
Wioletka i Stasiek z "Rancza" spierali się w sądzie
Magdalena Waligórska i Arkadiusz Nader przez wiele lat grali zakochaną parę w bijącym rekordy popularności serialu "Ranczo". Ona była szaloną Wioletką, która pracowała jako barmanka w lokalnym pubie, a on nieporadnym policjantem Staśkiem. W jednym z odcinków narodziło się między nimi uczucie. Z odcinka na odcinek byli sobie coraz bliżsi, aż w końcu zaczęli tworzyć szczęśliwą rodzinę.
Niewielu widzów zdawało sobie jednak sprawy z tego, że aktorzy w życiu prywatnym szczerze się nie znoszą. A konflikt między tą dwójką miał się zacząć już w 2011 roku, gdy Waligórska występowała w sztuce "Smak Mamrota". Wówczas aktor wraz z kolegami uznał za zabawne chwilowe wyświetlenie filmu dla dorosłych.
– Magda stała na scenie, technik wyświetlił ten filmik na monitorze. To trwało kilka sekund, widownia niczego nie widziała. Tylko Magda. Była bardzo poruszona – opisywał jeden ze świadków.
Potem mieli mieć specjalne zebranie na planie "Rancza", na którym Nader przeprosił aktorkę. Waligórska miała mu jednak wiele więcej do zarzucenia i kierowała poważne oskarżenia o molestowanie seksualne. Sprawa trafiła nawet do prokuratury, ale została potem umorzona.
Spór między serialową parą eskalował, gdy spotkali się przypadkiem za kulisami Teatru Nowego w Zabrzu w 2015 roku. Było słychać, jak artystka krzyczała na Nadera. Ówczesny partner gwiazdy Mateusz Lisiecki stanął w jej obronie i uderzył aktora.
– W pewnym momencie obok pojawił się jej facet. Na szczęście trafił mnie tylko raz. Na odchodne powiedział, że powtórzy to za każdym razem, jak mnie spotka – relacjonował później całe zajście sam zainteresowany. O co dokładnie poszło, nie wiadomo, ale celebryta na drugi dzień zgłosił całe zajście odpowiednim służbom.
Wtedy plany musieli zmienić nawet producenci "Rancza". Rozdzielili na jakiś czas Staśka i Wioletkę (policjant wyjechał na szkolenie). Gdy emocje nieco opadły, a sąd umorzył obie sprawy aktorów, wrócili oni do wspólnych scen w hitowym serialu. Do dziś nic nie wskazuje jednak na to, aby mieli się pogodzić w realnym życiu.
Kotulanka miała być dla Stockingera "nieprzyjemna"
Tomasz Stockinger i Agnieszka Kotulanka dali się poznać widzom, jaką perfekcyjne małżeństwo w serialu "Klan". Grali razem przez 16 lat. W prawdziwym życiu jednak nie przepadali za sobą.
Doktor Lubicz występuje w znanej produkcji TVP do dziś. Agnieszka Kotulanka pożegnała się z pracą na planie w 2013 roku. Pięć lat później zmarła po długiej walce z nałogiem alkoholowym.
W jednym z wywiadów artysta przyznał, że nie mieli ze sobą prywatnie dobrego kontaktu. – Ona była dla mnie często bardzo nieprzyjemna. Poza tym bardzo skryta. Nie chciała rozmawiać z prasą, nie chciała żadnych kamer. Nie bywała na żadnych spotkaniach, eventach. Ona uciekała do tej swojej samotności, którą sobie podlewała – mówił.
Przez lata doceniał jej zdolności aktorskie, z czasem jednak zaczął zauważać, że choroba bierze nad nią górę, co wpływało też na pracę: – Coraz trudniej było jej nauczyć się tekstu czy być gotową na czas. To były takie nieoczywiste sytuacje, ale miałem wrażenie, że nie wyspała się, jest taka niegotowa, jakby zawaliła noc. Ta postępująca choroba alkoholowa się rozłożyła na lata. Mimo próśb i różnych prób pomocy lekarzy, produkcji, nie umiała jej zastopować.
Stockinger ujawnił, że "przynajmniej dwa lata przed śmiercią nie mieli już ze sobą kontaktu w ogóle".
Jennifer Grey i Patrick Swayze w "Dirty Dancing" odegrali wielkie uczucie, ale w rzeczywistości darli koty
Jennifer Grey i Patrick Swayze stworzyli pamiętną parę w "Dirty Dancing", ale poza kamerą darli koty. On zarzucał jej, że jest kapryśna, a ona nie mogła znieść jego przesadnej pewności siebie.
