Donald Tusk skomentował w czwartek rano blokowanie nominacji ambasadorskich przez Andrzeja Dudę. Szef rządu grzmi w najnowszym wpisie w mediach społecznościowych, że prezydent zachowuje się "skrajnie nieodpowiedzialnie". Duda odpowiedział na zaczepkę niemal natychmiast. "Ambasadorzy RP z USA i Ukrainy są, bo nie zostali odwołani" – stwierdził.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nic nie wskazuje na to, by spór na linii Ministerstwo Spraw Zagranicznych – Andrzej Duda o powoływanie ambasadorów miał się szybko zakończyć. Prezydent do tej pory nie podpisał nominacji Bogdana Klicha do Waszyngtonu czy Ryszarda Schnepfa do Rzymu. Jan Tombiński zaś objął placówkę dyplomatyczną w Berlinie, ale występuje tam jednak w randze charge d'affaires, czyli jako pełniący obowiązki ambasadora.
Polska od kilku lat nie ma także ambasadora w Izraelu, a placówką dyplomatyczną w tym kraju również kieruje chargé d'affaires. Podobnie jest w przypadku Ukrainy. W czwartek rano sytuację dobitnie skomentował premier Donald Tusk.
Donald Tusk jest wściekły na Andrzeja Dudę. Chodzi o polskich ambasadorów
"To, że prezydent Duda wciąż blokuje nominacje ambasadorskie w takich krajach jak USA, Izrael, Ukraina czy przy NATO jest skrajnie nieodpowiedzialne. Prosiłem, tłumaczyłem – wszystko jak krew w piach" – napisał szef rządu w serwisie X.
W dalszej części odniósł się do czasu, jaki pozostał Dudzie na stanowisku głowy państwa. "Wiem, zostało tylko 299 dni, ale to o 299 za dużo. Bezpieczeństwo, Prezydencie!" – stwierdził premier.
Duda z odpowiedzią nie czekał zbyt długo i już skomentował wpis Tuska. Zarzucił w pierwszym zdaniu, że "premier manipuluje". "Ambasadorzy RP z USA i Ukrainy są, bo nie zostali odwołani. Tylko prezydent RP może to zrobić, a ja nigdy nie podjąłem takiej decyzji" – czytamy w jego wpisie.
"Problem w tym, że Donald Tusk i MSZ zmusili ich do opuszczenia ambasad i uniemożliwiają im wykonywanie zadań. A to istotna różnica. Za nieobecność ambasadorów RP w USA, Ukrainie i szeregu innych państw odpowiedzialność ponosi wyłącznie Donald Tusk i MSZ" – dodał.
Tak w PiS mieli sabotować politykę rządu ws. ambasadorów
– Nie spotkałem się z sytuacją, by polityk opozycji wykorzystywał w tak destrukcyjny sposób swoje kontakty międzynarodowe. To sabotaż – powiedział "GW" jeden z polskich dyplomatów znający kulisy sprawy.
Włoskie źródła przekazały natomiast, iż Meloni odmówiła, natomiast o sprawie poinformowała włoskie MSZ i kancelarię prezydenta Sergia Mattarellę (to oni akredytują ambasadorów).
W PiS chcieliby utrącić również kandydaturę senatora Bogdana Klicha na ambasadora w Waszyngtonie. Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego obwiniają go bowiem o katastrofę smoleńską (Klich był w 2010 roku szefem MON).
"Politycy PiS i urzędnicy prezydenta w rozmowach z politykami Partii Republikańskiej przekonują, że kandydaturę Klicha należy utrącić dla dobra relacji polsko-amerykańskich" – mogliśmy przeczytać w "GW".
– Nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta – stwierdził prezydent, już wtedy dając jasny sygnał premierowi i szefowi MSZ, że nie odpuści w kwestii polskich dyplomatów.