Okazuje się, że rząd Donalda Tuska jest niezwykle hojny dla swoich urzędników. W tym roku (do października) na nagrody wydał prawie 52 miliony złotych. Prawie połowę dostali spece z ministerstwa finansów. Jeśli komuś nasuwają się skojarzenia z rządem Beaty Szydło i jej aferą z nagrodami, uprzedzamy: to nie tak.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak ustalił "Fakt", nowy rząd "odkręcił kurek z pieniędzmi i jeszcze hojniej niż poprzednia władza nagradza urzędnicze kadry". Dziennikarze zebrali dane z większości ministerstw. Okazuje się, że od stycznia do października ministerstwa wydały ponad 51,7 mln zł na nagrody.
Finanse, obrona i sprawy zagraniczne
Jak pisze dziennik, najwięcej na nagrody wydano w ministerstwie finansów. Resort wypłacił 22,8 mln zł. Nagrody otrzymało 3108 osób, średnia kwota nagrody wyniosła 3 785 zł brutto. Trzeba też pamiętać, że resort Andrzeja Domańskiego jest jednym z najliczniejszych.
Drugie miejsce zajmuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Nagrody pochłonęły tu 9,9 mln zł brutto. Najniższa nagroda wyniosła 300 zł brutto, najwyższa 12 tys. zł brutto. Premie dostały 1052 osoby, średnio wyszło ok. 6 250 zł na głowę.
Podium zamyka Ministerstwo Obrony Narodowej. Wydało ono 4,4 mln zł na premie dla swoich urzędników. Średnio wyszło ok. 2 600 zł na osobę.
Pozostałe ministerstwa były nieco bardziej oszczędne. W resorcie zdrowia na nagrody poszło 2,5 mln zł. W ministerstwie rodziny było to 3,6 mln, 3,5 mln wydano w resorcie infrastruktury.
MSWiA nagrodziło 871 osób sumą ok. 2,6 mln zł. Wyszło po nieco ponad 3 000 zł brutto na osobę. MEN był skromniejszy i na nagrody przeznaczył niecałe 1,6 mln zł. Przeciętna kwota nagrody uznaniowej wyniosła 5 430 zł brutto.
W Ministerstwie Funduszy na nagrody przeznaczono niecałe 450 tysięcy, otrzymało je 268 osób, przeciętna kwota wyniosła 1 674 zł. Ministerstwo Sportu wydało 317,5 tys. zł brutto. Premie dostało 230 pracowników, średnia kwota wyniosła 1380 zł brutto.
W Ministerstwie Rolnictwa nagrody dostały 24 osoby, łącznie wydano na to 40 tys. zł brutto. Średnia wysokość wyniosła 1 666,66 zł.
Ministerstwo Klimatu nagrodziło dwójkę swoich urzędników premiami po 2 tys. zł brutto. W resorcie sprawiedliwości w tym roku nagrodę wypłacono jednej osobie. Dostała 1 500 zł.
Są i resorty, gdzie nagród nie ma wcale. Premii nie dostają choćby pracownicy ministerstwa rozwoju. Nie ma ich także w Kancelarii Premiera.
W tamtej aferze chodziło głównie o to, że aż 22 ministrów z rządu Beaty Szydło otrzymało nagrody powyżej 65 tysięcy złotych. Najwięcej dostał wtedy Mariusz Błaszczak, na jego konto wpłynęły 82 tysiące złotych. Nie zapominajmy, że wtedy dodatkowo 12 ministrów (pracowników KPRM) otrzymało dodatki sięgające 37 tysięcy złotych.
Za czasów Szydło (w 2017 r.) pula premii dla 151 osób (ministrów, wiceministrów, urzędników kancelarii prezydenta i wojewodów) wyniosła 6 mln zł. "Te pieniądze im się po prostu należały" – zapewniała premier Szydło z sejmowej mównicy.