W imię opłat, biskupa i etatu szkolnego. Powiem Wam, co myślę o proteście katechetów
redakcja naTemat.pl
17 sierpnia 2024, 12:30·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 sierpnia 2024, 12:30
Katecheci zaczęli protestować wobec kolejnych decyzji Barbary Nowackiej ws. lekcji religii w szkołach. Tym razem niezadowolona grup społeczna napisała do samego Andrzeja Dudy. W liście grzmią o łamaniu prawa, porządku, dyskryminacji, a nawet o ryzyku utraty środków na życie. Czyli mówiąc wprost: w imię opłat, biskupa i etatu szkolnego pójdziemy z rządem na wojnę.
Muszę przyznać, że imponuje mi sposób prowadzenia politycznej gry przez Barbarę Nowacką. Gdy Władysław Kosiniak-Kamysz naparza się z Lewicą, ministra edukacji po cichu wyrzuca ocenę z religii ze świadectw, wprowadza edukację seksualną pod parasolowym pojęciem "edukacji zdrowotnej", a także dąży do przeniesienia katechezy na pierwszą lub ostatnią godzinę zajęć.
Otóż zgodnie z najnowszymi przepisami, od nowego roku szkolnego dyrektor szkoły lub przedszkola może łączyć dzieci z oddziałów i klas w grupy na naukę lekcji religii. Powód? Uczniowie masowo wypisują się z tych nieobowiązkowych zajęć, co prowadzi do sytuacji, że na przedmiot przychodzi po kilkoro dzieci.
Katecheci jednak nic sobie z tego nie robią i już zaalarmowali Andrzeja Dudę, apelując o obronę swoich wypłat, dobrego imienia biskupa oraz etatu szkolnego.
"Zwracamy się do Pana, jako stojącego na straży porządku konstytucyjnego w Rzeczypospolitej Polskiej, z prośbą o przeciwstawienie się rażącemu łamaniu tego porządku" – czytamy.
No faktycznie, strasznie ten porządek połamano. Tak strasznie, że katecheci wystąpili z prośbą o skierowanie skargi do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie nowelizacji rozporządzenia ws. lekcji religii.
Według katechetów bowiem Ministerstwo Edukacji "godzi w konstytucyjne prawa uczniów uczęszczających na lekcje religii, ich rodziców oraz nauczycieli religii". To nie koniec, bowiem nauczyciele religii doszukali się również ataku na cały porządek prawny.
Dla mnie atak na porządek prawny to straszenie na religii piekłem, aborcją i szczucie na gejów, ale co ja się tam znam. Prosty redaktor jestem. A katecheci nie ustępują. W piśmie do prezydenta wytoczyli bowiem najcięższe działo, czyli wskazali, że stracą środki do życia.
"Dla nauczycieli religii oznacza natomiast nagłą utratę środków do życia, ponieważ w wypadku wejścia zmian w życie od 1 września 2024 nastąpi znaczna redukcja etatów nauczycieli religii" – podsumowali.
Drodzy katecheci, ja na Waszym miejscu wystosowałbym list do biskupa z wnioskiem o pokazanie strategii na utrzymanie pracowników Kościoła katolickiego po całkowitym usunięciu religii ze szkół. Biskupi chcą, niech biskupi płacą. Bo z tego, co widzę, gdy hierarchowie żyją w swoich pałacach, na niektórych plebaniach bieda aż piszczy. A ciągnięcie pieniędzy z moich podatków właśnie dobiega końca.