Richard Gere świętował swoje 75. urodziny podczas 81. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Z tej okazji poprowadził tzw. masterclass, czyli krótki wykład, w którym rozebrał na czynniki pierwsze swoją rolę w kultowym filmie "Pretty Woman". Hollywoodzki gwiazdor z humorem krytykował postać, dzięki której utrwalił swoją pozycję w Fabryce Snów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Film "Pretty Woman" w reżyserii Garry'ego Marshalla ("Uciekająca panna młoda"), który mógł pochwalić się budżetem wynoszącym zaledwie 14 mln dolarów, zarobił ze sprzedaży biletów zawrotną sumę 463 mln dolarów na całym świecie. Komedia romantyczna z 1990 roku opowiadająca o bogatym biznesmenie zakochującym się w sexworkerce odniosła zatem ogromny sukces i tylko przypieczętowała miejsce Julii Roberts i Richarda Gere'a w Hollywood.
Gere, który dekadę przed premierą "Pretty Woman" zyskał status symbolu seksu dzięki występowi w "Amerykańskim żigolaku", zaszczycił swoją obecnością uczestników81. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Podczas poprowadzonego przez siebie masterclassa bez skrupułów żartował z roli u boku Roberts.
Richard Gere bezlitośnie o swojej roli w "Pretty Woman"
W trakcie weneckiego panelu Richard Gere wyjaśnił, że dawno nie oglądał filmu Marshalla. W niedzielę (1 września) miał okazję nadrobić zaległości, gdyż przed tłumem słuchaczy musiał opowiedzieć o filmowym rzemiośle na podstawie własnej filmografii, co wiązało się z puszczaniem na dużym ekranie wybranych scen z jego bogatej twórczości.
Uczestnicy wykładu zobaczyli m.in. fragment z "Pretty Woman", w którym biznesmen Edward sadza na pianinie Vivian i dotyka ją w okolicach mostka. – Ten aktor i ta aktorka ewidentnie nie mieli między sobą chemii – zażartował, po czym dodał: – Dawno tego nie widziałem. To seksowna scena.
Gere podzielił się ze słuchaczami swoją szczerą opinią na temat odgrywanego przez siebie bohatera. Jak sam podkreślił, Edward był "karygodnie niedopracowany", a cały fenomen jego kreacji sprowadzał się do "dobrze dobranego garnituru i świetnej fryzury".
Co więcej, laureat Złotego Globu za musical "Chicago" zdradził, że scena z pianinem została przez niego zaimprowizowana. – Garry spytał się mnie: "Co robię w nocy w hotelu". Odpowiedziałem mu: "Cóż, zwykle mam jet laga, [...], więc nie śpię całą noc i przeważnie znajduję pianino gdzieś w sali balowej lub barze i na nim gram". Po prostu zaimprowizowaliśmy całą scenę – wyjaśnił.
– Dobrze bawiliśmy się, kręcąc ten mały film. Nie wiedzieliśmy, czy ktokolwiek kiedykolwiek go zobaczy. Byliśmy pewni, że nikt nigdy nie zwróci na niego uwagi – żartował Gere.
Przypomnijmy, żew ostatnich latach film "Pretty Woman" był krytykowany za sposób, w jaki przedstawiła pracę sexworkerek. "Niby film burzy stereotyp 'ulicznicy-narkomanki', który długo pokutował w kinie, ale robiąc z Vivian 'dziewczynę inną niż wszystkie sexworkerki', scenarzysta J. F. Lawton, chcąc nie chcąc, poniża pozostałe kobiety uprawiające najstarszy zawód świata" – mogliśmy przeczytać w tekście Oli Gersz z Działu Kultura w naTemat.