Greenpeace w swoim kolejnym spektakularnym proteście okupuje stumetrową chłodnię kominową. Dwunastu ekoaktywistów z kilku krajów Europy próbuje rozwiesić ogromny baner i szantażem przekonać wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka do rozmów w temacie współspalania biomasy z węglem. Greenpeace nie akceptuje postrzegania drewna jako odnawialnego źródła energii i dofinansowywania jego produkcji.
Nigdy nie wiadomo do kogo są skierowane takie akcje Greenpeace i podobnych organizacji. Komentatorzy pod artykułami jednoznacznie je oceniają - "ekoterroryzm" i "oszołomstwo" - to najczęstsze epitety, nie brakuje też jednak tych gorszych… Złośliwi pytają czy "oni po prostu lubią się wspinać?", albo czy "ich telefony [z których rozmawiali z dziennikarzami] są na wodę?" Szeroko pojęte "społeczeństwo" nie jest więc celem akcji Greenpeace.
Może celem są politycy? Ci chyba jednak nie będą mieli problemu odmówić nawet rozmowom, tłumacząc się, że są "szantażowani". Greenpeace chce się spotkać z ministrem gospodarki Waldemarem Pawlakiem. Ekoaktywiści nie spodziewają się chyba, że premier z PSL przyleci do nich swoją słynną lotnią?
Argumenty Greenpeace
Ekoaktywiści tłumaczą, że dotowanie energii pochodzącej z biomasy powoduje spowolnienie rozwoju innych form energii odnawialnej jak wiatrowej czy słonecznej. Przekonują także, że palenie biomasy też wydziela do atmosfery CO2 i inne szkodliwe substancje.
Jak zwykle nie mówią o tym, że przestawienie się na w pełni odnawialne źródła energii nie jest proste i tanie. I choć można być ich wielkimi zwolennikami, trzeba zauważyć, że pewne kompromisy jak węglowo-biomasowa Elektrownia Turów, na którą wdarli się członkowie Greenpeace, są na razie koniecznością.
Jak to jest z naszymi lasami
Choć za słuszne można uznać niektóre obawy ekoaktywistów, część ich argumentów to zwykłe strachy na lachy. Lasy są bowiem w Polsce bezpieczne i w jak najlepszej kondycji. W naszym regionie większy obszar zalesienia mają tylko Francja. Niemcy i Ukraina. Oczywiście także państwa Skandynawskiej posiadają ogromne połacie lasów. Obecnie 29,2 procent Polski pokrywają lasy (w latach 70. było to 27, a w 1945 roku 20,8 procent). Procentowo nasz kraj nie jest w czołówce Europy, ale z każdym rokiem przybywa u nas drzew. Od 1995 roku powierzchnia lasów wzrosła o 365 tysięcy hektarów. W samym 2010 roku w porównaniu z poprzednim rokiem przybyło 33 tysiące hektarów terenów zadrzewionych. Krajowy program zwiększania lesistości postawił sobie za cel wzrost do 30 w 2020 roku i 33 procent w 2050 roku powierzchni lasów w Polsce.
Gdy weźmiemy pod uwagę takie czynniki jak sporą liczbę ludności i objętość drzew (czyli tak zwaną miąższość), okaże się, że w Polsce nie dość, że powierzchnia lasów nie jest mała, to także ich jakość jest niezła.
Poza tym do spalania w elektrowniach opalanych biomasą (czyli najczęściej drzewami) lub tych w których łączy się węgiel z drewnem, używa się materiału specjalnie produkowanego do tego celu. Nie wszystkie organizacje ekologiczne są przeciwne tej metodzie. Podczas spalania na przykład specjalnej wierzby (tzw. energetycznej) jest emitowanych do atmosfery dużo mniej szkodliwych substancji. Także wydzielanie się CO2 jest w pewnym sensie częściowo niwelowane przez pochłanianie tego gazu w okresie życia wierzby. Chcesz zaoszczędzić lub masz wrażliwą skórę? Pierz orzechami