– Jedna pani chciała, żebym wysłała jej 100 kg ogórków paczkomatem. Tak ludzie ich teraz szukają – mówi Anna. Współpracuje z trzema plantacjami, odbiera od nich ogórki i sama sprzedaje. Trafiam na nią na Facebooku. Chcę zapytać o to, o czym słychać od jakiegoś czasu – że ogórków jest mało, że są coraz droższe i że trapi je jakaś zaraza. Potwierdza wszystko. Kolejne osoby też. – Takiego roku nie pamiętam. Na jednej plantacji tygodniowo zbierali po 30 ton ogórków, teraz 1,5. W całej Polsce brak ogórków – mówi inny dostawca ogórków.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niby zwykłe warzywo, ale sezon na kiszenie ogórków w pełni, mnóstwo Polaków robi zakupy. Ogórki kupują na kilogramy, chwalą się słoikami w mediach społecznościowych. A tu od jakiegoś czasu taka niespodzianka.
– Dopiero kupowałam ogórki na bazarze po 4-5 zł za kilogram, a teraz są po 11 zł. Zdębiałam, jak zobaczyłam cenę. Kup teraz 5 kg do kiszenia, to zapłacisz ponad 50 zł. Dlaczego tak drogo? – znajoma parę dni temu zwróciła uwagę.
Mówiła jeszcze, że można było kupić np. za 6 zł, ale to były jakieś resztki, ogórki powykręcane, nie nadawały się na przetwory.
Że jest drogo, wiedzą wszyscy. Ale tu temat sam się nakręca. Dostawcy czy plantatorzy borykają się z nim od lipca. A Kowalski dostaje rykoszetem. I się dziwi.
"Są zaskoczeni tym, że ogórek tyle kosztuje"
– Ludzie zawału dostają. Dużo osób pyta, po ile ogórki, a gdy usłyszą cenę, mówią: "A nie, to ja dziękuję". Ci, co nie znają sytuacji, są zaskoczeni – mówi naTemat Anna, która prowadzi stragan z warzywami niedaleko Swarzędza w zachodniej Polsce. Nie jest rolniczką, ale współpracuje z trzema plantacjami ogórków i sprzedaje je z tych trzech różnych miejsc.
Stragan Anki – tak się nazywa. Cena ogórków gruntowych – 10 zł za kilogram.
– Jak zmieniły się ceny? Na początku sezonu, w lipcu, to ja sprzedawałam ogórki po 6 zł. A teraz od plantatorów kupuję drogo i sprzedaję na niskiej marży. Zarabiam tak naprawdę na ilości. Mogłabym negocjować cenę, ale rolnik nie ma jak zejść z ceny. I ceny niższej nie uzyskam, pomimo że są to plantatorzy, których znam od lat. Kupuję od nich bezpośrednio, nie na giełdzie. Myślę, że pod koniec sezonu, czyli za dwa, trzy tygodnie, cena na plantacjach może dojść do 14 zł. A ludzie chcieliby wrócić do ceny 4-6 zł – mówi.
W innych miejscach Polski widzę +/- podobne ceny.
Lokalny portal z podwarszawskiego Piaseczna na przykład relacjonuje: "Kilka dni temu na targu w Piasecznie kilogram ładnych ogórków kosztował 12 zł. – W życiu nie było tak drogo – komentuje pani Maria, mieszkanka Gołkowa. – Nie wiem, czy w tym roku zdecyduję się na zrobienie przetworów…".
Dostawcy, z którymi rozmawiam, mówią, że na targowiskach sami widzą, że to mniej więcej 10 zł. A w sklepach – 12-13 zł.
Ci, którzy nie kupują ogórków na co dzień, a teraz chcą zrobić przetwory na zimę, przecierają więc oczy ze zdumienia.
– Ja sprzedaję ogórki po 8 zł. Kupuję po 7,50 zł, mam na tym tylko 50 groszy. Zamieściłem ogłoszenie, ale jak ludzie słyszą cenę, to zaraz rezygnują. Mówią, że drogo. Są zaskoczeni, nie spodziewali się, że ogórki tyle kosztują – mówi inny sprzedawca z południowej Polski.
