polityków.
"Z majowego badania przygotowanego przez United Surveys na zlecenie "Wirtualnej Polski" wynikało, że potencjalne kandydatury młodych wilków, przymierzanych do wejścia w rolę Dudy-bis, nie cieszą się dużym uznaniem elektoratu" – pisał Konrad Bagiński.
Na Mateusza Morawieckiego postawiło 38 proc. respondentów. Na Mariusza Błaszczaka – 21 proc., a 13 proc. na Przemysława Czarnka. Z młodszych polityków najlepiej wypadł Kacper Płażyński – wybrałoby go 6 proc. wyborców.
Ale Andrzej Duda przecież też nie był politykiem najcięższej wagi, gdy zdecydował się startować na prezydenta po raz pierwszy.
To byłoby skrajnie nierozsądne, aby nie umieścić go na liście kandydatów. Ale czy to jest kandydat idealny z perspektywy zwycięstwa? Nie. On jest wyjątkowo zdolny i go cenię, ale chodzi o to, że chcemy postawić na kogoś, kto ma realną szansę wygrać. Co nam z tego, że mieliśmy świetnego, bardzo zdolnego kandydata, obytego w świecie, ale przegranego w drugiej rundzie. Potrzebny jest taki, który zdobędzie ponad 50 procent.