Dzisiaj na ekrany kin wchodzi doskonały obraz – „Wszystkie odloty Cheyenne’a”. Prócz niesamowitej roli Seana Penna, który wcielił się w postać wystylizowanego na lidera The Cure rockmana, warto docenić ścieżkę dźwiękową filmu, skomponowaną przez David Byrne’a z legendarnego Talking Heads. To z pewnością najlepszy soundtrack tego sezonu. Ale nie jedyny, który wciąga co najmniej tak, jak dzieło filmowe, któremu towarzyszy. Oto nasz subiektywny ranking najgorętszych filmowych dźwięków ostatnich tygodni.
Wszyskie odloty Cheyenne’a (There Must Be the Place)
Jeśli do komponowania zabiera się David Byrne, to musi być dobrze. A gdy lidera Talking Heads w pracy twórczej wspiera Will Oldham, znany także jako Bonnie „Prince” Billy, nie ma innej opcji – musi powstać arcydzieło. Ścieżka dźwiękowa do filmu Sorrentino to mieszanka świeżych kompozycji, nagranych przez skonstruowany od podstaw skład muzyczny, z klasyką punk rocka. Tytułowy Cheyenne, grany przez Pena, udaje się w podróż, w której towarzyszy mu płyta fikcyjnego zespołu The Pieces Of Shit. W rzeczywistości utwory śpiewa Michael Brunnock, irlandzki wokalista, którego Byrne odnalazł na Myspace’ie. Utwór „Lay & Love” ma wszelkie szanse, by stać się rockowym przebojem. A na płycie sąsiaduje z przebojami wszechczasów, na przykład z „The Passenger” Iggy’ego Popa oraz solidną porcją alternatywnego grania (m.in. „Happiness” – Jonsi & Alex). Całość wypada różnorodnie, szczerze, nostalgicznie. Dla mnie to numer jeden tej wiosny. Czytaj naszą recenzję "Wszystkich odlotów Cheyenne'a"
Wstyd (Shame)
Jeden z najlepszych momentów filmu w reżyserii Steve’a McQuenna to ten, w którym siostra głównego bohatera, grana przez Carey Mulligan, śpiewa w nocnym klubie „New York, New York”. Skrzywdzona emocjonalnie dziewczyna wypruwa przy tym swoje wnętrze. Piosenkę nasyca swoją tęsknotą za lepszym życiem, gigantycznym pragnieniem miłości i akceptacji. Jej brat słucha i płacze. Ja też robię to w domowym zaciszu. Na szczęście dla wszystkich melancholików, utwór wszedł na płytę ze ścieżką dźwiękową filmu. A wraz z nim kawał jazzu (np. John Coltrane) oraz muzyki klasycznej. W tym: Bach w wykonaniu Goulda. To idealny podkład historii o pozamykanym emocjonalnie seksoholiku, dla którego dążenie do seksu jest dążeniem do śmierci. No, może przydałby się jeszcze Schubert.
Podróż na Księżyc (Le Voyage Dans La Lune)
„Podróż na Księżyc” to niemy film francuskiego reżysera Georges’a Méliès, powstały w 1902 roku. Trwa 14 minut, ale wszedł do kanonu światowego kina jako pierwszy film z gatunku science fiction. Obraz niedawno odrestaurowano przy użyciu najnowszych technik, a o współczesną oprawę projektu zadbali panowie z duetu AIR: Nicolas Godin i Jean-Benoit Duncke. Film w wersji kolorowanej i z muzyką AIR miał swoją premierę 11 maja 2011 w Cannes. Panowie z AIR, połechtani sukcesem premiery, postanowili rozwinąć powstałe kompozycje w pełen metraż. Już raz znaleźli się w kosmosie, za sprawą krążka „Moon Safari” z 1998 roku. Teraz zabierają słuchaczy na księżyc, z którego nie chce się wracać. Limitowana edycja albumu (70 tysięcy egzemplarzy) składa się z płyty oraz DVD z filmem, który stał się pretekstem do nagrania płyty.
Dziewczyna z tatuażem (The Girl with the Dragoon Tatoo)
Trent Reznor był bohaterem mojej młodości. Na plecaku w liceum wypisałam sobie markerem Nine Inch Nails, nazwę zespołu, którego królem był Reznor. Trent był bogiem końcówki lat 90. Mistrz elektronicznych brzmień w nowym tysiącleciu okazał się również zdolnym kompozytorem muzyki filmowej. Za ściężkę do filmu „The Social Network” otrzymał Oscara. Nic dziwnego, że David Fincher zaprosił go do współpracy przy jego najnowszym filmie. Efektem współdziałania Reznora oraz Karen O. jest między innymi genialny cover piosenki zespołu Led Zeppelin – „Immigrant Song”. Moim zdaniem możecie sobie darować oglądanie filmu z Craigiem, ale zaklinam: nie odpuszczajcie, jeśli chodzi o soundtrack.
Drive
Nie rozumiałam fenomenu Gosslinga, dopóki nie zobaczyłam filmu „Drive”. Tak, Ryan jest boski. A film zobaczyłam niedawno, czyli z dużym opóźnieniem – akurat wtedy, gdy do sprzedaży trafiła płyta z muzyką skomponowaną do filmu o seksownym kaskaderze. Piosenki „A Real Hero” oraz „Night Call” zdążyły stać się przebojami, nim sprzedaż ruszyła. Oniryczna podróż po krainie synth-popu jest dziełem Cliffa Marineza, niegdyś członka Red Hot Chilli Peppers, autora muzyki do takich filmów, jak „Seks, kłamstwa i kasety video”. „Drive” to jak najbardziej film do oglądania oraz do słuchania. Wielokrotnego!
Niewidzialny Gossling, wściekły Clooney