W poniedziałek odbyła się wstępna rozprawa w sprawie braci Menendezów, a zainteresowanie było tak duże, że w Los Angeles odbyło się losowanie publiczne, które wyłoniło 16 osób mogących uczestniczyć w posiedzeniu. Erik i Lyle Menendez, odsiadujący wyroki dożywocia za zabójstwo swoich rodziców w 1989 roku, mają szansę na uwolnienie – walnie przyczynił się do tego hit Netfliksa "Potwory", który pokazał przemoc, jakiej doświadczyli bracia ze strony matki i ojca. Tego chcą również siostry zamordowanych. Jednak Menendezowie muszą poczekać na decyzję sądu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W zeszłym miesiącu prokurator hrabstwa Los Angeles, George Gascón, ogłosił, że zamierza wnioskować o ponowne wymierzenie kary dla braci Menendezów, co potencjalnie mogłoby otworzyć drogę do ich uwolnienia. – Doszedłem do wniosku, że zgodnie z prawem ponowne wymierzenie kary jest właściwe – powiedział mediom.
Wstępna rozprawa w sprawie Lyle'a i Erika Menendezów odbyła się w poniedziałek 25 listopada, a zainteresowanie wydarzeniem było tak ogromne, że Sąd Najwyższy w Los Angeles, hrabstwie liczącym ponad 10 milionów mieszkańców, musiał ograniczyć liczby uczestników. W tym celu zorganizowano... loterię.
– Publiczne loterie miejsc odbywają się tylko wtedy, gdy dostępność jest mocno ograniczona, a zainteresowanie wyjątkowo wysokie – wyjaśnił rzecznik sądu, cytowany przez "New York Times". Losowanie odbyło się w poniedziałek rano przed gmachem sądu Van Nuys Courthouse West, tuż przed zaplanowanym posiedzeniem sądu. Szczęśliwców było 16 i to oni zasiedli na widowni. Do sądu nie wpuszczano kamer.
Czytaj także:
Bracia Menendezowie wyjdą na wolność? Na decyzję muszą poczekać
Bracia, którzy obecnie odbywają karę w San Diego, wzięli udział w poniedziałkowym posiedzeniu wirtualnie – było to ich pierwsze publiczne wystąpienie od skazania w 1996 roku.Problemy techniczne uniemożliwiły jednak pokazanie 56-latka i 53-latka na wideo.
W sądzie pojawiły się siostry obojga ofiar, ciotki braci, które zeznawały na korzyść ponownego wydania wyroku. Joan VanderMolen, 93-letnia siostra Kitty Menendez, powiedziała: "Czas, żeby wrócili do domu". – Żadne dziecko nie powinno przechodzić przez to, co przeszli Erik i Lyle. Żadne dzieci nie powinny żyć w codziennym strachu, że ich ojciec przyjdzie i je zgwałci – mówiła zapłakana.
Z kolei 85-letnia siostra Jose Menendeza, Terry Baralt, powiedziała, że chciałaby "przytulić i zobaczyć" bratanków bez konieczności odwiedzania ich w więzieniu.
Jednak bracia muszą poczekać na ewentualne uwolnienie. Sędzia Sądu Najwyższego w Los Angeles, Michael Jesic, poinformował, że data ponownego przesłuchania, pierwotnie zaplanowana na 11 grudnia, zostanie przesunięta na 30 stycznia. Jesic wyjaśnił, że zmiana terminu ma na celu umożliwienie nowemu prokuratorowi okręgowemu przeanalizowanie sprawy.
Obecny prokurator okręgowy Los Angeles, wspomniany George Gascón, przegrał bowiem wybory na kolejną kadencję i w przyszłym tygodniu zostanie zastąpiony przez Nathana Hochmana. Bracia liczą również na ułaskawienie przez gubernatora Kalifornii, Gavina Newsoma, o które już wystąpili. Newsom jednak zaznaczył, że decyzję w tej sprawie odłoży do czasu objęcia urzędu prokuratora okręgowego przez Hochmana.
Po poniedziałkowym przesłuchaniu adwokat braci, Mark Geragos, powiedział, że ma nadzieję, że bracia zostaną zwolnieni z więzienia pod koniec stycznia. – Nie tylko pracowali nad własnym rozwojem, ale wykonali też ogrom pracy na rzecz poprawy życia innych, co jest dość wyjątkowe. Uważam, że odbyli już wystarczającą karę – powiedział w rozmowie z CNN.
Lyle i Erik Menendezowie siedzą w więzieniu od ponad 30 lat. Teraz publika patrzy na ich sprawę inaczej
Przypomnijmy, że 20 sierpnia 1989 roku Lyle i Erik Menendzowie zabili swoich rodziców w ich posiadłości w Beverly Hills. Prokuratorzy przekonywali, że braciazastrzelili Kitty i Josego Menendezów, ponieważ zależało im na rodzinnym, wielomilionowym spadku.
W trakcie rozprawy sądowej w 1993 roku bracia wyjawili, że rodzice latami znęcali się nad synami psychicznie, fizycznie i seksualnie. Pierwsza sprawa zakończyła się unieważnieniem procesu, ponieważ ława przysięgłych nie była w stanie podjąć jednomyślnej decyzji. Ponowny proces rozpoczął się w październiku 1995 roku. Wówczas strona oskarżająca odrzuciła wiele dowodów świadczących o molestowaniu, określając je mianem "wymówek".
Ostatecznie bracia Menendezowie zostali uznani za winnych morderstwa pierwszego stopnia i usłyszeli wyrok skazujący na karę dożywotniego pozbawienia wolności bez możliwości zwolnienia warunkowego.
W ciągu ostatnich trzydziestu lat publiczna percepcja braci Menendez uległa jednak zmianie. Erik i Lyle, którzy w chwili zbrodni mieli 21 i 18 lat, zdobyli nową grupę obrońców, szczególnie aktywną w mediach społecznościowych, gdzie często pojawiają się apele o ich uwolnienie.
Impuls do ponownego zbadania sprawy pojawił się w 2023 roku, kiedy w serialu dokumentalnym na platformie Peacock wystąpiła inna domniemana ofiara, która stwierdziła, że została zgwałcona przez Jose Menendeza – ojca braci. Wówczas adwokaci Lyle’a i Erika złożyli wniosek habeas corpus, w którym poprosili sąd o ponowne rozpatrzenie wyroku w świetle nowych dowodów oraz listu, który przed zabójstwami napisał Erik o przemocy w swoim domu.