Drugi sezon "Rodu smoka" miał mieszane opinie, a niektórzy nazywali go wprost "trailerem" trzeciej odsłony, w którym Taniec Smoków rozpocznie się na dobre. Okazuje się, że współtwórca serialu, pisarz George R. R. Martin, również ma uwagi do prequela "Gry o tron". Szczególnie nie spodobała mu się jedna zmiana względem jego książki – chodzi o kontrowersyjny wątek "Blood & Cheese". Martin szczegółowo opisał to na blogu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Drugi sezon "Rodu smoka" na podstawie kroniki "Ogień i krew" George'a R.R. Martina zakończył się 5 sierpnia po ośmiu odcinkach, a w planie są jeszcze dwie części, w których wojna domowa między Targaryenami wstrząśnie Westeros (przypomnijmy, że akcja dzieje się około 200 lat przed wydarzeniami z "Gry o tron").
Fakt, że nie doczekaliśmy się w finale sezonu żadnej akcji rozczarował wielu widzów. Nie zobaczyliśmy chociażby oczekiwanej bitwy w Przełyku – ta najpewniej otworzy dopiero trzeci sezon. Niektórzy wprost nazywali więc ostatnią odsłonę "Rodu smoka" nudną.
"Finał drugiego 'Rodu smoka' będzie dla widzów, którzy przysypiali podczas seansu poprzednich odcinków, jeszcze większą zachętą do drzemki. Wszystko, co najlepsze w "Ogniu i krwi" Ryan Condal (showrunner "Rodu smoka" – red.) zachował na trzeci rozdział. Minie zatem trochę czasu, zanim znów poczujemy dreszczyk emocji. Trzeba jednak przyznać, że realizacyjnie i aktorsko produkcja Max nieustannie trzyma poziom, a to się ceni" – oceniła w naTemat Zuzanna Tomaszewicz.
Dalsza część artykułu poniżej.
George R.R. Martin o drugim sezonie "Rodu smoka". Skrytykował wątek "Blood & Cheese"
Uwagi do "Rodu smoka" ma też George R.R. Martin. Zgodnie z obietnicą ze wpisu na swoim blogu z 30 sierpnia, autor "Pieśni lodu i ognia", na której oparta była "Gra o tron", szczegółowo omówił, co według niego poszło nie tak w drugim sezonie hitu HBO.
Najbardziej skrytykował zmiany w wątku nazywanym "Blood & Cheese" w pierwszym odcinku sezonu (chociaż wpis "Beware the Butterflies" został już usunięty z jego bloga). Zabójstwo małego księcia w Królewskiej Przystani, odwet za śmierć Lucerysa Velaryona, syna Rhaenyry, było zapowiadane przez twórców jako brutalniejsze niż Krwawe Gody w "Grze o tron", ale rezultat wielu rozczarował. Jak widać również samego pisarza.
Dalsza część artykułu poniżej.
Czytaj także:
George'owi R.R. Martinowi nie spodobał się fakt, że w serialu nie ma najmłodszego syna Aegona i Helaeny Targaryenów, czyli księcia Maelora, który występuje w jego książce "Ogień i krew". W przeciwieństwie do książki małżeństwo (a jednocześnie... brat i siostra) ma jedynie bliźnięta, Jaehaerę i Jaehaerysa.
Warto dodać, że w książce Healena musi wybrać, które jej dziecko ma zginąć z rąk zabójców: Maelor czy Jaehaerys. Chce sama zginąć zamiast dzieci, ale Jucha i Twaróg są bezwzględni. Przerażona królowa wybiera więc najmłodszego syna, jednak asasyni i tak zabijają Jaehaerysa, następcę tronu. W serialu Healena ma do wyboru dwoje dzieci i od razu wybiera syna, co Zuzanna Tomaszewicz nazwała w naTemat "wyjątkowo prostym wyborem" w porównaniu do kroniki Martina.
