Już niebawem na Netfliksie zadebiutuje kolejny serial Ryana Murphy’ego. "Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów" kontynuuje antologię zapoczątkowaną przez głośnego "Dahmera" z 2022 roku. Czy nowa produkcja twórcy "American Horror Story" wywoła podobne kontrowersje, jak jego poprzednik? Całkiem prawdopodobne, bo historia braci Menendez również jest przerażająca i nieoczywista, a Murphy wydaje się... celowo szokować.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kto ma Netfliksa, ten wie, że gigant streamingu, by przyciągnąć uwagę subskrybentów, lubi sięgać po makabrę. Nie ma niemal tygodnia, by na platformę nie trafił jakiś serial true crime, zresztą serwis ma już nawet swoje "klasyki" gatunku, takie jak "Taśmy Teda Bundy’ego", "Making a Murderer" czy "The Confession Killer".
Nic dziwnego, że Netflix sięgnął w końcu po historię Jeffreya Dahmera – słynnego kanibala z Milwaukee, uważanego za jednego z najbardziej przerażających seryjnych morderców w historii USA.
"Dahmer", czyli wielki hit Netfliksa o... seryjnym mordercy
Dahmer nie tylko zabijał, a niektóre ofiary torturował poprzez wstrzykiwanie kwasu solnego do mózgu, ale także później ćwiartował, konsumował czy dokonywał na zmasakrowanych zwłokach aktów nekrofilii.
Serial "Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera"nie oszczędzał widzom wielu makabrycznych szczegółów, a także zagłębiał się w zwichrowaną psychikę mordercy oraz kreślił ówczesny krajobraz społeczny.
"Już w pierwszym odcinku Murphy (Ryan Murphy, twórca serialu – przyp. red.) zarysowuje też tło społeczne historii kanibala z Milwaukee, która być może nie potoczyłaby się tak tragicznie dla jego ofiar, gdyby nie zainfekowani rasizmem policjanci, którzy m.in. ignorowali skargi czarnoskórej sąsiadki Dahmera, wielokrotnie zgłaszającej, że mężczyzna zachowuje się co najmniej podejrzanie" – przeczytacie w recenzji serialu opublikowanej na łamach naTemat.
"Dahmer" obok m.in. "Stranger Things" i "Squid Game" stał się jednym z najchętniej oglądanych seriali Netfliksa, a także otrzymał dwie prestiżowe nagrody – Złotego Globa dla Najlepszego aktora w serialu limitowanym otrzymał odtwórca głównej roli Evan Peters, a statuetka Emmy dla Najlepszej aktorki drugoplanowej w serialu limitowanym powędrowała do Niecy Nash.
Teraz Netflix szykuje nas na kolejną zbrodnię w antologii "Potwory" Ryana Murphy'ego: oto bracia Menendez, bohaterowie nadchodzącego miniserialu "Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów" (premiera: 19 września na Netfliksie).
Kim byli bracia Menendez? Zabili własnych rodziców
Uwaga, poniżej opisujemy zbrodnię i proces braci Menendez. Jeśli nie znacie ich historii, a chcecie obejrzeć serial bez spoilerów, lepiej pomińcie ten podrozdział i przejdźcie od razu do następnego.
Jedną z najbardziej szokujących społecznie zbrodni jest dzieciobójstwo, jednak gdy dzieci podnoszą rękę na swoich rodziców, wywołuje to podobny wstrząs. Tak właśnie było w przypadku sprawy Lyle'a i Erika Menendezów.
Do morderstw doszło 20 sierpnia 1989 roku. Rodzina Menendez mieszkała w luksusowym domu w Beverly Hills, w którym niegdyś zamieszkiwał Prince, a jeszcze wcześniej Elton John. Niczego nie spodziewający się rodzice 21-letniego Lyle’a i 18-letniego Erika spędzali wieczór w domu przed telewizorem, jedząc lody.
Młodzi mężczyźni najpierw strzelili w tył głowy swojemu ojcu Jose, a następnie postrzelili swoją matkę Kitty w nogę. Dobili ją gdy uciekała na korytarzu, oddając strzały w klatkę piersiową i twarz. Po wszystkim strzelili rodzicom w nogi, pozorując zbrodnię na tle mafijnym.