Szokuje go to?
– Patrząc na ceny, tak, jestem zszokowany. Ale nic nie możemy na to poradzić. Najlepsze ceny były na początku lipca. To było 4-5 zł – odpowiada.
Brakuje ogórków: Nie pamiętam, żeby tak było wcześniej
Drugie zaskoczenie – że ogórków w tym roku brakuje. Jedno wynika z drugiego i jedno z drugim się wiąże.
Ale w sezonie ogórkowym, w kraju, gdzie kisi się tyle ogórków,szczególnie trudno to sobie wyobrazić. To zaś powoduje, że – mimo wysokich cen – odbywa się niemal polowanie na ogórka. Bo – jak zauważa Anna – widać, że Polacy średnio bez ogórków mogą żyć.
– Każdy musi zakisić – przyznaje.
Sama zauważa, że na jednej plantacji zrywają ogórki co kilka dni, bo ich nie ma. Albo dzielą ogórki między swoich klientów, bo wiedzą, że nie są w stanie sprostać oczekiwaniom wszystkich. Gdy raz zabrakło jej ogórków, a miała zamówienia, które chciała zrealizować, napisała do innych, okolicznych plantatorów. Odpisali, że mają kolejkę na tydzień.
– I mogę kupić ogórki dopiero za tydzień. Takie jest zainteresowanie. Nie jest tak, że można zamówić np. pół tony ogórków. Nie pamiętam, żeby tak było wcześniej. Co roku był ogórek. Nie było tak, żeby nie było ogórka – mówi.
A ludzie szukają. Mówi, że kupują po 5-20 kg ogórków, ale zdarzyło się i 40 kg. Na przykład jeden pan jechał do Bydgoszczy, trafił do niej z ogłoszenia i kupił 40 kg ogórków, bo – jak stwierdził – u niego w okolicy nie ma ogórków i jest problem.
Dużo ludzi dzwoni, pyta na Messangerze.
– Jedna pani chciała, żebym wysłała jej 100 kg ogórków paczkomatem. Tak ludzie szukają teraz ogórków – mówi.
Dlaczego nagle jest tak mało ogórków?
Wiele osób posiało na przykład ogórki w przydomowych ogródkach czy na działkach i narzekają, że w tym roku im nie urosły.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Na początku nawet dobrze się zapowiadały. A po pierwszym zbiorze zaczęły się robić nieforemne, małe, powykręcane. A upływem czasu to jakby zupełnie zanikały. Jakby w ogóle nie miały dostępu do wody. Podlewało się je, a one nie rosły, tylko żółkły. I po prostu się nie rozwinęły. U mojego sąsiada było tak samo – tłumaczy znajoma, która ma w ogrodzie ogórki.
Anna mówi, że jej mama też posiała i ich nie zebrała. Ma dużo takich klientów, od których słyszy, że na działce ogórki im zakwitły, ale nie dostały owoców i dlatego trafili do niej. Podobnie jak osoby, które od lat korzystały z zaprzyjaźnionych plantacji.
– Niestety, te plantacje padły. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że ktoś ma np. 6 ha ogórków i w ciągu nocy te 6 ha może paść. Moja koleżanka tego doświadczyła. Są wtedy całe zaschnięte liście i nalot. To jest plantacja, która ma grzyba. A w tym roku naprawdę jest tak, że plantacja potrafi się skończyć w jeden dzień – mówi.
"Co się dzieje na rynku ogórków? Ceny poszybowały w górę", "W sezonie ogórkowym brakuje ogórków", "Trzykrotnie wyższe ceny ogórków" – grzmią od pewnego czasu media. Również te lokalne i branżowe.
Wszyscy donoszą o zarazie, która ma być największą zmorą. I o anomaliach pogodowych, które się do niej przyczyniają, dziesiątkując uprawy. Mączniak rzekomy dyniowatych i bakteryjna kanciasta plamistość liści ogórka – to dwie choroby najczęściej są wymieniane. Znane nie od dziś.
