Dostanie się do lekarza pierwszego kontaktu bywa dziś nie lada wyzwaniem, a terminy wizyt u specjalistów często sięgają kilku miesięcy. W tej rzeczywistości pojawia się absurdalna propozycja lekarzy, aby mogli korzystać z opieki zdrowotnej poza kolejnością. Naczelna Izba Lekarska argumentuje, że lekarze powinni mieć takie uprawnienia ze względu na trudny charakter ich pracy. Pacjenci już na sam pomysł reagują alergią.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Sytuacja w publicznej służbie zdrowia jest trudna. Czas oczekiwania na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu w wielu miejscach w Polsce może wynosić nawet kilka dni. Na konsultację u specjalisty czeka się nierzadko miesiące, a w skrajnych przypadkach – lata.
Wszystko to pomimo regularnych składek na Narodowy Fundusz Zdrowia, które płaci każdy zatrudniony pracownik. System działa wolno i przeciążony jest brakiem kadr i środków. Tymczasem NIL domaga się, by lekarze mogli korzystać z bezkolejkowego dostępu do świadczeń.
Lekarze chcą wchodzić do gabinetów lekarskich poza kolejką
Naczelna Izba Lekarska twierdzi, że lekarze, szczególnie ci starsi, często czekają na świadczenia zdrowotne tak długo, jak inni pacjenci. To według nich jest "niedopuszczalne", biorąc pod uwagę, że ci ludzie przez lata ratowali zdrowie i życie innych.
Samorząd wskazuje również, że zdrowie lekarzy ma kluczowe znaczenie dla sprawności całego systemu – jeśli są chorzy, nie mogą skutecznie wykonywać swojej pracy. Przeciwnicy pomysłu wskazują jednak, że lekarze, jako najlepiej znający system opieki zdrowotnej, powinni walczyć o lepszą dostępność dla wszystkich pacjentów, a nie tworzyć dodatkowe przywileje.
Pełna treść oświadczenia NIL dostępna jest pod tym LINKIEM.
Kto może wejść do lekarza bez kolejki?
Obecnie w polskim systemie opieki zdrowotnej istnieją grupy uprzywilejowane. Do osób, które mogą korzystać z usług medycznych bez kolejki, należą m.in. kobiety w ciąży, osoby z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności, inwalidzi wojenni i wojskowi, zasłużeni dawcy krwi czy weterani.
Dodatkowo istnieje lista pacjentów, którzy mogą korzystać z poradni specjalistycznych bez skierowania – obejmuje ona m.in. osoby chore na gruźlicę, zakażone wirusem HIV czy kombatantów. NIL argumentuje, że lekarze, w tym lekarze seniorzy, powinni dołączyć do tego grona.
Co z równym dostępem?
Propozycja NIL wywołała wśród Polaków ogromne emocje. Dla wielu pacjentów, którzy czekają miesiącami na wizyty, wprowadzenie kolejnej grupy uprzywilejowanej to jawne dzielenie społeczeństwa na "równych i równiejszych". Każdy płaci na NFZ tyle samo – czy to nie jest wystarczający powód, aby wszyscy mieli równy dostęp do służby zdrowia?
Lekarze nie są jedyną grupą zawodową, która zmaga się z trudnymi warunkami pracy i obciążeniami zdrowotnymi. Czy ich zdrowie jest ważniejsze niż zdrowie nauczycieli, strażaków czy pracowników fizycznych? Odpowiadać chyba nie trzeba.