
Spadkobiercami tych, którzy zwalczyli niewolnictwo i powszechny rasizm dziś są tylko i wyłącznie... konserwatywni przeciwnicy zabiegów aborcyjnych? Tak twierdzi amerykański polityk Paul Ryan, dla którego walka o prawo kobiet do decydowania o swoim ciele i do korzystania z dorobku medycyny to przejaw "aborcyjnego ekstremizmu".
REKLAMA
Republikanin, który miał szansę zostać wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych u boku Mitta Romney'a, przekonuje, że dzisiejsi tzw. proliferzy walczą o to samo, o co bili się ojcowie założyciele Ameryki z legendarnym prezydentem Abrahamem Lincolnem na czele. Konserwatywny amerykański polityk bez wahania sugeruje też, że ludzie decydujący się na zabieg przerwania ciąży, czy też lekarze przeprowadzający aborcję uczestniczą w czymś co przypomina realia dawnego przemysłu niewolniczego.
Ryan podkreślił jednak, że rozwiązaniem problemu aborcji nie może być natomiast okopanie się na swoich z góry przyjętych pozycjach zarówno przez zwolenników, jak i przeciwników przerywania ciąży. - Musimy, jak Lincoln, promować kompromis i współpracę w walce o wspólne dobro - przekonywał republikański kongresmen. W jego ocenie, najlepszym sposobem jest poszukiwanie kompromisu między obiema sporami tego globalnego sporu, którzy toczy się już od dziesiątek lat.
Dla Paula Ryana drugą stroną sporu wydają się jednak tylko ci, którzy uważają, że przerwanie ciąży powinno być dopuszczalne jedynie w pewnych wyjątkowych okolicznościach, ponieważ tylko wspólnie z nimi można sprawić, by liczba zabiegów aborcyjnych uległa zmniejszeniu. Ryan daje tu za przykład Abrahama Lincolna, gdyż prezydent ten pozwalał części stanów zachować niewolnictwo, choć sam uchodził za jego zdecydowanego przeciwnika.
Niezwykle gorąco komentowana za oceanem wypowiedź kongresmena była zapewne powodowana ogłoszeniem wyników najnowszego sondażu, w którym pytano mieszkańców USA o ich stosunek do aborcji. W badaniu zleconym przez telewizję NBC News i pismo "Wall Street Journal" aż 42 proc. respondentów stwierdziła bowiem, iż rację mają ci, którzy twierdzą, że przeprowadzanie zbiegów aborcyjnych powinno być w ich kraju uznane za nielegalne. Zdaniem polityka, przeciwników aborcji wciąż jednak brakuje, ponieważ Waszyngton opanowali w ostatnim czasie "aborcyjni ekstremiści".
Źródło: Msnbc.com

