Reni Jusis i Tomek Makowiecki mówią o sobie, że są "eko rodzicami". Podkreślają jednak, żeby nie uważać ich za "eko świrów". Czy bycie "eko" wciąż jest w Polsce powodem do wstydu?
Reni Jusis i Tomek Makowiecki mówią o sobie, że są "eko rodzicami". Podkreślają jednak, żeby nie uważać ich za "eko świrów". Czy bycie "eko" wciąż jest w Polsce powodem do wstydu? Fot. Marta Błażejowska, Rafał Mielnik / Agencja Gazeta

– Nie jem mięsa, segreguję śmieci, nie kupuję w sieciówkach, uprawiam jogę i zamiast auta wybieram rower. Nie mam wątpliwości, że większość Polaków uznałoby mnie za kosmitkę – mówi Weronika. Czy w naszym kraju ekologiczny styl życia wciąż jest nieakceptowaną i wyśmiewaną niszą?

REKLAMA
Reni Jusis i Tomasz Makowiecki są jednymi z bardziej znanych polskich zwolenników i propagatorów ekologicznego stylu życia. Para w licznych prasowych wywiadach podkreśla m.in. fakt, że kupuje dzieciom ekologiczne zabawki, a Jusis jest także współautorką "Poradnika dla zielonych rodziców".
Jak donosi portal namonciaku.pl, w czasie swojej niedawnej wizyty w Trójmieście Makowiecki i Jusis namawiali mieszkańców Sopotu m.in. do oszczędzania wody i segregacji odpadów, a także promowali weganizm. Zastrzegali jednocześnie, że nie są "eko świrami", a ich domowe rozmowy nie są wcale poświęcone tylko i wyłącznie ekologii. Czy tego typu zastrzeżenia są w Polsce wciąż konieczne? Czy każdy, kto stara się dbać o środowisko wciąż uważany jest za oszołoma? “Tygodnik Powszechny” w 2010 roku stawiał nawet tezę, że ekolodzy są w Polsce “wrogiem numer jeden”.
"Bywa dziwnie. Większość Polaków uznałoby mnie za kosmitkę"
– Nie jem mięsa, segreguję śmieci, nie kupuję w sieciówkach, uprawiam jogę i zamiast auta wybieram rower. Nie mam wątpliwości, że większość Polaków uznałoby mnie za kosmitkę – mówi Weronika z Warszawy. Choć przyznaje, że wielu osobom jej styl życia nie przeszkadza, a nawet wzbudza życzliwe zainteresowanie, nie ma złudzeń: – Bywa dziwnie. Nawet wykształceni, inteligentni ludzie na poziomie uważają, że ekologia, a zwłaszcza wegetarianizm, są bez sensu. Pytają mnie, po co to robię, co to zmieni, itd. – mówi Weronika.
Weronika
wegetarianka

Zdarza się, że kiedy przychodzę do restauracji i pytam, czy ta zupa była gotowana na mięsie, spotykam się z zupełnym brakiem zrozumienia i odpowiedzią w stylu “nie ma problemu, możemy pani wyjąć mięso z talerza”


Jacek Bożek, polski działacz ekologiczny, założyciel Klubu Gaja, uważany jest za weterana polskiego ruchu ochrony przyrody. Swoją działalność zaczynał jeszcze przed 1989 rokiem, w podziemiu. Bożek twierdzi, że na przestrzeni lat stosunek Polaków do ekologii bardzo się zmienił.
– Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych przeżywaliśmy istny ekologiczny boom. Wkrótce okazało się jednak, że wdrażanie w życie ideałów tego ruchu ma swój wymierny koszt, chociażby w formie obostrzeń prawnych dotyczących zezwoleń na budowę. Ekologia zaczęła więc niektórych “uwierać” – mówi Bożek.