Ich wzajemna niechęć miała się zacząć już wcześniej w 1984 roku, gdy pracowali razem przy filmie akcji "Czerwony świt". Aktorka po latach wyznała, że współpraca należała do meczących ze względu na zachowanie gwiazdora. Ponoć "spóźniał się do pracy, robił dowcipy oraz stwarzał wrażenie, jakby wszystko na planie zależało od niego".
Trzy lata później Grey dostała rolę Baby. Gdy dowiedziała się, że słynnym instruktorem tańca będzie Swayze, nie była zadowolona. Aktor chyba zdawał sobie z tego sprawę i postanowił ją przeprosić.
"Wyciągnął mnie na korytarz i powiedział 'Kocham cię, kocham i przepraszam. Wiem, że nie chcesz, żebym wystąpił w tym filmie'. Miał łzy w oczach, ja miałam łzy w oczach, chociaż z innego powodu. A on wtedy powiedział: 'Jeżeli to zrobimy, będziemy świetni'" – wspominała artystka.
Ostatecznie udało im się wykreować takie uczucia w filmie, że do dziś wielu fanów patrzy na nie z westchnieniem.
Jennifer Grey
Po zakończeniu zdjęć do "Dirty Dancing" obdarzali się już tylko wielką wdzięcznością i uznaniem. Lata po śmierci odtwórcy roli Johnny'ego, który zmarł na raka trzustki, Grey przyznała:
"Gdybym mogła teraz powiedzieć coś Patrickowi, powiedziałabym: 'Tak mi przykro, że nie potrafiłam cię po prostu docenić i cieszyć się twoim towarzystwem, zamiast życzyć sobie, żebyś był bardziej taki, jakim chciałam, żebyś był'".
"Pamiętniki wampirów" – Nina Dobrev i Paul Wesley nienawidzili się
"Pamiętniki wampirów" były kiedyś popularnym serialem, który powstał na podstawie powieści pisarki L.J. Smith. Głównych bohaterów Stefana Salvatore i Elenę Gilbert wykreowali aktorzy: Paul Wesley (właśc. Paweł Tomasz Wasilewski, bo miał polskie korzenie) oraz Nina Dobrev.
Mieli za zadanie odegrać zakochaną parę – i zrobili to na tyle wiarygodnie, że widzowie doszukiwali się prawdziwego uczucia. Prawda okazała się zupełnie inna. Mieli żywić do siebie skrajną niechęć.
– Nie dogadywaliśmy się dobrze na początku pierwszego sezonu. Szanowałam Paula Wesleya, ale też nie mogłam znieść Paula Wesleya – powiedziała w podcaście "Directionally Challenged" Dobrev.
Nina Dobrev
Z relacji aktorki wynikało też, że podczas kręcenia odcinka pilotażowego jej serialowy partner podszedł i powiedział: – Za 10 lat, kiedy już nie będziemy kręcić tego serialu, będziesz za mną bardzo tęsknić. Będziesz tęsknić za tymi czasami, będziesz wspominać i myśleć, że to były stare dobre czasy – za 10 lat będziemy się doceniać".
Dobrev przyznała mu rację. Ich sytuacja obróciła się o 180 stopni i są dziś bardzo dobrymi przyjaciółmi.
Negatywne stosunki aktorów z serialu "Jeden gniewny Charlie" miały złe konsekwencje
Selma Blair i Charlie Sheen pracowali wspólnie przy produkcji "Jeden gniewny Charlie". Podczas spotkań w serialu pokazywali płomienne uczucie. W rzeczywistości początkowo ich relacja należała do tych pozytywnych, ale później miało się to zmienić.
Artystka nie ukrywała przed dyrektorami produkcji, że "etyka pracy Sheena jest tandetna". Mężczyzna miał ciągle się spóźniać, a jego serialowa kochanka narzekała także na złe traktowanie na planie.
Gdy sam zainteresowany się o tym dowiedział, miał się wkurzyć. Podobno nawet zagroził władzom stacji, że "odejdzie z serialu, jeżeli Blair nadal będzie w nim występować".
Warto wspomnieć, że Sheen oprócz tytułowej roli był również producentem wykonawczym. Niedługo po doniesieniach o kulisach relacji bohaterów formatu ogłoszono, że "Selma Blair już do niego nie powróci".
Wygląda więc na to, że niektórzy artyści, chociaż w filmach i serialach byli zakochanymi parami, to prywatnie woleliby się zupełnie nie spotykać. Bywali tacy, którzy mimo niechęci kontynuowali grę, u innych z kolei konflikty brały górę i wpływały na pracę w negatywny sposób.
Zobacz także