To było zupełnie inne starcie niż pierwsza debata, gdy Donald Trump rywalizował jeszcze z Joe Bidenem. Doszło do mocnej wymiany ciosów, a Kamala Harris nie bała się punktować byłego prezydenta. Z jej strony pojawił się też mocny polski wątek. Kto wygrał debatę? Oto najważniejsze momenty, które mogą okazać się kluczowe dla niezdecydowanych Amerykanów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pierwsze wrażenie? Może nie wszyscy zauważyli, ale to Kamala Harris pewniejszym krokiem weszła na scenę w studiu Filadelfii. Podeszła niemal do stanowiska Donalda Trumpa, który sprawiał wrażenie wycofanego. On trochę z kamienną twarzą, ona z uśmiechem, ale uścisnęli sobie dłonie. To pierwsze obrazki, które zapamiętałem.
Debata zaczęła się od pytań o ekonomię, a wiadomo, że to jedna z kluczowych kwestii, która interesuje wyborców w USA. – Chciałabym być prezydentem wszystkich Amerykanów. Chcemy zbudować więcej mieszkań, obniżyć podatki. – powtarzała Harris, ale brzmiało to trochę jak wyuczone formułki.
Debata w USA. Mocne słowa o ochronie granic i prawie do aborcji
Trump wydawał się skupiony, kontrował w swoim stylu, jednak jeszcze się hamował. – Stworzyłem jedną z najlepszych gospodarek w historii naszego kraju – zapewniał, po czym zaczął wymieniać, że w kraju brakuje pracy, którą przejmują nielegalni imigranci.
– Donald Trump zostawił nam najgorszą sytuację od czasów wielkiego kryzysu. Najgorszy atak na demokrację od czasów wojny secesyjnej. Sprzątamy ten bałagan po Trumpie – odpierała ten głos Harris.
Były prezydent po chwili dosłownie w kilkadziesiąt sekund zaliczył... potrójny atak słowny na swoją rywalkę. Najpierw kilka razy stwierdził, że "ona nie ma żadnych poglądów". Później, że Harris ma takie same poglądy... jak on sam. A w końcu dwa razy z rzędu nazwał ją "marksistką".
Momentami naprawdę brakowało konkretów. – Trump nie ma żadnego planu dla was, ponieważ interesuje go tylko obrona własnej osoby – grzmiała Harris. – To ona nie ma planu. Skopiowała plan Bidena – odgryzał się Trump.
Były prezydent USA rozkręcił się w dyskusji o prawie do aborcji. Wtedy bardziej niż skupionego Trumpa zobaczyliśmy tego "wiecowego", który w ogóle nie gryzie się w język. – Dochodzi do aborcji nawet w dziewiątym miesiącu ciąży. To jest nawet egzekucja już po urodzeniu – ostrzegał, ale szybko został poprawiony przez prowadzących, że nie ma stanu, w którym zabicie dziecka po urodzeniu jest legalne.
W tym czasie Harris patrzyła na Trumpa z niedowierzaniem i powiedziała wprost, że jeśli on wygra wybory, podpisze ogólny zakaz aborcji w Stanach Zjednoczonych. Trump unikał odpowiedzi na pytanie, czy zdecydowałby się na taki krok.
W dalszej części kandydaci odpowiadali na pytania o ochronę granic. – Jestem jedyną osobą na tej scenie, która ścigała osoby przemycające broń i narkotyki przez granicę. Wspierałam ustawę, która ochroniłaby nasze granice. Wiecie, co się stało? Donald Trump zadzwonił do swoich kolesi w Kongresie i powiedział, żeby ta ustawa przepadła. On ucieka przed problemami, a nie naprawia ich – tłumaczyła Harris.
Kandydatka Demokratów wykorzystała ten moment, żeby zakpić sobie z kampanii Trumpa. – Nie usłyszycie, jak Trump mówi o waszych potrzebach. Widzicie, co dzieje się na jego wiecach? Ludzie wychodzą z nich znudzeni – mówiła.
Trump odpowiedział: "Akurat na spotkania z nią w ogóle nie przychodzą ludzie. Ci, których widać, są opłaceni. Nasz kraj jest teraz utracony, to się stało 3,5 roku temu".
"Migranci zjadają psy Amerykanów"
W pewnym momencie Trump dał się ponieść i wrócił jeszcze do kwestii ochrony granic. Pełen emocji stwierdził, że "migranci zjadają psy i koty Amerykanów". Wywołał zaskoczenie wśród obecnych w studiu i znowu prowadzący musieli go upomnieć, że nie ma na to dowodów. – To mówią ludzie, słyszałem – upierał się miliarder.
Harris wykorzystywała okazje, by punktować Trumpa m.in. faktem, że jest prawomocnie skazany. Zwracała też uwagę, że "200 Republikanów ostrzega przed powrotem Trumpa do Białego Domu".
W debacie pojawił się wątek poprzednich wyborów. Trump odciął się od zarzutów, że odpowiada za atak na Kapitol, do którego doszło 6 stycznia 2021 r. Ponadto jeden raz odniósł się do zamachu na niego w czasie trwającej kampanii. – Prawdopodobnie dostałem kulkę w głowę ze względu na rzeczy, które oni opowiadają (Demokraci - red.) – wskazywał.