Czytaj również:
Nadciąga druga fala wegetarianizmu. Rozpycha się w barach, telewizji i między hipsterami
Jego zdaniem strategia, jaką przyjęto w sporze z ekologami, nie polegała jednak na merytorycznej dyskusji, tylko ośmieszaniu. – Powstały, żywe do dzisiaj, slogany o “ekoświrach” i “ekoterrorystach” – mówi w rozmowie z naTemat.
Jego zdaniem problem z ekologią polega również na tym, że kwestia ta została w Polsce i na świecie wprzęgnięta w spór polityczny lewicy i prawicy, co niestety nie przełożyło się na poziom dyskusji. Merytoryczną rozmowę o zagrożeniach dla środowiska i zmianach klimatu zastąpiło przekonanie, że ekologia jest kwestią wiary lub jej braku. W takim klimacie łatwiej sięgać po epitety, niż po argumenty.
– “Ekologiczny świr”? Nie ma świrów, są tylko bardziej radykalni ekolodzy. I choć często przedstawiają swoje poglądy rzeczowo, odwołując się do badań czy norm prawnych, media od lat oznaczają ich etykietką oszołomów – ocenia Bożek.
Media i politycy swoje, rzeczywistość swoje
Agnieszka Grzybek, przewodnicząca partii Zieloni 2004, uważa, że marginalizowaniu znaczenia ekologii i spychaniu samych ekologów na margines debaty publicznej winne są przede wszystkim media i politycy.
– Ilekroć pojawia się jakiś konflikt z udziałem działaczy ekologicznych, w mediach bardzo szybko przeczytać można całą serię artykułów stawiających cały ruch w złym świetle. Często powtarzane są stereotypy dotyczące organizacji, które oczekują “haraczy” w zamian za odstąpienie od protestu. Tymczasem takie przypadki można policzyć na palcach jednej ręki. Reszta organizacji wykonuje zaś naprawdę dobrą, pożyteczną pracę – mówi Grzybek.
Ula Rzeszutek
sekretarz redakcji w magazynie "Vege"

Środowisko wegetariańskie na początku związane było z naukami wschodu, z buddyzmem, ze szkołami jogi, które wchodziły na nasz rynek. Od tego się w Polsce zaczynało, ale teraz zaszła duża zmiana. Teraz wegetarianizm związany jest raczej z dostępnością informacji o warunkach hodowli zwierząt, o tym, jak są zabijane. Roznoszą się też informacje, że dieta jest bezpieczna, że jest korzystna dla zdrowia. Dziś wiąże się to raczej ze zdrowym rozsądkiem. CZYTAJ WIĘCEJ


Zdaniem przewodniczącej Zielonych 2004 obraz ekologów w świadomości przeciętnego Polaka odbiega jednak daleko od tego, co mówią media i politycy. – Wyniki sondażu przeprowadzonego na zlecenie Instytutu na rzecz Ekorozwoju pokazują, że respondenci bardzo pozytywnie odnoszą się do ekologów, a także mają coraz większą świadomość ekologiczną, co wyraża się w takich praktyckach, jak oszczędzanie wody, segregacja odpadów lub prowadzenie zdrowego trybu życia – mówi Grzybek.
Ekologia wchodzi tylnymi drzwiami
Zdaniem działaczki ruchu ekologicznego fakt, że medialny dyskurs o ekologii zupełnie nie przystaje do opinii Polaków na jej temat, wynika przede wszystkim z gry interesów i lobbingu: – W mediach i opiniach polityków często na pierwszy plan wybija się głos inwestorów i dużych koncernów energetycznych, którym z ekologami jest nie po drodze – twierdzi Agnieszka Grzybek.
– Ekolodzy oskarżani są o to, że hamując inwestycje, np. w elektrownie atomowe lub gaz łupkowy, hamują postęp. Warto jednak zadać sobie pytanie, czyim kosztem ten postęp się odbywa. Wszyscy mówią o tym, że musimy gonić Zachód. Ale niech nie będzie to pościg za wszelką cenę – mówi Grzybek.
Jacek Bożek twierdzi jednak, że ekologia, nawet jeśli w mediach bywa przedstawiana jako niszowe zajęcie dla “świrów” i “oszołomów”, przebija się do głównego nurtu publicznej dyskusji: – Ekologia już dziś trafia do mainstreamu za sprawą ustawy śmieciowej, niedoborów wody, zagrożeń powodziowych lub tegorocznej długiej zimy – to wszystko są kwestie związane z ekologią i dotyczące realnych problemów zwykłych ludzi – ocenia Bożek.