– Jeśli mnie pan nie przeprosi, to opuści pan to studio – mówiła Monika Olejnik do Jacka Sasina. To jej reakcja na słowa polityka PiS, który mówił, iż wmawia mu, że w Smoleńsku "był wypadek, a Putin jest aniołkiem". Sasin bronił Macierewicza, udawał, że nie wie, kim jest Paweł S. Olejnik zakończyła program bardzo zirytowana.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Gościem Moniki Olejnik w "Kropce nad i" był dziś Jacek Sasin. Dziennikarka pytała go m.in. o informacje przedstawione przez generała Stróżyka i komisję ds. badania wpływów rosyjskich. A także o łapówkę, jaką Macierewicz miał proponować jednemu z naukowców za zmiany w raporcie o katastrofie smoleńskiej, które miały potwierdzać tezę o zamachu.
– Ale to jest normalne, że eksperci są opłacani – stwierdził Jacek Sasin i udawał, że nie wie, o co chodzi.
Olejnik pytała też polityka PiS o słowa Antoniego Macierewicza, który mówił, iż "Rosja i Niemcy dążące do stworzenia Układu Eurazjatyckiego uznały, że trzeba zamordować prezydenta".
– Pani redaktor, pan minister Macierewicz ma chyba największą wiedzę na ten temat – brnął Sasin. Kiedy pytała, dlaczego o tak poważnym oskarżeniu Polska nie powiadomiła swoich sojuszników, Sasin twierdził, że przecież nie chodziło o Niemcy, tylko "o geopolityczny układ, który jest faktem, jest od wieków".
– Według Pana był zamach?
– Według mnie był zamach, tak, znaczy – według mnie – raport podkomisji to potwierdza – przekonywał Sasin.
Kiedy Olejnik powiedziała, że 3 dni wcześniej gościła Jacka Siewierę, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, który nie potwierdzał tezy o zamachu, Sasin próbował podważać jego kompetencje.
– To mnie to dziwi.
– Dziwi pana? On był lekarzem.
– On te ciała, widział czy były ślady po wybuchu, czy nie? Ja nie wiem, czy widział.
– No widział – wyjaśniła Olejnik.
Wtedy Sasin stwierdził, że "to jest opinia jednego człowieka". A następnie perorował, że to wszystko wina Donalda Tuska, bo "oddał śledztwo Rosjanom".
Prawie wyleciał ze studia
Potem zaatakował Olejnik, twierdząc, że usiłuje go przekonać, że "zamachu nie było, a Putin jest aniołkiem".
– Mnie dziwi w tej całej sprawie to, że w Polsce tak wiele osób i tak wiele sił na siłę chce być adwokatami Putina – mówił.
– Przez kilka lat była prowadzona za wielkie pieniądze podkomisja Antoniego Macierewicza, który nie ma żadnego literalnego dowodu na wybuchy w samolocie – odparła Olejnik.
– To jest skandal, że podzieliliście Polskę, wmawiając ludziom, że był zamach – dodała.
– A pani wmawia, że był wypadek, a Putin jest aniołkiem – wypalił Sasin.
Dziennikarka się zagotowała i żądała od Sasina przeprosin pod groźbą wyrzucenia go ze studia. Po raz drugi mocno zirytowała się, gdy pytała polityka PiS o sprawę Pawła S.
Sasin udawał, że nie wie, o kogo chodzi.
Do ostrej wymiany zdań doszło jeszcze na sam koniec programu.
– Ja myślałam, że pan jednak zmienił poglądy, ale nic się nie zmienia – mówiła dziennikarka.
– A no widzi pani, w wielu sprawach zmieniam, ale w tych akurat nie – odparł Sasin.
– Naprawdę, to był skandal, co pan powiedział – nie dawała za wygraną Olejnik.
– Ale proszę mnie nie oceniać tutaj na antenie. Może podyskutujemy jeszcze na ten temat? Bo ja nie przychodzę pani oceniać, a pani mnie zaprasza, żeby oceniać – ciągnął polityk PiS.
– Przesadził pan, naprawdę – tak Olejnik zakończyła program.