Nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta – w ten sposób prezydent Andrzej Duda dał sygnał premierowi Donaldowi Tuskowi i szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiemu, że nie odpuści w kwestii polskich dyplomatów. Przypomnijmy – Sikorski odwołał w środę 50 ambasadorów. Wznieciło to gwałtowną burzę na linii pałac prezydencki – rząd.
Reklama.
Reklama.
W środę 13 marca Radosław Sikorski zakomunikował decyzję o wygaszeniu misji 50 polskich ambasadorów. Minister spraw zagranicznych obwieścił też, że wycofuje kilkanaście nominacji na placówki dyplomatyczne zgłoszonych przez poprzednie kierownictwo resortu.
Choć o pojawiających się zgrzytach mówiono już od kilku dni, tak zdecydowane posunięcia wprawiły w osłupienie prezydenta Andrzeja Dudęi jego polityczne otoczenie. Z wcześniejszych ustaleń wynikało bowiem, że rząd może się w tej sprawie w miarę bezkonfliktowo porozumieć z pałacem prezydenckim.
Do oświadczenia zaprezentowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, przebywający w USA prezydent Andrzej Duda odniósł się krótko, lecz dobitnie w czasie spotkania z dziennikarzami.
"Proszę państwa, nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta. Fundamentalne znaczenie ma decyzja, którą podejmuje Prezydent RP" – stwierdził Duda cytowany przez Gazetę Wyborczą.
Mastalerek i Paprocka przypominają Sikorskiemu
Zapowiedzi Ministerstwa Spraw Zagranicznych skomentowali też w ostatnich godzinach prezydenccy urzędnicy. Minister Małgorzata Paprocka przypomniała na antenie Polsat News, że "konstytucja nakazuje współpracę Rady Ministrów i ministra spraw zagranicznych z prezydentem w sprawie polityki zagranicznej".
Wcześniej w krytycznych słowach odniósł się do kwestii odwołania ambasadorów również Marcin Mastalerek, bliski współpracownik prezydenta Dudy. Jego słowa przytaczaliśmy w naTemat.
"Panu premierowi Donaldowi Tuskowi chyba się coś pomyliło. To nie są ambasadorowie rządu. Jeżeli premier Tusk mówi o jakiejś lojalności, to ambasador RP ma mieć lojalność tylko i wyłącznie wobec RP, a nie wobec PO, nie wobec rządu premiera Donalda Tuska. To jest zupełne pomylenie pojęć" – mówił Mastalerek w Polsat News.
Do sprawy wracało też na gorąco Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W jednym z wpisów zamieszczonych w serwisie X, przytoczono słowa Radosława Sikorskiego, które padły w rozmowie z RMF FM.
Sikorski zastosował w swojej retoryce efektowną dźwignię, powołując się na działania swoich poprzedników: "Przypominam, że to poprzedni rząd mówił, że ambasadorowie reprezentują bardziej rząd niż państwo - wybory mają konsekwencje."
A jednak: Sikorski dotrzyma paktu z Dudą?
Gdy opadł nieco bitewny kurz, w czwartek pojawiły się nieformalne informacje, z których wynika, że minister Sikorski zamierza dotrzymać niektórych wcześniejszych ustaleń z pałacem prezydenckim. Jak pisaliśmy w naTemat, Andrzejowi Dudzie ma w szczególności zależeć na dyplomatach, którzy byli w przeszłości jego bliskimi współpracownikami. Sikorski ma to uszanować.
Portal TVP Info ustalił nieoficjalnie, że choć zapowiadane zmiany w ambasadach będą masowe, nie dotkną czterech osób. Chodzi o Jakuba Kumocha, który jest ambasadorem w Chinach, Adama Kwiatkowskiego z ambasady RP w Watykanie, Pawła Solocha zawiadującego placówką w Rumunii oraz Krzysztofa Szczerskiego, który jest polskim przedstawicielem przy ONZ w Nowym Jorku.