Od lat bywam nazywana mężczyzną. Nasiliło się to zwłaszcza po tym, jak ścięłam włosy. I choć nauczyłam się to obracać w żart, to wewnętrznie płonę ze złości, kiedy obraża się inne kobiety, a zwłaszcza sportsmenki. To, że nie wpisujemy się w kanony piękna prawicowców, nie oznacza, że mają oni prawo kwestionować naszą płeć. Koniec z milczeniem i ignorowaniem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jestem Klaudia, mam 28 lat, gdyby ktoś nazwał mnie szczupłą, to pewnie wysłałbym go do okulisty. Ale nigdy nie zgodzę się z tym, że wyglądam jak mężczyzna. Nie jestem też osobą transpłciową. Jestem kobietą w całym tego słowa znaczeniu. Mimo tego nawet latem, kiedy nie stronię od bluzek z głębszymi dekoltami, regularnie bywam nazywana mężczyzną. Czy naprawdę definicją kobiecości w tym kraju są długie włosy? A może makijaż?
Idealna kobieta to…? Już nie tylko musi mieć czym oddychać i na czym siedzieć
Naukowcy z Uniwersytetu w Texasie wyliczyli przed rokiem, jakie wymiary powinna mieć kobieta idealna – 1,68 metra wzrostu i wymiary w biuście, talii i biodrach 99x63x91 cm. A co z kobietami, które nie posiadają takich wymiarów?
W Polsce często żartowało się, że kobieta musi mieć czym oddychać i na czym siedzieć. Nie narzekam na brak jednego ani drugiego. To jednak nie zmienia podejścia mężczyzn i kobiet do mojej osoby. Co ciekawe, z podobnymi problemami nie mierzą się moje koleżanki, które z racji na szczupłą budowę ciała, ale i genetykę nie posiadają wyraźnych piersi, czy wąskiej talii lub zaokrąglonych bioder. Ich nikt nie nazywa babochłopami.
Atakiem prawicowych hejterów nie padają także sportsmenki, które z racji na treningi nie wpisują się w podany wyżej kanon. Krytykowane nie są modelki, które nie są wyjątkowo hojnie obdarzone przez naturę zwłaszcza w biuście. Przy okazji igrzysk olimpijskich ponownie najbardziej hejtowane są kobiety z krótkimi włosami i mocno zarysowanymi szczękami.
"Bez pomacania to ciężko wyczuć"
"Nigdy nie wierz kobiecie z krótkimi włosami", "To facet czy kobieta? Bo ciężko się domyśleć", "Bez pomacania to ciężko wyczuć", "Co to za niebinarny zwierz?" – to tylko kilka komentarzy, które "czytelnicy" zostawiają pod moimi artykułami, czy rolkami na Facebooku, Instagramie i TikToku naTemat. Tak, widzę to. Widzę jad, szpile, które mają mnie zranić. A może takie słowa mają kogoś rozbawić? Może tylko autora wpisu?
Każdy z tych komentarzy podpisany jest imieniem i nazwiskiem, najczęściej męskim. "Myślałam, że to Kevin Mglej" – to akurat komentarz zostawiony przez kobietę. Mam się czuć zaszczycona porównaniem do partnera Roxy Węgiel? Musiałam zgooglować, żeby w ogóle wiedzieć, kto to. Kevin, proszę, nie miej mi tego za złe.
Przez 24 lata życia miałam długie, a nawet bardzo długie włosy. To one wydają się definicją kobiecości wśród naszych prawicowców, którzy grzmią ws. judoczki Prisci Acalaraz. Jednak nawet wtedy zdarzało się, że byłam nazywana chłopczycą, a w gimnazjum wręcz babochłopem.
Przytyki do moich zainteresowań (technologia, gry komputerowe, sport) słyszałam nawet w domu. To wszystko mogłoby zniszczyć życie niejednej dziewczynki, nastolatki, czy nawet kobiety. Mnie ukształtowało i uodporniło na hejt, z którym jako dziennikarka spotykam się każdego dnia. Skórę mam dziś grubą niczym hipopotam i jestem z tego dumna.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Standardy panów z prawicy
A może do długich włosów powinniśmy dołożyć jeszcze makijaż? Tylko tutaj pojawia się inny problem. W końcu na pierwszą randkę kobietę najlepiej zabrać na basen – prawda, panowie z prawicy? Twierdzicie, że kobieta powinna być naturalna, ale kiedy nie pomalujemy sobie ust, nie nałożymy cienia do powiek, nagle jesteśmy mniej atrakcyjne? Męskie? Ja od make-upu stronię, bo nie przepada za nim moja cera. Dodatkowo rano wolę spędzić tych kilka minut na drzemce niż "poprawianiu" urody. Nie czuję się w nim lepiej ani gorzej.
Nie wiem jednak, jak judoczka, pięściarka, czy każda inna sportsmenka miałaby nakładać makijaż, kiedy za chwilę wyjdzie na matę, ring, czy bieżnię i będzie wylewać siódme poty, wykonując swoją pracę, spełniając marzenia swoje, ale i wielu kibiców. To jak wtedy wyglądają, nie powinno mieć dla nikogo żadnego znaczenia!
Czytaj także:
Dość obrażania kobiet. Każda z nas ma prawo być taką, jaką chce
Długich włosów sięgających pasa pozbyłam się ok. 4-5 lat temu. Krótkie o wiele bardziej odpowiadają mojemu charakterowi. Jestem zadziorna, pewna siebie, dynamiczna, niezależna, a czasami nawet pyskata. Nie mam w zwyczaju trzymania języka za zębami. Ależ to wszystko niekobiece. W takiej wersji czuję się o wiele lepiej. Jestem prawdziwą sobą.
Nazywanie mnie mężczyzną już dawno temu zaczęłam obracać w żart i w żaden sposób mnie to nie dotyka. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że dla niejednej, zwłaszcza młodej dziewczynki, czy nastolatki to cios, po którym trudno się podnieść. W końcu wrażliwość jest częścią naszej natury.
Nie pozwólcie jednak, żeby był tonokaut. Szukajcie wsparcia, rozmowy. Jeśli nie wśród rodziców, przyjaciół, to u terapeutów, psychologów, czy pod telefonami zaufania.
Drogie panie nie dajcie sobą pomiatać i nie pozwalajcie, żeby ktokolwiek obrażał was w miejscu pracy, na ulicy, czy pod dachem własnego domu. Tylko mówiąc głośno, że to nie jest fair, możemy zmienić sposób, w jaki traktowane są kobiety.
Sportsmenkom należy się szacunek i podziw za to, co robią, a nie hejt za to, jak wyglądają. To samo tyczy się każdej innej kobiety, która wykonuje pracę, spełnia swoje marzenia, jest sobą. Więc prawico, zamilcz na wieki wieków. Amen.