Bracia po morderstwie porzucili broń przy Mulholland Drive, a zakrwawione rzeczy wyrzucili do śmieci i pojechali do kina. Po powrocie do domu starszy brat zadzwonił na policję, udając zaskoczenie i rozpacz, że znalazł rodziców w kałużach krwi. Erik posunął się jeszcze dalej: upozorował atak paniki na trawniku przed domem tak, by mogli go usłyszeć wszyscy sąsiedzi.
Początkowo Menendezowie nie byli w ogóle brani pod uwagę jako potencjalni sprawcy. Wszyscy współczuli pogrążonym w żałobie młodym mężczyznom po pogrzebie, na którym Lyle "dogłębnie poruszony" morderstwem rodziców przemawiał przez 30 minut.
Bracia zaczęli jednak zwracać na siebie uwagę rozrzutnym stylem życia. Lyle zafundował sobie Rolexa, restaurację w New Jersey i Porsche, a Erik zaczął grać w tenisa pod okiem prywatnego trenera i jeździć po świecie, by grać w turniejach. Zapytani o to w wywiadach, stwierdzili, że właśnie tak odreagowują traumę.
O ich aresztowaniu przesądziło jednak coś innego. Młodszego z braci zaczęły gryźć wyrzuty sumienia, co doprowadziło go do przyznania się do zbrodni przed swoim psychologiem parę miesięcy po zabójstwie. Lyle początkowo groził specjaliście, że jeśli zgłosi sprawę na policję sam również pożegna się z życiem. Wszystko usłyszała jednak partnerka psychologa, która o wszystkim powiadomiła policję.
Najpierw 8 marca 1990 roku aresztowano Lyle’a, który przebywał wówczas w Los Angeles. Erik sam zgłosił się na komisariat, gdy wrócił z turnieju tenisa w Izraelu. Sprawa była niezwykle medialna. Na pierwszy proces sądowy, który odbył się w 1993 roku ustawiały się tłumy ludzi.
Motywy braci miały być finansowe, gdyż fortuna ich rodziców opiewała na 14 milionów dolarów. Ich adwokat twierdził jednak, że zbrodnia była konsekwencją wieloletniego znęcania się psychicznego, fizycznego oraz seksualnego. Bracia mieli nawet obawiać się o swoje życie.
Gdyby ta linia obrony została udowodniona Menendezowie mogliby utrzymać niższy wyrok, a być może zostaliby nawet uniewinnieni. W mediach wrzało od pytania, czy bracia są zimnokrwistymi mordercami, czy ofiarami, które w końcu nie wytrzymały.
Udało się jednak ustalić, że Jose Menandez, zamordowany ojciec braci,faktycznie był brutalem. Imigrant z Kuby zaczynał od zmywaka, a doszedł do pozycji osoby odpowiedzialnej za kontrakty płytowe Eurythmics i Duran Duran.
Sami jego pracownicy nie przepadali za nim i relacjonowali w mediach, że uwielbiał zwalniać ludzi i upokarzać ich na forum. Ponadto podczas procesu braci zgłosiły się osoby, które zeznały przed sądem, że Menendez wykorzystał je seksualnie, a niektóre podobno zgwałcił.
W stosunku do swoich synów miał być niezwykle surowy i tresować ich do zostania profesjonalnymi tenisistami. Poza niezwykle forsującymi treningami zwyczajnie znęcał się nad nimi – kazał im się bić w twarz, kiedy nie szło im dobrze, uderzał ich w potylicę, a także miał nacinać ich skórę, by w ten sposób przestali "bać się bólu"...
Adwokaci Menendezów twierdzili także, że Jose molestował Lyle’a od szóstego do ósmego roku życia, natomiast Erika odkąd skończył sześć lat aż do ukończenia osiemnastu. Gdy starszy brat dowiedział się, jaka krzywda dzieje się młodszemu, miał zagrozić ojcu, że ujawni jego sekret, jeśli ten nie da spokoju Erikowi. Lyle podobno uważał, że po tej sytuacji obawiał się, że ojciec ich zabije, by prawda nie wyszła na jaw.