"Kiedy Ryan Condal po raz pierwszy powiedział mi, co zamierza zrobić, wieki temu (być może w 2022 r.), sprzeciwiłem się temu z wielu powodów. Jednakże nie kłóciłem się długo ani w zaciekły sposób" – napisał Martin.
Twórca "Pieśni lodu i ognia" zdaje sobie sprawę, że brak księcia Maelora miał, "jak się wydawało, praktyczne powody". "Nie chcieli zajmować się castingiem kolejnego dziecka, zwłaszcza dwuletniego malucha. Tak małe dzieci nieuchronnie spowolnią produkcję, co będzie miało konsekwencje budżetowe. Budżet był już problemem w 'Rodzie smoka", sensowne było oszczędzanie pieniędzy, gdzie tylko się dało" – wyjawił autor.
"Co więcej, Ryan zapewnił mnie, że nie tracimy księcia Maelora, a jedynie go odkładamy. Królowa Helaena nadal mogła go urodzić w trzecim sezonie. Miało to dla mnie sens, więc wycofałem swoje zastrzeżenia i zgodziłem się na zmianę" – czytamy w usuniętym już wpisie na blogu.
George R.R. Martin podkreślił, że nadal uwielbia pierwszy odcinek drugiego sezonu "Rodu smoka" oraz sekwencję "Blood & Cheese". "Brak wyboru Helaeny osłabił scenę, ale w niewielkim stopniu. Tylko czytelnicy książki w ogóle zauważyliby jego (Maelora) brak – widzowie, którzy nigdy nie czytali "Ognia i krwi" nadal uznają te sceny za rozdzierające serce" – zauważył.
Dalsza część artykułu poniżej.
George R.R. Martin: brak księcia Maelora w "Rodzie smoka" odbije się na trzecim i czwartym sezonie
Jednak zdaniem współtwórcy i producenta wykonawczego serialu brak księcia Maelora będzie miał duże konsekwencje w trzecim i czwartym sezonie "Rodu smoka" (który został potwierdzony jako ostatni).
Uwaga, spoiler do dalszych odcinków "Rodu smoka"!
"Maelor sam w sobie niewiele znaczy. To małe dziecko, nie ma linii dialogu, nie robi nic znaczącego, jedynie umiera… ale to, gdzie, kiedy i jak ma znaczenie" – napisał Martin. I dodał: "utrata Maelora osłabiła końcówkę sekwencji 'Blood & Cheese', ale kosztowała nas także scenę w Bitterbridge z całym jej horrorem i bohaterstwem oraz podkopała motywację samobójstwa Helaeny, które z kolei wysłało tysiące ludzi na ulice i do zaułków, gdzie wołali o sprawiedliwość dla ich 'zamordowanej' królowej".
Koniec spoilera.
"Przypuszczam, że nic z tego nie jest istotne… Ale wszystko ma swój cel, pomaga powiązać wątki fabularne, tak aby jedna rzecz następowała po drugiej w logiczny i przekonujący sposób" – podsumował George R.R. Martin.
Pisarz zakończył swój post zapowiedzią: "będą większe i bardziej toksyczne uwagi, jeśli 'Ród smoka" wprowadzi zmiany rozważane w trzecim i czwartym sezonie". Później usunął swój wpis na blogu.
Na uwagi Martina zareagował już rzecznik HBO w oświadczeniu przesłanym do magazynu "Variety".
"Niewielu jest większych fanów George’a R.R. Martina i jego książki 'Ogień i krew' niż zespół kreatywny 'Rodu smoka", zarówno na etapie produkcji, jak i w HBO. Często adaptując książkę na ekran – z powodu swojego formatu i ograniczeń – showrunner ostatecznie musi dokonać trudnych wyborów dotyczących postaci i historii, które zobaczą widzowie. Wierzymy, że Ryan Condal i jego zespół wykonali niezwykłą pracę, a miliony fanów, których serial zgromadził przez pierwsze dwa sezony, nadal będą się nim cieszyć" – czytamy.