nt_logo

W odległym turystycznym raju pełno... polskich rejestracji. Powód jest inny, niż myślisz

redakcja naTemat

28 lipca 2024, 14:54 · 3 minuty czytania
Wychodzisz z lotniska lub dworca, widzisz polskie tablice rejestracyjne na autach. OK, polscy turyści są wszędzie, a wielu z nas emigruje. Spacerujesz wąskimi uliczkami starówki, mijają cię skutery na nadwiślańskich blachach i zastanawiasz się, jak długo rodacy tym pojazdem tutaj jechali. Ale kiedy wreszcie obtrąbi cię trójkołowiec Piaggio Ape zarejestrowany na Podkarpaciu... zaczniesz głośno pytać, o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego Włosi mają tyle aut na polskich rejestracjach? Wiemy, więc wyjaśniamy!


W odległym turystycznym raju pełno... polskich rejestracji. Powód jest inny, niż myślisz

redakcja naTemat
28 lipca 2024, 14:54 • 1 minuta czytania
Wychodzisz z lotniska lub dworca, widzisz polskie tablice rejestracyjne na autach. OK, polscy turyści są wszędzie, a wielu z nas emigruje. Spacerujesz wąskimi uliczkami starówki, mijają cię skutery na nadwiślańskich blachach i zastanawiasz się, jak długo rodacy tym pojazdem tutaj jechali. Ale kiedy wreszcie obtrąbi cię trójkołowiec Piaggio Ape zarejestrowany na Podkarpaciu... zaczniesz głośno pytać, o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego Włosi mają tyle aut na polskich rejestracjach? Wiemy, więc wyjaśniamy!
Dlaczego we Włoszech jest tak wiele pojazdów na polskich tablicach rejestracyjnych? Wyjaśniamy! Fot. naTemat.pl

Na ulicach wielu włoskich miast i miasteczek od lat można zauważyć samochody, motocykle, skutery, a nawet trójkołowce dla dostawców z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to pojazdy należące do turystów lub imigrantów z Polski. Jednak rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana i zaskakująca.


Auta, motory i skutery na polskich tablicach rejestracyjnych we Włoszech

W rzeczywistości większość tych pojazdów należy do Włochów, którzy po prostu zdecydowali się zarejestrować swoje pojazdy w Polsce, aby... zaoszczędzić na kosztach obowiązkowego ubezpieczenia komunikacyjnego OC, a czasami i polisie AC.

Włoski rynek ubezpieczeniowy – szczególnie w południowych regionach kraju – jest znany z wysokich stawek. Na przykład, średni koszt polisy OC w dużym włoskim mieście z wywindowanymi po niebo statystykami kolizji i wypadków wynosi około 400-500 euro rocznie. Tymczasem w wyludnionych, zielonych regionach w Polsce jest to równowartość zaledwie 150-200 euro. Różnice w kosztach ubezpieczenia mogą być jeszcze większe w przypadku AC.

Cena polisy to kwestia szczególnie istotna dla trzech grup włoskich kierowców: osób najuboższych, młodych oraz... właścicieli pojazdów sportowych, dla których koszty ubezpieczenia w Italii mogą być astronomiczne, nawet jeśli do najbiedniejszych oni nie należą. W takich przypadkach rejestracja pojazdu w Polsce staje się niezwykle atrakcyjną opcją.

Kraju nad Wisłą oczywiście nie trzeba nawet odwiedzać (choć są na Półwyspie Apenińskim agencje oferujące przyjemne z pożytecznym...), wystarczy znaleźć lokalnego speca od załatwiania unijnej i polskiej papierologii. A dlaczego akurat Polska? Przez długie lata nasze państwo było ulubionym miejscem rejestracji pojazdów nie tylko ze względu na niskie koszty ubezpieczenia, ale i stosunkowo proste przepisy (przynajmniej w porównaniu z włoskimi).

Włosi nieco zamożniejsi, ale nadal szukający ubezpieczeniowej oszczędności, często korzystali z usług specjalistycznych firm, które oferowały kompleksową pomoc w załatwieniu "szerszych formalności". Zajmowały się one tylko rejestracją pojazdu i OC/AC, ale też... przeglądami technicznymi na odległość. W ten sposób cały proceder stawał się jeszcze bardziej wiarygodny.

Włosi z Podlasia i Podkarpacia? W tych polskich powiatach najczęściej rejestrują włoskie pojazdy

Kto był w Rzymie, Neapolu, Bari, Lecce, czy na Sycylii, ten zapewne zauważył, że tamtejsze tablice rejestracyjne z Polski nie reprezentują całej naszej ojczyzny. Jak wyliczyły swego czasu włoskie media motoryzacyjne, rynek zdominowało tylko kilka biało-czerwonych powiatów z tzw. ściany wschodniej.

Polskie blachy we Włoszech najczęściej mają na początku literki KN i KNS (Nowy Sącz i powiat nowosądecki), RZ, RJA oraz RSA (Rzeszów, powiat jarosławski oraz sanocki), BI, BIA, BS i BSU (Białystok, Suwałki oraz powiaty białostocki i suwalski), a także WS (Siedlce).

We włoskich ogłoszeniach można było przeczytać pochwały pod adresem wydziałów ruchu z tych powiatów. Nie tylko za niskie koszty, ale i "wyspecjalizowanie", czy "elastyczne podejście do procedur".

W tych regionach do teraz działa też wielu polskich kontrahentów zajmujących się na miejscu przypilnowaniem włoskich interesów.

Polskie rejestracje we Włoszech mogą powoli znikać. Kary za kombinowanie z ubezpieczeniem coraz surowsze

Piszemy jednak trochę w czasie przeszłym, bo włosko-polski biznes staje się coraz trudniejszy ze względu na zmiany w prawie, jakie w ostatnich latach wprowadziły władze Italii. Urzędy i służby finansowe na rejestrację pojazdów za granicą coraz częściej patrzą jak na unikanie płacenia podatków i opłat lokalnych.

Aktualne przepisy mówią, że władze mogą uznać, że pojazd powinien być zarejestrowany we Włoszech, jeżeli jego właściciel mieszka i użytkuje go na terenie Italii przez ponad 60 dni w roku. A przecież absolutna większość tych wszystkich aut, motorów i skuterów z rejestracją BI, KNS czy RSA polskich dróg w życiu pod oponą nie zaznało nawet na chwilę...

W niektórych przypadkach łamanie przepisów w sprawie rejestracji i ubezpieczenia może prowadzić do poważnych komplikacji, w tym konfiskaty pojazdu. Oczywiście nikt rozpadającego się piaggio Guardia di Finanza raczej nie zarekwiruje, ale już zarejestrowane w Polsce ferrari i lamborghini trafiają na celownik.

Czytaj także: https://natemat.pl/551861,wloski-minister-az-sie-zagotowal-poszlo-o-produkcje-alfy-romeo-milano