– Były zgorszenia i będą. Mówi się o tym, że w naszej diecezji są homoseksualiści. Ale nie jest to odkrywcze – reaguje ksiądz z diecezji płockiej, która przez skandal na parafii w Drobinie znalazła się na ustach całej Polski. W 2007 roku właśnie tą diecezją wstrząsnął potężny skandal, który teraz natychmiast został wyciągnięty. Co się wtedy stało? I jak jest dziś? – Jest przygnębienie. I złość. Bardzo bym chciał, żeby środowisko księżowskie było oczyszczone – mówi duchowny.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z dnia na dzień diecezja płocka znalazła się na celowniku.
– Na pewno jest zgorszenie. I na pewno teraz będzie trudniej. Uważam też, że na pewno problem homoseksualizmu jest większy niż problem pedofilii wśród księży, choć często to się łączy – reaguje jeden z duchownych z tej diecezji.
Mówi: – Od początku było czuć, że chodzi o coś więcej, a nie o śmierć na plebanii. Można było domniemywać, że chodzi o sprawy obyczajowe. Oczywiście, że źle się z tym czuję. Tak jak wcześniej wskazywano na diecezję sosnowiecką, tak teraz będzie się wskazywać na płocką.
– Ale nie sądzę, żeby nasza diecezja odstawała od innych. Myślę, że nie jest ani szczególne wzorcowa, ani szczególnie wypaczona. Jesteśmy tacy, jak wszędzie – zaznacza.
"Mówi się o tym, że w naszej diecezji są homoseksualiści"
Ale przez sprawę z Drobina to diecezja płocka stała się symbolem Sodomy i Gomory. Dokładnie tak, jak przed nią sosnowiecka, którą w 2023 roku rozsławiła orgia w mieszkaniu księdza i śmierć dwóch duchownych.
Komentowano wtedy, że to przedsionek piekła, że jest całkowicie zdegenerowana moralnie i duchowo i ma długą listę grzechów.
Teraz taki cień padł na Płock.
– Mówi się o tym, że w naszej diecezji są homoseksualiści, ale nie jest to odkrywcze. Były zgorszenia i będą. Taki problem jest. Niektórzy są przekonani, który z duchownych jest homoseksualistą. Ale ja nie mógłbym wskazać ani jednego takiego księdza. Bo skąd niby mam to wiedzieć? I na podstawie czego, mamy wyrokować, że w jednej diecezji problem jest większy niż w innej? Czy są jakieś badania? – reaguje jeden z duchownych.
Jaka panuje atmosfera w diecezji?
– Jest przygnębienie. I jest złość. Bo ten przypadek spada na wszystkich. Bardzo bym chciał, żeby środowisko księżowskie było oczyszczone. Żeby nie było wśród nas homoseksualistów, bo nie nadają się na to, żeby być księżmi – odpowiada.
"Przebadać diecezję płocką na przestrzeni ostatnich 30 lat"
Za diecezją płocką ciągnie się już co najmniej jedna niechlubna historia – wielki skandal, który w 2007 roku opisała "Rzeczpospolita" w artykule pt. "Zgorszenie w diecezji płockiej".
Agnieszka Rybak pisała wówczas, że o sprawach molestowania redakcja rozmawiała z wieloma księżmi diecezji płockiej. I że płocka kuria od kilku lat wiedziała o przypadkach molestowania, a informacje pochodziły m.in. od proboszczów parafii:
"Relacje ofiar molestowania seksualnego w diecezji płockiej są szokujące. Z naszych ustaleń wynika, że co najmniej kilku księży wykorzystało zaufanie swoich nieletnich podopiecznych, żeby najpierw zbliżyć się do chłopców, a potem wykorzystać ich seksualnie. Wśród historii, które poznaliśmy, powtarzają się te same nazwiska księży z diecezji płockiej. I ten sam mechanizm".
– Żeby zrozumieć tę tragedię odrobinę, trzeba powrócić do lat 90., do tego, co się działo w tamtym czasie w diecezji płockiej, do różnych złych rzeczy. Być może jest potrzebna jakaś oddzielna komisja watykańska, żeby przebadać diecezję płocką na przestrzeni ostatnich 30 lat. Dopiero wówczas będzie można lepiej zrozumieć to, dlaczego doszło do Sodomy i Gomory w Drobinie – powiedział w RMF FM ks. prof. Andrzej Kobyliński z UKSW.
– To jest druga sprawa analogiczna do Dąbrowy Górniczej. Kuria powinna teraz zrobić wszystko, by ją całkowicie wyjaśnić i odpowiedzieć na pytanie, czy nie było zaniedbań z jej strony. I czy ta sprawa nie jest związana ze skandalem sprzed lat w Diecezji Płockiej – mówił nam Terlikowski.
– Wówczas po odejściu arcybiskupa Stanisława Wielgusa ujawniono, że za czasów jego zarządzania diecezją, w tej diecezji była bardzo silna grupa duchownych dokonujących przestępstw seksualnych albo wykorzystywania seksualnego na klerykach i na uczniach niższego seminarium duchownego. Trzeba sprawdzić, czy te sprawy mają związek. Trzeba też sprawdzić, czy ktokolwiek wiedział o zainteresowaniach tego księdza – sugerował publicysta.
Agnieszka Rybak opisywała w RZ:
"Ofiary molestowania w większości pochodzą z patologicznych rodzin. Często mieli dobre relacje z księżmi we własnych parafiach i sami przymierzali się do kapłaństwa. Wiedząc o tym, duchowni stopniowo przechodzili z nimi na kolejne etapy poufałości. Podczas wyjazdów, wycieczek, korzystając z niecodziennych warunków, pewnej swobody, często proponowali alkohol. Odurzonych podopiecznych wykorzystywali seksualnie".
Sprawa trafiła do Prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Zakończyła się suspendowaniem trzech duchownych. Jeden otrzymał zakaz kontaktów z dziećmi i młodzieżą.
Historię jednego z nich przypomniał Terlikowski w RMF FM – że w latach 90. XX wieku "jako prefekt ds. wychowawczych WSD w Płocku budował wokół siebie sieć powiązań homoseksualnych". Miał także dokonywać nadużyć wobec zależnych od siebie kleryków, a władze diecezji miały o tym wiedzieć od połowy lat 90.
A ksiądz od afery w Drobinie – jak czytamy – był uczniem Niższego Seminarium Duchownego, gdy tamten duchowny tam wykładał.
"Nie wiem, co można zrobić, żeby oczyścić środowisko księży z homoseksualistów"
Dziś ksiądz z diecezji pyta: – Były wtedy publiczne, dość stanowcze reakcje. Księży suspendowano. Mamy teraz do tego wracać? Czyli co robić? Naprawdę nie wiem, co można zrobić, żeby oczyścić środowisko księży z homoseksualistów. Przesłuchiwać każdego na wykrywaczu kłamstw? Jeśli ktoś sam nie przyzna się do swojej orientacji, jest to raczej nierealne.
Wskazuje na dramatycznie słabą kondycję psychiczną księży: słabą i nierozpoznaną. – Nie wiemy, tak naprawdę, jaka jest kondycja księży. Nie wiemy, ilu z nas ma problemy, ilu jest hazardzistów, alkoholików, aktywnych homoseksualistów. I nie będziemy tego wiedzieć.
Dodaje też, że to, co dzieje się z księżmi, jest odbiciem tego, co się dzieje w świecie. Zwłaszcza młodymi: – Każde nowe pokolenie jest coraz słabsze i mniej odporne na stres. Radzą sobie, jak potrafią. I czasami są złe sposoby.