W Drobinie (pow. płocki) w mieszkaniu wikariusza tamtejszej parafii znaleziono zwłoki 30-letniego mężczyzny. Nie wiadomo, co tam robił, ani kim był. Sprawa jest poważna, księdza wysłano już do innej parafii, a do Drobina ekspresowo udał się biskup płocki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Drobinie doszło do tajemniczego zdarzenia. W mieszkaniu księdza, wikariusza miejscowej parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika, znaleziono martwego mężczyznę w wieku ok. 30 lat. Na razie wiadomo tylko, że nie mieszkał ani na plebanii, ani w Drobinie. Kim był i co robił w mieszkaniu wikarego?
Wyjaśnia to miejscowa policja, która zgłoszenie o śmierci mężczyzny dostała w sobotę około godziny 18. Sprawą prawdopodobnie zajmie się sierpecka prokuratura. Rzeczniczka Kurii Diecezjalnej w Płocku zapewnia, że władze kościelne będą współpracować.
Na razie kuria podała: "Wikariusz został natychmiast zawieszony w swoich obowiązkach, otrzymał polecenie opuszczenia parafii i zamieszkania poza nią do czasu wyjaśnienia sprawy".
Do Drobina, od razu po otrzymaniu informacji o tragedii, udał się biskup płocki i sam (jak podaje kuria) "podjął kroki zmierzające do wyjaśnienia tej dramatycznej sytuacji".
To dość zaskakująca reakcja. Co może ona oznaczać?
Cóż, władze kościelne na ogół wiedzą o tym, że niektórzy księża mogą im przysporzyć kłopotów. Być może dla płockiej kurii fakt, że w mieszkaniu księdza znalazł się młody mężczyzna, nie jest zaskoczeniem. Wskazywałoby na to ekspresowe wydalenie go poza teren parafii. Biskup mógł być jedynie zaskoczony faktem, że sprawa z "obyczajowej" przerodziła się niestety w kryminalną.
Być może wyjaśnienie jest inne. Po wydarzeniach z Dąbrowy Górniczej struktury kościelne mogą być po prostu uwrażliwione na tego typu zdarzenia. Przypomnijmy: niemal dokładnie rok temu w kościele Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej w mieszkaniu jednego z księży zorganizowano orgię.
Jej uczestnicy zabawiali się ze sobą, brali tabletki na potencję i zamówili męską prostytutkę. Jeden z mężczyzn w pewnym momencie stracił przytomność, a gdy na miejsce udało się pogotowie, pozostali nie chcieli wpuścić ratowników medycznych. W końcu medykom udało się wejść, ale dopiero po interwencji policji. Ksiądz Tomasz Z., organizator orgii, dostał poważne zarzuty.
Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, trwa wyjaśnianie, kim był nieznajomy i jakie relacje łączyły go z wikariuszem.
Sprawa jest świeża i delikatna, dlatego policjanci mówią niewiele na ten moment. Według nieoficjalnych ustaleń WP, denat nie mieszkał ani na plebanii, ani na terenie tej miejscowości. Trwa wyjaśnianie okoliczności jego śmierci.