
Reklama.
Wiceprzewodnicząca SLD Joanna Senyszyn wyjaśniła, że wyrok Krajowego Sądu Partyjnego nie jest prawomocny, więc Kalisz może się od niego odwołać. Poseł zastrzegł jednak, że nie zamierza walczyć o pozostanie w SLD.
Senyszyn powiedziała dziennikarzom, że drogi SLD i Kalisza zaczęły rozchodzić się już w 2010 r., kiedy swoje ugrupowanie zaczął tworzyć Janusz Palikot. Kalisz już wówczas miał być bliski porzucenia Sojuszu. Zniechęciło go jednak nastawienie Palikota, który chciał być niekwestionowanym liderem nowej partii i zepchnąć Kalisza na drugi plan. Senyszyn podkreśliła, że Kalisz w końcu znów zbliżył się do Palikota, popierając projekt Europa Plus. Brak lojalności został ukarany przez sąd SLD wykluczeniem z szeregów partii.
Leszek Miller powiedział po ogłoszeniu wyroku, że Kalisz nie będzie musiał już udawać, że jest człowiekiem lewicy. – Jest mi przykro, ale życie toczy się dalej - oświadczył przewodniczący SLD. Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Miller zastrzegł, że jest gotów "zaryzykować" i stwierdzić, że odejście Kalisza nie skłoni wielu polityków Sojuszu do porzucenia partii. Wyrzucenie Kalisza, jednego z najpopularniejszych polskich polityków, nie zmartwiło przesadnie także rzecznika SLD Dariusza Jońskiego.
Zamieszanie w Sojuszu ucieszyło Ruch Palikota. Poseł Andrzej Rozenek uważa, że wyrok sądu SLD jest kolejnym wydarzeniem świadczącym o kryzysie partii Leszka Millera.