Krzysztof Zalewski niebawem skończy 40 lat. Otwarcie mówi o tym, że od "Idola" przeszedł sporą metamorfozę nie tylko jeśli chodzi o wygląd, ale sposób śpiewania. "Kiedyś wyłem jak pijany marynarz" – przyznaje z rozbrajającą szczerością. Zobaczcie archiwalne nagranie z występu Zalewskiego sprzed ponad dwóch dekad.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wokalista, multiinstrumentalista, kompozytor i autor tekstów – Krzysztof Zalewski. Ci, którzy choć raz byli na jego koncercie mówią, że są pod wrażeniem, jak operuje instrumentami i głosem. Ale to nie przyszło łatwo... Za nim lata nauki gry i świadomego śpiewania.
Zalewski podkreśla, że od małego "miał duszę artystyczną i miłość do muzyki, tylko nie umiał tego robić".
– Nie umiałem śpiewać, pisać piosenek. Nie byłem cudownym dzieckiem jak mnóstwo osób z talent show. Wstydzę się swojej wersji "Jeremy". Przykro mi to powiedzieć, ale wiele osób nie do końca słyszy, a jak nawet słyszeli, to odpuścili mi, bo wiedzieli, że ja to robię z miłości do piosenki. Wyłem, jak pijany marynarz, ale kochałem to. Wiedziałem, że mam talent w tym kierunku, tylko trzeba było się na tym skupić – mówił ostatnio w rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim.
A gdzie i kiedy można go było usłyszeć z utworem "Jeremy"? Zalewski w 2002 roku postanowił wziąć udział w 2. edycji "Idola". Jurorzy zobaczyli w nim potencjał, a głosy widzów prowadziły go przez kolejne etapy tego talent-show. To w finale "Zalef" zaśpiewał wspomniany kawałek amerykańskiego zespołu Pearl Jam.
Tak kiedyś wyglądał i śpiewał Krzysztof Zalewski
Miał długie, kręcone włosy i drobną posturę. Nagranie z tamtego występu można odsłuchać w sieci. "Głosik taki nieopierzony"; "Próbował być rockmanem, ale to były dopiero początki" – komentują internauci, gdy patrzą na archiwalne nagranie z Zalewskim.
Tamten okres nie był dla Zalewskiego łatwy. – Moja mama leżała w szpitalu – czekała na drugą operację guza mózgu, której już nie chcieli zrobić, bo on był nieoperacyjny – ale rodzina się uparła. Zacieszałem w telewizorze, po czym wsiadałem w pociąg czy samochód i jechałem do szpitala, do mamy – zwierzał się.
– Wtedy też rozstałem się z narzeczoną. Miałem narzeczoną w wieku 20 lat. To też było bolesne. A z trzeciej strony zaznałem tej chwilowej sławy. Panie w mięsnym dostawały apopleksji, jak mnie widziały, bo przecież byłem w telewizji. Ale płytę nagrałem średnią, więc półtora roku później nikt o mnie nie pamiętał – przyznał szczerze Zalewski.
Po zwycięstwie w "Idolu" mógł nagrać płytę dla międzynarodowej wytwórni. Tak też zrobił. W 2004 roku ukazał się hardrockowy krążek pt. "Pistolet". Niestety premiera przeszła bez większego echa, a artysta na dłuższy czas zniknął.
W niedawnym wywiadzie z Wojewódzkim ujawnił kulisy tamtej współpracy z wytwórnią. – Ze mną nie próbowali aż tak bardzo, bo wiedzieli, że nic na tym nie zarobią, bo nie umiałem śpiewać. Myśleli pewnie: "nagrajmy mu tę płytę, bo jest taki kontrakt i niech s***a. Zapomnijmy o nim, bo nic na nim nie zarobimy". Tak też uczynili. To też miało dobre strony, bo po paru latach, jak chciałem zerwać kontrakt, który opiewał na cztery płyty, to powiedzieli: "Nie ma sprawy. Idź już sobie" – zdradził.
Przemiana Krzysztofa Zalewskiego
Od tamtego czasu Zalewski przeszedł dużą przemianę. – Trochę się zmieniło (śmiech). Każdy, kto jest zainteresowany tym, co robię, zdaje sobie sprawę z metamorfozy, którą przeszedłem. Miałem to szczęście, być przez te 20 lat otoczony cudownymi ludźmi, od których mnóstwo mogłem się nauczyć i szczęśliwie od paru ładnych lat jestem na swoim. Gram swoje autorskie piosenki z moim przecudownym zespołem. 20 lat temu w Polsacie to było takie pierwsze zerknięcie za kurtynę i zobaczenie, jak wygląda w Polsce show-biznes – ocenił sam zainteresowany w wywiadzie dla Interii.
Oprócz tego, że jest dziś w innej sytuacji życiowej – ma 6-letniego syna Lwa, a jego narzeczoną jest Olga Tuszewska, menadżerka Brodki, to muzycznie też jest na innym levelu.
Quiz: Dokończysz fragment hitu?
Po "Idolu" Zalewski poszedł do technikum muzycznego. Poświęcił sporo czasu na podszlifowanie swojego talentu, co później zaowocowało sukcesami na rynku muzycznym.
Jeszcze kolejny album "Zelig" nie porwał tłumów, ale "Złoto" z 2016 roku już tak. Wydawnictwo pokryło się platyną, a piosenkę "Miłość Miłość" pokochało wielu słuchaczy. Dodatkowo teledysk do tego utworu ma na YouTube ponad 30 mln wyświetleń (stan na sierpień 2024).
Od tamtej pory Zalewski skupił się bardziej na przekazaniu emocji w swojej twórczości niż na samym byciu "wokalistą".
Dwa lata później następna płyta "Zalewski śpiewa Niemena" dotarła na czwarte miejsce oficjalnej sprzedaży, a niektóre interpretacje uplasowały się na listach przebojów radiowych.
Poza muzyką spełniał się również jako aktor. Wystąpił m.in. w filmie "Historia Roja", gdzie zagrał główną rolę, w "Bo we mnie jest seks" o Kalinie Jędrusik, a potem w "Piosence o miłości".
Krzysztof Zalewski teraz...
Teraz Zalewski nie ma już burzy włosów na głowie, coraz rzadziej stawia na rocka, choć ten charakterystyczny "zadzior" w głosie wciąż słychać... Ma niemal 40-lat i niemały dorobek artystyczny.
W maju tego opublikował piosenkę zatytułowaną "ZGŁOWY", w której... rapuje. To zapowiedź jego kolejnej płyty (premiera jesienią) o tym samym tytule.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.