Mimo że kwestii molestowania seksualnego nie udało się udowodnić przed sądem, to kuzyni mężczyzn przyznali, że Menendezowie opowiadali im już jako dzieci, czego doświadczyli ze strony Josego. Nie ustalono także, czy Kitty wiedziała o domniemanym procederze i przyzwalała na niego. Matka Lyle’a i Erika miała mieć jednak zwyczaj zamykania swoich synów na wiele godzin w pokoju bez dostępu do toalety.
Ostatecznie Menendezowie zostali w 1996 roku skazani na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego. Przebywają w osobnych więzieniach. W 2021 roku na TikToku pojawiła się fala materiałów, których twórcy domagają się ponownego rozpatrzenia sprawy. Impulsem stało się odnalezienie listu Erika sprzed lat, którego treść potwierdzałaby to, co mężczyźni twierdzili podczas procesu: ich ojciec był potworem.
"Nadal boję się taty. To się nadal dzieje. Ale teraz jest jeszcze gorzej. Nie potrafię tego wyjaśnić. Nigdy nie wiem, kiedy to się stanie. Doprowadza mnie to do szału. Każdej nocy nie śpię, bo myślę, że on może wejść do pokoju. Muszę to wyrzucić z głowy. Boję się. Nie znasz taty tak, jak ja. On jest szalony. Ostrzegał mnie sto razy, żeby nikomu nie mówić. Zwłaszcza Lyle'owi" – pisał w nim młodszy z braci Menendez.
Dalsza część artykułu poniżej.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów" szokują już samym plakatem
Widzowie Netfliksa oszaleli na punkcie "Dahmera" i to niekoniecznie w zdrowy sposób – główni za sprawą wcielającego się w niego Evana Petersa. Aktor to jeden z ulubieńców Ryana Murphy’ego, który wystąpił w niemal każdym sezonie "American Horror Story", czyli flagowej antologii twórcy.
Ze względu na swój mroczny urok Peters stał się bożyszczem młodszych i starszych fanek grozy, chociaż postacie, w które się wcielał nie stały daleko od Dahmera. Mordercy, mściwe duchy, przywódcy sekt – bohaterowie, w których się wścielał, nie odstraszali od niego wielbicielek, a niektóre pewnie nawet przyciągali...
W przeważającej większości były to jednak postacie fikcyjne, tymczasem zbrodnie Dahmera przydarzyły się żywym ludziom, których rodziny często wciąż żyją. Dlatego wielu osobom wydało się niesmaczne, że część widzek i widzów zaczęła wzdychać Petersa w roli kanibala z Milwaukee.
"Wystarczy wejść na TikToka, aby zalała nas fala montaży z Petersem w roli Dahmera. I to nie montaży dramatycznych, ale... uroczo-erotycznych. Dahmer tańczy w klubie, Dahmer całuje się z chłopakiem (którego zaraz zamorduje), Dahmer bez koszulki. W komentarzach zachwyty i mlaskanie językiem, bo 'taki przystojniak to mógłby mnie poćwiartować'" - pisała w swoim tekście o tym fenomenie Ola Gersz.
Chociaż Murphy trzymał się faktów niemal z dokładnością encyklopedysty (o czym dla naTemat pisał z kolei Bartosz Godziński) i starał się nie estetyzować aktów przemocy – tak jak czynił to często w swoich innych serialach – mógł odpuścić ujęcia, w których Peters prężył swoje świeżo wyrobione mięśnie bez koszulki (Dahmer rzeczywiście był wysportowany).
Wiele wskazuje na to, że Murphy może podążać w swoim nowym miniserialu z antologii tą samą, dość kontrowersyjną drogą (teaser sugeruje również, że jednym z tytułowych potworów może być również sam Jose Menendez, w którego wcieli się Javier Bardem, co oznacza, że showrunner weźmie również pod uwagę zeznania braci o molestowaniu i przemocy ze strony ojca).
Patrząc bowiem na materiały promocyjne można się zastanowić, czy "Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów" to serial kryminalny, czy kolejna… produkcja erotyczna Netfliksa. Przystojni bracia na plakatach czy w teaserze są rozebrani od pasa w dół, a na niektórych ujęciach wyglądają bardziej, jakby łączył ich romans, a nie więzy krwi.
Czy Murphy liczy na kolejny skandal? Niestety na to wygląda, co jest tym bardziej niesmaczne, gdyż teraz wygląda to na w pełni zamierzone działanie…
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.