Ale przyczyn jest więcej.
– W tym roku była kiepska pogoda dla ogórka, dlatego jest go tak mało. Zdecydowanie mniej niż było. Znam plantację, gdzie zbierano po 30 ton tygodniowo, a teraz 1,5 tony. Niektóre plantacje przerzuciły się na inne warzywa, rezygnują z ogórków – mówi dostawca spod Kalisza.
– Sam zbiór ogórka jest teraz drogi. Kiedyś pracownicy szklarni pracowali za 15 zł na godzinę, teraz minimalnie za 20-25 zł. Ciągle brakuje ludzi do pracy. Mamy sierpień, dzień jest już krótszy, jest mniej słońca. Niektóre szklarnie już włączają ogrzewanie, żeby ogórek rósł. To też koszty. Klimat, pogoda, praca. To wszystko powoduje wzrost cen. A ludzie ciągle się dziwią, dlaczego producenci podnieśli ceny – punktuje.
– W dzień było bardzo gorąco, w nocy w lipcu bywało zimno. W lipcu też dużo padało. A różnica temperatur, dużo rosy, zimno, gorąco – to warunki podatne na grzyba. To, co mamy w tej chwili to efekt anomalii pogodowych – zwraca uwagę Anna.
Dlatego nawet z podlewaniem trzeba uważać: – To jest ważne, żeby były nawadniane w systemie kropelkowym pod roślinę. Jeśli rano przelejesz roślinę z góry, po liściu i zostanie woda, to w temperaturze ok. 30 C zaraz wychodzi grzyb.
A jeśli zaczyna się grzyb, zaczynają się dodatkowe koszty.
– Plantator musi dołożyć wielu starań, żeby plantacja nie padła. To wymaga dużo pieniędzy. Gdy zaczyna się problem z grzybem, trzeba robić opryski chemią np. Z jednodniową karencją, a to są bardzo drogie preparaty. Też używa się bakterii, drożdży, żeby utrzymać plantację. Te naturalne produkty też są bardzo drogie – tłumaczy.
Po ile będą ogórki? A kiszonki?
Sezon teoretycznie trwa do września, ale nie wiadomo, co będzie z ostatnim rzutem ogórków. – Ciekawa jestem, jaka będzie cena ogórka w sklepie – mówi Anna.
Dostawca spod Kalisza: – Ciekawe, po ile będą kiszonki. Już teraz widzę ogórki kiszone czy małosolne po 15 zł kilogram. Wyobraża sobie pani? Ogólnie na rynku w całej Polsce brak ogórków. Nie ma ogórków. Nie pamiętam takiej sytuacji. Pierwszy raz jest coś takiego.
Samo kiszenie ogórków to odrębny temat. A właściwie, czy Polacy się na tym znają, bo ile historii słyszę o tym, że zrobili, ale im nie wyszły, nie zliczę.
– Byłam na targowisku i tylko u jednej pani widziałam ogórki do kiszenia. Reszta to szklarniowe. One nie nadają się do kiszenia. A ludzie się nacinają. Już miałam kilku takich, którzy mówili, że kupili na giełdzie, czy na targowisku. A potem z ogórków zrobiła im się zupa. I musieli kisić drugi raz – mówi nasza rozmówczyni.
Po czym poznać dobrego?
– Każdy szklarniowy ogórek będzie w miarę równy, ciemnozielony, będzie miał dużo wypustek. Gruntowy jest bardziej gładki, trochę przebarwiony na żółto i jest jasny. Taki ogórek nadaje się do kiszenia – słyszę.
Tak naprawdę jak klienci pytają, czy istnieją ekologiczne plantacje, to ja bym w to nie wierzyła. Bo aby walczyć z grzybem, należy użyć chemii i wspierać się naturalnymi produktami.
1 / 3 Na początek coś prostego. Ten deser składa się z biszkoptu nasączonego kawą espresso, kremu z sera mascarpone, żółtek jaj i cukru, a całość posypuje się płatkami gorzkiej czekolady. We Włoszech spożywane jest na drugie śniadanie. To ciasto nazywa się...