Dwóch Polaków w miniony weekend zepsuło sobie wakacje na własne życzenie. Podczas odprawy biletowo-bagażowej stwierdzili, że posiadają bombę. Za to zachowanie i żarty o niebezpiecznych materiałach w swoich torbach mężczyźni nie zostali dopuszczeni do lotów. Dostali też mandaty.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Strażnicy graniczni podali w poniedziałek, że w weekend dwóch mężczyzn przed wylotem na wypoczynek, postanowiło zafundować obsłudze naziemnej oraz podróżnym oczekującym na odprawę niewybredny "żart" o posiadaniu w bagażu niebezpiecznych przedmiotów.
Polscy turyści "zażartowali", że mają bomby w bagażu
Z relacji SG wynika, że 48-letni mieszkaniec Warszawy przed odlotem z Lotniska Chopina do Heraklionu oświadczył, że w jego bagażu znajduje się bomba. "Półtorej godziny później, kolejny pasażer tym razem 55-letni mieszkaniec powiatu białobrzeskiego odlatujący do tunezyjskiej Enfidhy zażartował, że w walizce "oprócz bomby nie ma nic" – podali funkcjonariusze.
Te "żarty" doprowadziły do tego, że Polacy nie polecieli na wakacje. Najpierw jednak funkcjonariusze z Grupy Interwencji Specjalnych z Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie poddali ich bagaże szczegółowej kontroli pod kątem pirotechnicznym.
Nic w nich nie znaleziono, a podczas rozmowy z funkcjonariuszami Straży Granicznej mężczyźni tłumaczyli, że był to głupi "żart".
Ostatecznie też przewoźnicy obsługujący odprawy na poszczególne rejsy podjęli decyzję o wycofaniu mężczyzn z listy pasażerów. Mężczyźni dostali też mandaty.
Podobna sytuacja wydarzyła się także w sobotę 1 czerwca na Lotnisku Chopina w Warszawie, a niedługo po niej port wystosował komunikat o tym, żeby nie żartować z bomby w bagażu.
Inne incydenty z turystami na polskich lotniskach
Jak poinformowała wówczas Straż Graniczna, na żarty zebrało się aż trzem podróżnym, w odstępie zaledwie 30 minut. 21-latek powiedział, że ma granat, 32-latek mówił o bombie, a 44-latek o dynamicie. W kwietniu na podobny dowcip zdecydowała się również 76-latka w Katowicach.
Ale z lotniska można zostać usuniętym nie tylko za "żart" o bombie. W lipcu informowaliśmy, że 55-latek z powiatu kartuskiego nie poleciał na Teneryfę, gdyż wszczął awanturę na lotnisku w Gdańsku. Miał za duży bagaż podręczny, a kiedy zwrócono mu na to uwagę, stał się wulgarny i agresywny w stosunku do obsługi i utrudniał jej pracę.
W rozmowie z naTemat.pl rzeczniczka Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej mł. chor. Katarzyna Przybysz przekazała wtedy, że takich sytuacji na lotnisku jest całkiem sporo.
– Ta osoba stwarzała zagrożenie w ruchu lotniczym. To zostało zauważone przez kapitana statku, który próbował się również nie dopuścić do lotu tego pasażera, żeby nie stwarzał innych zagrożeń już bezpośrednio na pokładzie – powiedziała nam przedstawicielka służby.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.