Niewiele miejsc na świecie zachwyca swoją naturalnością tak, jak Sri Lanka. Miejsce to ze swoimi bujnymi lasami, niesamowitymi trasami kolejowymi, czy kulturą może uchodzić za raj na ziemi. Każdego roku podróżuje tam coraz więcej Polaków, którzy chcą spędzić wakacje z dala od zgiełku dużych miast.
Właśnie dlatego informacja o zniesieniu wiz dla obywateli 35 krajów wywołała tak duże poruszenie. Kraj, który zarabia głównie na turystyce, chciał przyciągnąć jak największą liczbę turystów. Zwłaszcza że ostatnie lata były dla niego bardzo trudne. Najpierw pandemia, a później problemy ekonomiczne, a przede wszystkim polityczne. Teraz jednak wszystko miało zmienić się na lepsze.
Tylko że coś poszło nie tak. I to bardzo. Jak informuje Dariusz Rostkowski, dziennikarz readandfly.pl i podróżnik, wizy dla Polaków i Europejczyków na Sri Lance mają się bardzo dobrze.
– Wbrew oficjalnym zapowiedziom Lankijczycy dalej kasują nas po 60 dolarów na wjeździe. Nie tylko nas, innych obywateli UE też – przekazał podróżnik. Wraz z wieloma innymi turystami był świadkiem chaosu, który we wtorek opanowało lotnisko w Kolombo, stolicy kraju.
– Spowodowało to 1 października rano potężny chaos i emocje na lotnisku w Kolombo. Słowa "holy shit" należały do najłagodniejszych. Turyści z Europy w emocjach miotali się między okienkiem z napisem "immigrance" a "visas", tworzyły się potężne kolejki. Urzędnicy lankijscy tłumaczyli, że w systemie nic nie ma o zniesieniu wiz i pozostaje jak było – dodał.
Ludzie na lotnisku byli wściekli i nietrudno im się dziwić. 60 dolarów to ok. 233 zł i nie jest to mała kwota. Jednak największym problemem nie była konieczność wnoszenia opłaty, a załatwiania formalności, których przecież miało nie być.
– Faktem jest, że taki początek wakacji to dla wielu podróżujących niepotrzebne nerwy i niespodziewane wydatki – dodał Rostkowski.
Co tak w zasadzie stało się na Sri Lance i dlaczego Lankijczycy najpierw ogłosili zniesienie wiz, a później i tak kazali za nie płacić? Magdalena Pinkwart z "Read&Fly" informuje, że prawo to zostało opracowane przez tamtejszy rząd, ale ten został rozwiązany, zanim zdążyli je zatwierdzić. Co ciekawe, o tym zapomnieli już poinformować obywateli 35 krajów Europy.
Zmian w przepisach nie ma co się spodziewać przed uformowaniem nowego rządu. Ten spotkał się we wtorek 1 października, ale na razie liczy 3 osoby. W posiedzeniu gabinetu udział wzięli prezydent Anura Kumara Dissanayake, premier Harini Amarasuriya oraz nowy minister spraw zagranicznych i rzecznik gabinetu, Vijitha Herath.
Dopełnienie formalności najpewniej jeszcze potrwa, dlatego wszyscy ci, którzy zdążyli już zarezerwować bilety i zaplanować podróż na Sri Lankę, będą musieli wykupić wizę. Innego sposobu niestety nie ma.