Nieznane szczegóły biografii mieszają się z informacjami o rekordowej oglądalności serialu. Rosyjska telewizja kręci reportaż, aktorzy udzielają wywiadów, "Polityka" umieszcza Annę German na okładce, a jej płyty są bestsellerami. Polska po trzydziestu latach przypomniała sobie o "Białym Aniele" – polskiej piosenkarce, kompozytorce i aktorce.
"Co dziś robi syn Anny German?", "Ile prawdy jest w serialu 'Anna German' "?, "Anna German po wypadku", "Fenomen Anny German" – takimi tytułami atakuje od niedawna ze wszystkich stron polska prasa. W gazetach i tygodnikach uwagę przyciągają wywiady z aktorami grającymi w emitowanym w TVP 1 hicie, a w internecie poczytać można niezliczone polemiki na temat tego, czy “fabuła nie jest za bardzo rozciągnięta”, albo czy zamiast Joanny Moro w roli German powinna była wystąpić Doda.
6 mln przed telewizorami
Jakby tego było mało, Polskę odwiedziła też ekipa filmowa rosyjskiej państwowej telewizji, która kręci nad Wisłą reportaż o German i ogromnej popularności serialu. Na marginesie dodać należy, że za naszą wschodnią granicą, gdzie pamięć o słynnej piosenkarce od lat jest żywa, rosyjsko-polsko-ukraińsko-chorwacka produkcja telewizyjna również przyciągała przed telewizory miliony. W Rosji każdy odcinek śledziło 22 mln osób.
W Polsce serial także jest hitem. Jak podają Wirtualne Media, średnia liczba widzów pierwszych trzech odcinków przekraczała 6 mln, czyniąc TVP 1 wyraźnym liderem telewizyjnego rynku w paśmie jego nadawania. Rekord padł 15 marca, gdy losy piosenkarki śledziło prawie 6,8 mln Polaków i Polek. Na każde sto włączonych w tym czasie telewizorów, czterdzieści pokazywało twarz “Białego Anioła”, jak nazywają German najwierniejsi fani.
"Czy nie ma anielskiego głosu?"
"Biały Anioł", "Największy Elf świata", "Słowik Neapolu" – tak o swojej idolce piszą na jednym z jej fanpage’y wielbiciele. Profilem “Anna German Fani” zarządza Ludmiła Piechowska, nauczycielka śpiewu. Jest właścicielską agencji artystycznej i studia. Nosi ono imię Anny German.
– Organizuję koncerty, uczę młodych jej utworów, przypominam jej twórczość i postać. Dzieci jej nie znają, a szkoda, bo może być życiowym wzorem – mówi Ludmiła Piechowska. O German mówi najczęściej “Pani Ania” lub “Biały Anioł”. Dlaczego tak? – Bo anielsko wyglądała, była też dobrą osobą. Była i jest – zaznacza Piechowska, która sama używa tej samej techniki wokalnej, co Anna German.
Swoją idolkę stawia uczniom za wzór. Gdy pytam dlaczego akurat ją, obrusza się: – Słyszał pan jak śpiewała? Czy nie ma anielskiego głosu? – pyta.
Miłość, śpiew i historia
Anna German urodziła się w Uzbekistanie w 1936 roku. Jej matka pochodziła z holenderskiej rodziny, ojciec był Niemcem. Po wojnie German osiadła we Wrocławiu. Debiutowała w 1960 roku, by cztery lata później być już krajową gwiazdą. Śpiewała aż w siedmiu językach, koncertowała na czterech kontynentach.
Karierę przerwał wypadek samochodowy w 1967 roku, jednak po długiej rekonwalescencji udało się jej wrócić do zdrowia i śpiewania. Niestety, los nie był dla German łaskawy. Kilka lat później zdiagnozowano u niej raka kości, z powodu którego zmarła w 1982 roku w wieku zaledwie 46 lat.
Serial oparty na jej biografii dotyczy przede wszystkim jej kariery i życia uczuciowego, w ciekawy sposób prezentując jednak także historyczne tło tych wydarzeń: wojnę czy życie w komunistycznej Rosji. Joannie Moro grającej piosenkarkę partneruje Szymon Sędrowski jako w roli Zbigniewa Tucholskiego, męża gwiazdy. Czym urzekła Polaków ta pełna wzruszeń historia?
– German jest gwiazdą, która śpiewała w czasach młodości dzisiejszych sześćdziesięcio-siedemdziesięciolatków. W ich pamięci łączy się z najlepszym okresem ich życia. Nietrudno się dziwić, że oglądają serial – ocenia Wiesław Kot, krytyk filmowy. Przyznaje jednak, że to tylko częściowo tłumaczy tajemnicę sukcesu serialu, który śledzą także liczni młodzi ludzie (w grupie komercyjnej 16-49 lat pierwsze odcinki miały aż 23-procentowy udział).
– Tu nie chodzi o samą German. To pokolenie nie zna tej postaci, nie zna jej muzyki. Ktoś może słyszał “Człowieczy los”, ale generalnie twórczość piosenkarki to zamierzchła historia – ocenia Kot. Jego zdaniem młoda widownia chętnie natomiast poznaje historyczny koloryt przedstawiony w tym filmie: NKWD, donosicielstwo, realia codziennego życia. – Drugim atutem serialu jest jego sprawna realizacja, znacznie przewyższająca inne seriale pokazywane w telewizji – dodaje Kot
Ludmiła Piechowska z profilu "Anna German Fani" uważa, że obraz pomija pewne ważne elementy biografii artystki, inne nieco koloryzując. Ogólnie jest jednak z niego zadowolona. – To piękne, że po trzydziestu latach zapomnienia Anna German powraca – mówi.
Tęsknota za "serialami w starym stylu"
Pewną wskazówkę na temat tego, co urzeka ludzi w serialu o “Białym Aniele” jest lektura dyskusji toczonych w internecie na jego temat. W komentarzach przewija się tęsknota za “starym, dobrym kinem”, za serialami “w starym stylu”, bez nerwowego montażu czy tandetnej, plastikowej estetyki.
Wiele osób ma też dość naiwnych “serialików o nowobobogackich, centrum handlowym, rodzince, czy młodych prawnikach” – jak pisze jeden z użytkowników Wirtualnych mediów.
Być może więc postać Anny German przyciągnęła młodych widzów nie tylko czarem swojego głosu, ale i powiewem nostalgii za dawnymi czasami. Wiesław Kot uważa, że muzyka German jest dziś martwa. O tym, że mamy jednak do czynienia z (mniej lub bardziej trwałym) trendem, a może nawet modą na jej twórczość, świadczy rzut oka na listę bestsellerów Empiku. W pierwszej dziesiątce są dwie płyty Anny German.
Kiedy się jednak przegląda zasoby światowego Internetu, ze zdziwieniem można z nich wyczytać nieoczekiwaną prawdę: jest ktoś, komu się udało dostać do serc nie tylko Polaków i pozostać w nich bez obawy o przeminięcie. Ktoś, komu poświęcono niesłychaną ilość prywatnych stron www; kogo płyty wznawia się bez przerwy; czyim imieniem nazywa się ulice, a nawet planety. Ten ktoś to Anna German, nazywana niegdyś „Białym Aniołem polskiej piosenki”. CZYTAJ WIĘCEJ
Wiesław Kot
krytyk filmowy
Z całą pewnością ludzi porusza też przedwczesna śmierć piosenkarki. Chcą dowiedzieć się o German czegoś więcej, tak samo jak o Jamesie Deanie, Zbigniewie Cybulskim i innych, którzy "odeszli zbyt wcześnie".