nt_logo

Na wakacjach nad Bałtykiem uważaj na te dwa słowa. Nie zwiastują nic dobrego

redakcja naTemat

29 lipca 2024, 19:36 · 3 minuty czytania
Dla wielu turystów wizyta nad polskim Bałtykiem nie byłaby kompletna bez odwiedzenia jakiejś smażalni. Smak świeżo złowionego dorsza, śledzia czy flądry to przecież prawdziwa uczta dla podniebienia. Niestety, w wielu knajpkach można paść ofiarą kulinarnego oszustwa. To najbardziej perfidne łatwo jednak rozpoznać po dwóch zwiastujących problemy (zdrowotne!) słowach.


Na wakacjach nad Bałtykiem uważaj na te dwa słowa. Nie zwiastują nic dobrego

redakcja naTemat
29 lipca 2024, 19:36 • 1 minuta czytania
Dla wielu turystów wizyta nad polskim Bałtykiem nie byłaby kompletna bez odwiedzenia jakiejś smażalni. Smak świeżo złowionego dorsza, śledzia czy flądry to przecież prawdziwa uczta dla podniebienia. Niestety, w wielu knajpkach można paść ofiarą kulinarnego oszustwa. To najbardziej perfidne łatwo jednak rozpoznać po dwóch zwiastujących problemy (zdrowotne!) słowach.
"Świeża panga" w polskiej smażalni ryb nad Bałtykiem? Te dwa słowa powinny być dla klienta alarmem. Fot. Mariusz Grzelak / REPORTER

O co chodzi? Podczas wakacji, kiedy jesteśmy zrelaksowani i nieco mniej uważni, łatwo możemy paść ofiarą nieuczciwych praktyk. Dlatego tak ważne jest, aby nawet na urlopie być świadomym konsumentem i wiedzieć, że dwa słowa, na które szczególnie trzeba uważać na potykaczach oraz w menu nadbałtyckich restauracji, barów i smażalni, to... "świeża panga"!


"Świeża panga" – to hasło nad Bałtykiem powinno być dla ciebie głośnym alarmem

Otóż panga w lokalu nad Bałtykiem za żadne skarby świata nie ma prawa być świeża. Ten gatunek nie pochodzi z naszego chłodnego morza, a wielkich hodowli funkcjonujących w deltach rzek Mekongu i Menam w Azji Południowo-Wschodniej. Do Polski najwięcej pangi importuje się z Wietnamu i Tajlandii.

Siedliska pangi znajdują się więc tysiące kilometrów od serwujących tę rybę smażalni w Polsce. A to oznacza, że jedyna "świeżość" może polegać tylko na tym, że kucharz głęboko mrożony produkt wyjął z lodówki dopiero dzisiaj. Jednak problem z jedzeniem pang jest poważniejszy, niż ta gastronomiczna dezinformacja...

W Azji pangi są hodowane w gęsto zarybionych farmach, gdzie warunki sanitarne zwykle pozostawiają wiele do życzenia. Rzeki Mekong i Menam, w których odbywa się hodowla, są silnie zanieczyszczone ściekami przemysłowymi i rolniczymi.

Badania w tuszach pang wykazują obecność metali ciężkich, takich jak rtęć i kadm. A regularne przyjmowanie tych pierwiastków może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych, w tym uszkodzenia układu nerwowego i nerek.

Poza tym, aby zminimalizować ryzyko występowania u ryb chorób, Azjaci stosują... antybiotyki i inne środki farmakologiczne. Od lat budzi to osobne obawy dotyczące wpływu na zdrowie konsumentów.

Swoje argumenty obciążające gastronomów serwujących pangę dorzucają dietetycy. W porównaniu do europejskich ryb morskich, takich jak dorsz, śledź, flądra, a tym bardziej łosoś, panga charakteryzuje się niską zawartością korzystnych kwasów tłuszczowych omega-3, które mają kluczowe znaczenie dla zdrowia serca i mózgu.

Ponadto hodowlana panga ma często dużo mniej białka i witamin, niż dziko żyjące ryby. Spożywanie potraw z jej mięsem może zatem nie dostarczać organizmowi niezbędnych składników odżywczych w odpowiednich ilościach.

Co jeść na wakacjach nad Bałtykiem? Te ryby to bezpieczny i smaczny wybór

Podczas pobytu nad Bałtykiem warto zatem sięgać po ryby może i droższe, ale takie, które rzeczywiście pochodzą z naszego morza i mają prawo być świeżo złowione (o ile akurat nie trwa okres ochronny, ale o tym za chwilę...).

W uczciwych lokalach królować powinny szczególnie trzy gatunki. Po pierwsze, będzie to śledź, który jest doskonałym źródłem omega-3 i witaminy D. Szczególnie smaczny jest w marynatach, ale na Kaszubach przygotowuje się go na wiele innych sposobów – pieczonego na patelni, w piecu lub wędzonego.

Co ważne, śledzie są w polskim morzu stosunkowo liczne. A to oznacza, że w smażalniach bywają relatywnie tanie i łatwo dostępne.

Druga z ryb wartych uwagi to flądra. Jeśli jest naprawdę świeża i pochodzi z najlepszych łowisk, będzie delikatna w smaku zarówno po usmażeniu, jak i upieczeniu. W obu wersjach flądra jest lekkostrawna i niskokaloryczna, co czyni ją dobrym wyborem dla osób dbających o linię.

TEST: Robisz tak na wakacjach? Sprawdź, czy mogą Cię uznać za "turystę niskiej jakości"

No i oczywiście jest "król" dorsz! To ryba bogata w białko i niskotłuszczowa, co czyni ją idealnym wyborem na zdrowy, ale zarazem bardzo smaczny posiłek. Dorsza można smażyć, piec, gotować na parze czy grillować. Jest smaczny w każdej postaci – od zupy, przez wyszukane dania, po burgera rybnego i przekąskę typu fish and chips.

Problem z dorszem w nadbałtyckich smażalniach jest niestety taki, że tego lokalnego, naprawdę świeżego bywa mało. Łowiska są od dekad przełowione, a za efekty udanych połowów przedsiębiorcy muszą rybakom słono płacić. Latem największym kłopotem jest jednak sezon ochronny, zwykle... zbiegający się idealnie z wakacjami.

Pamiętajmy jednak, że wybierając dostępne w danym momencie naprawdę lokalne specjały rybne, dbamy nie tylko swoje zdrowie, ale także o polskich rybaków i gospodarkę. Tradycyjne nadmorskie dania przygotowywane z bałtyckich ryb to nie tylko kulinarna przyjemność, ale także sposób na zachowanie dziedzictwa kulinarnego Pomorza.

Czytaj także: https://natemat.pl/180811,pusta-plaza-nad-polskim-morzem-moze-byc-prawdziwym-rajem-13-dzikich-plaz-nad-baltykiem