Trump cytował Viktora Orbána
W temacie polityki zagranicznej zrobiło się już bardzo gorąco. Harris przekonywała, że światowi liderzy śmieją się z Trumpa, na co ten postanowił zareagować nawiązaniem do premiera Węgier. Jak podkreślał, Viktor Orbán nazwał go "najsilniejszym człowiekiem".
Po pytaniu o sposób na zakończenie wojny Izraela z Hamasem Harris powiedziała: "To, co wiemy, to że ta wojna musi się zakończyć. Musi być porozumienie o zawieszeniu broni". Dodała też, że Strefę Gazy można odbudować i jest świadoma, że w tej wojnie giną niewinni Palestyńczycy. Jednocześnie zaznaczyła, że "Izrael ma prawo bronić się po ataku Hamasu".
Trump zarzucił Harris, że ona tak naprawdę... nienawidzi Izraela. Jego zdaniem, gdy premier Netanjahu był w amerykańskim Kongresie, Harris "odmówiła z nim spotkania, bo była na imprezie". Ta zaprzeczyła, by taka sytuacja miała miejsce.
Od razu zaczął się wątek związany z wojną w Ukrainie. Trump powtórzył to, co opowiada od miesięcy, czyli że nie dopuściłby do ofensywy Rosji. A jeśli wygra wybory, jeszcze przed zaprzysiężeniem "zakończy tę wojnę".
Jeden moment był bardzo wymowny, kiedy prowadzący zapytał: "Czy chce pan, żeby Ukraina wygrała tę wojnę?". Trump nie odpowiedział ze wskazaniem na Ukrainę, zapewniał jedynie, że chce "zakończenia wojny", bo to jest w interesie USA.
– Znam Zełenskiego i Putina. Biden nawet nie zadzwonił do Putina od dwóch lat. Nawet nie próbuje ich pogodzić – irytował się Trump. Nawiązywał też do pakietów pomocy finansowej, jakiej USA udzieliły rządowi w Kijowie. I znowu próbował "odpływać" od tematu. – W ogóle gdzie jest teraz prezydent Biden? Wyrzucili go z tej kampanii, nawet nie wiemy, czy żyje – pytał ironicznie.
Harris przypomniała mu wtedy, że to z nią rywalizuje w wyborach prezydenckich, a nie z Joe Bidenem. – Mówi, że skończyłby tę wojnę, bo po prostu by się poddał – wypaliła odnośnie agresji Rosji na Ukrainę. – Putin siedziałby już w Kijowie i patrzył w stronę Polski, gdyby Trump był prezydentem w momencie rozpoczęcia tej wojny – zaznaczała.
Kandydatka Demokratów wspomniała o swojej wizycie w Polsce i Rumunii, kiedy Rosjanie dokonali pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. I bardzo mocno zwróciła się do Trumpa z nawiązaniem do Polaków.
Czytaj także:
– Dlaczego nie zwrócisz się do 800 tys. członków Polonii mieszkającej w Pensylwanii? Jak szybko oddałbyś Polskę za przysługę i coś, co rozumiesz jako przyjaźń z dyktatorem, który zjadłby cię na lunch – stwierdziła. Przypomniała też wagę sojuszu, jakim jest NATO.
Trump krótko powiedział jeszcze, że Rosja ma dostęp do broni nuklearnej. – Igramy z trzecią wojną światową – ostrzegał.
W ostatniej części debaty kandydaci krótko zabrali głos ws. Afganistanu, krajowej opieki zdrowotnej i ochronie klimatu. Trump tłumaczył się też, dlaczego w kampanii wypowiadał się o tożsamości rasowej swojej rywalki.
– Może się identyfikować, jak chce. Nie obchodzi mnie to – uciął. Harris wydawała się być zażenowana faktem, że Trump tworzy takie podziały. – To tragedia, że mamy jako kandydata kogoś, kto stale używa argumentu rasowego – nie ukrywała.
Kto wygrał debatę?
Na koniec kandydaci mieli szansę wygłosić dwuminutowe oświadczenia. Harris przypomniała, na jakich szczeblach sprawowała funkcję prokuratora i że służyła ludziom bez względu na polityczne sympatie. Z kolei Trump przekonywał, że spotyka się ze światowymi liderami, którzy teraz śmieją się z USA. – To najgorszy prezydent i najgorsza wiceprezydent w historii naszego kraju – powiedział w odniesieniu do administracji Bidena.
Po debacie Harris i Trump rozeszli się bez uścisków. Każdy w swoją stronę. I wydaje się, że na gorąco trudno wskazać jednogłośnie zwycięzcę tego starcia. To był zupełnie inny pojedynek niż w czerwcu, kiedy w sztabie Demokratów zapanowały grobowe nastroje po występie Bidena.
Określenie "na remis" pasuje tu najbardziej. Trump nie zrobił typowego show w swoim stylu, bo mimo wszystko miał świadomość, że Harris potrafi go punktować – co pokazała kilka razy. Kandydatka Demokratów nie zaliczyła z kolei żadnej poważnej wtopy i znowu udowodniła, że wniosła gigantyczną energię do swojego sztabu.
Pytanie tylko, co najbardziej z tego starcia zapamiętają Amerykanie i jak przełoży się to na sondaże.