
5 listopada 2024 roku Amerykanie pójdą do lokali wyborczych, aby wskazać kolejnego prezydenta USA. O to stanowisko walczą Demokratka Kamala Harris i Republikanin Donald Trump.
W miniony piątek, na niecałe dwa tygodnie przed wyborami, w Houston odbył się wiec Kamali Harris. Poruszono tam temat m.in. kwestię prawa kobiet do aborcji, podkopywanego przed republikanów. W pewnym momencie przed 30-tysieczną publicznością pojawiła się Beyoncé. Weszła na scenę razem z koleżanką ze starego zespołu Destiny's Child, Kelly Rowland.
Gwiazda wygłosiła przemowę, w której zaznaczyła: – Nie jestem tu jako celebrytka. Nie jestem tu jako polityk. Jestem tu jako matka. Matka, która głęboko troszczy się o świat, moje dzieci i wszystkie nasze dzieci. Świat, w którym mamy wolność kontrolowania naszych ciał. Świat, w którym nie jesteśmy podzieleni. Nasza przeszłość, nasza teraźniejszość, nasza przyszłość połączyły się, by spotkać się tutaj.
– Nie da się nie poczuć tej energii, pozytywnych emocji nagromadzonych w tym miejscu. [...] Mówię do wszystkich osób na tej sali i tych, którzy oglądają nas w całych kraju: potrzebujemy waszych głosów. Wasz głos ma znaczenie – przekonywała Beyoncé.
Quiz: Nie tylko dla milenialsów. Sprawdz, co pamiętasz z szalonego początku nowego tysiąclecia
1 / 20 Na imprezach sylwestrowych Nowy Rok 2000 Polacy witali w rytm ówczesnego wielkiego przeboju:
Potem zapowiedziała wejście Harris: – Panie i panowie! Powitajcie następną prezydentkę Stanów Zjednoczonych, wiceprezydentkę Kamalę Harris!
Po tych słowach wybrzmiała piosenka pt. "Freedom". Przypomnijmy, że tego kawałka Beyoncé kandydatka demokratów używa w swojej kampanii, podczas spotkań z wyborcami, od samego początku.
Dodajmy, że tego samego dnia, w którym wystąpiła Beyoncé, swoje poparcie dla Harris wyraził za pośrednictwem social mediów Leonardo DiCaprio.
"Spustoszenie, jakiego nasz kraj ostatnio doświadczył w wyniku huraganów Helene i Milton, pokazuje ciągłe zagrożenie nienaturalnymi katastrofami spowodowanymi przez zmiany klimatyczne. Potrzebujemy przywódców, którzy są przygotowani do wdrażania polityki klimatycznej, która pomoże uratować planetę, dlatego 5 listopada oddaję swój głos na Kamalę Harris" – oświadczył aktor.
Wcześniej podobne stanowisko przedstawili też m.in. Taylor Swift (wrzuciła post do sieci) i Eminem (wystąpił na wiecu, gdzie pojawił się także Barack Obama).
W naTemat możecie znaleźć więcej informacji o nadchodzących wyborach w Stanach Zjednoczonych. Przed głosowaniem Amerykanów sondaże wskazują na przewagę Kamali Harris.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że w USA prezydentem wcale nie musi zostać osoba, która cieszy się największym poparciem ogólnym – wszystko przez system elektorski. Więcej o tym, dlaczego Demokraci są jeszcze dalecy od euforii i wielkiej fety pisał Jakub Noch.
Zobacz także