
Moglibyście mieszkać w mikrokawalerce? Dzielenie mieszkań na mniejsze segmenty o wielkości paczki zapałek to prawdziwa plaga na rynku. I pewnie wiele osób może się na nie skusić, ale pomyślałem, że pokażę takie oferty osobom z pokolenia Z. Młodzi dorośli tylko spojrzeli... i się zaczęło.
Ostatnio prawdziwym hitem w sieci był dom w Krakowie przy ulicy Horaka. Są w nim balkony na piętrach, ale też coś w rodzaju balkonów lub tarasów na parterze. Problem w tym, że to dosłownie podziemna konstrukcja. Ludzie w komentarzach stwierdzili, że to przypomina... bunkier.
Jak pisaliśmy w naTemat, sprawę nagłośnił lokalny radny Łukasz Gibała. W rozmowie z nami przekonywał, że patodeweloperka w Krakowie kwitnie, a jednym z najbardziej jaskrawych przykładów są tzw. mikrokawalerki. Z jego relacji wynikało, że wspomniany już budynek jednorodzinny ze zdjęcia podzielono na kilkanaście mieszkań – każde po kilkanaście metrów kwadratowych.
Mikrokawalerki czy "patokawalerki"?
Mikrokawalerki, albo bardziej szyderczo, "patokawalerki", to nie jest nowe zjawisko i rzecz jasna nie dotyczy tylko Krakowa. W serwisach ogłoszeniowych jest pełno ofert z mieszkaniami o powierzchni 15 m kw. albo mniejszej. Już kilka lat temu pokazaliśmy wam, że niektóre historie z mikrokawalerkami wołają o pomstę do nieba.
Z jednej strony wiele osób może się skusić, bo w ten sposób da się nieco zaoszczędzić (bardziej w teorii niż w praktyce). Przecież to może się kojarzyć z życiem studenckim, kiedy wynajmuje się mały pokój. Z drugiej, jak funkcjonować w przestrzeni, gdzie jedno pomieszczenie może być jednocześnie kuchnią, salonem, sypialnią i łazienką?
Postanowiłem sprawdzić, jak na oferty z mikrokawalerkami zareagują najmłodsi. Znalazłem kilka osób z pokolenia Z, które przecież ceni sobie nawyki "self-care". Pokazałem im też zdjęcia domu z "zabunkrowanym" balkonem.
Mikołaj
24 lata
Michał
23 lata
Ceny za mikrokawalerki. Ile w Warszawie?
No właśnie, cena. Jeśli dokładniej przejrzymy oferty z Warszawy, ceny za wynajem mikrokawalerek też ocierają się o absurd. Dla przykładu prawie 2,5 tys. zł za 16 m kw. Co prawda z miejscem postojowym i w niezłej lokalizacji, ale to wciąż mieszkanie, w którym można dostać objawów klaustrofobii. I pomyślcie jeszcze, że to miejsce parkingowe jest niewiele mniejsze... od mieszkania.
Albo za 1700 zł, na parterze. Po zdjęciach widać, że warunki w stylu... byle przetrwać. Ktoś życzy sobie do tego jeszcze 2 tys. zł kaucji. I jeszcze historia sprzed pięciu lat. Za wynajęcie 12-metrowego mieszkania ktoś domagał się 1500 złotych plus opłaty.
Sandra
26 lat
Kuba
25 lat
W ogóle na rynku mieszkaniowym mamy przedziwną sytuację, o czym w naTemat pisał Konrad Bagiński. Ceny mieszkań rzeczywiście powoli spadają, ale są wyjątki. Na dopłaty czekają w zasadzie tylko flipperzy i deweloperzy, bo poprzednie programy mieszkaniowe pomogły tysiącom, ale zaszkodziły milionom. Na przykład 20 tysięcy złotych za metr kwadratowy kawalerki to po prostu gruba przesada.
Dlatego wielu młodych ludzi może o własnym mieszkaniu tylko pomarzyć i zostaje im wynajem. A ci z pokolenia Z też widzą, że poziom żenady niektórych ogłoszeń eksploduje. I nie dają się nabrać na kilkanaście metrów kwadratowych, byle tylko żyć samodzielnie.
Kasia
21 lat
Kawalerka jak komórka
Smutna prawda jest też taka, że mikroapartamenty zyskały popularność nie dlatego, że są fajne i ludzie przestawiają się na minimalizm, ale dlatego, że na nic innego nas nie stać. Pisała o tym Dorota Kuźnik, która nie zostawiła suchej nitki na takim stylu mieszkania.
Nawiązała do tekstu "Gazety Wyborczej", w którym lokatorka kawalerki o rozmiarze 9 metrów kwadratowych zachwala mieszkanie na takiej przestrzeni.
"Wmawianie ludziom, że da się żyć na dziewięciu metrach kwadratowych, to szerzenie patologii. Nie da się, a mikroapartament to nie mieszkanie. W najmniejszym nawet calu" – czytamy.
