Donald Trump jest już pewny wygranej. Ma 276 głosów elektorskich. Do zwycięstwa długo brakowało mu czterech punktów, ale w końcu przekroczył wymaganą liczbę i triumf kandydata Republikanów stał się faktem. Brakujące głosy zdobył w Wisconsin, czyli jednym z wahających się stanów. Sam przyszły prezydent elekt ogłosił się zwycięzcą już podczas swojego przemówienia i zdradził, że liczy łącznie na 315 głosów elektorskich.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O tym, że wygrana Donalda Trumpa jest pewna, poważne ośrodki informowały już w nocy, gdy jeszcze nie był tak blisko zebrania wymaganych 270 głosów elektorskich.
"The New York Times" podał, że prawdopodobieństwo wygranej kandydata Republikanów to 90 procent. Niedługo później agencja Reuters ogłosiła Trumpa zwycięzcą wyborów w USA.
Reuters na podstawie prognozy dużego ośrodka analitycznego Decision Desk HQ po zakończeniu głosowania w wyborach prezydenckich w USA ogłosił zwycięstwo Trumpa.
Lokale wyborcze są już zamknięte. W ostatnim z 50 stanów USA, Hawajach zamknięto je o 7 rano czasu polskiego. Od tego czasu liczono brakujące głosy, choć coraz pewniejsza wydawała się wygrana Trumpa.
I w końcu stało się. Donald Trump mógł doliczyć 10 punktów, bo miał już 276 głosów elektorskich. Te ostatnich 10 uzyskał w Wisconsin, a więc w jednym ze stanów swingujących.
Uradowany Trump ogłosił się zwycięzcą i sypał anegdotami
Donald Trump wchodził na scenę w atmosferze wrzawy i okrzyków "USA, USA". Wtedy jego wygrana była już prawie pewna, bo wówczas miał zapewnione zwycięstwo w Pensylwanii i 266 głosów elektorskich w kieszeni. Poza podziękowaniami w przemówieniu prawdopodobnego przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych nie zabrakło bardziej osobistych smaczków.
– Z każdym uderzeniem mojego serca nie spocznę, dopóki nie zrealizujemy marzeń o silnej Ameryce. To będzie złoty wiek Ameryki. To cudowne zwycięstwo dla naszego narodu, co pozwoli nam uczynić Amerykę znowu wielką – mówił były i prawdopodobny przyszły prezydent USA.
Chwalił wszystkich współpracowników, którzy pomogli mu w prawdopodobnej wygranej. Zaczął od własnej żony. – Chciałem podziękować również mojej pięknej żonie Melanii, pierwszej damie – stwierdził Trump. I kiedy już wszyscy myśleli, że nawiąże do wsparcia w kampanii, lider Republikanów wspomniał o jej książce. – (Melanii - red.), która... napisała książkę, która jest bestsellerem w USA! – powiedział polityk.
Donald Trump był wyraźnie rozluźniony rozmiarami spodziewanego zwycięstwa. – Chciałbym podziękować naszemu wiceprezydentowi Stanów Zjednoczonych – powiedział, zwracając się do J.D Vance'a.
Trump o Vance'ie: to naprawdę zadziorny typ
– To jest naprawdę zadziorny typ. Nie boi się pójść do sieci wroga. Do wrogich sieci telewizyjnych – chwalił swojego współpracownika, po czym zaprosił J.D Vance'a na mównicę.
Następnie Trump pozdrowił Elona Muska, który pomagał mu w kampanii, między innymi wpłatami milionów dolarów. – Spędził w Filadelfii, na różnych wiecach w Pensylwanii dwa tygodnie – chwalił szefa Tesli.
Potem Trump powiedział parę zdań o... rakiecie, którą niedawno firma Muska wystrzeliła w kosmos. Polityk zaczął opowiadać, jak zobaczył moment jej wystrzelenia w telewizji, a później o tym, jak rozmawiał z Muskiem o farbie, którą była pokryta...