Niektórzy z nas wysyłając przelewy znajomym lub członkom rodziny dla żartu wpisują zabawne, lub prowokacyjne tytuły. Wydaje nam się to śmieszne, jednak pracownicy banków mogą nie podzielać naszego poczucia humoru lub nie do końca rozumieć przesłanie. Niektóre określenia mogą wywołać poważne konsekwencje z blokadą konta włącznie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie każdy zdaje sobie sprawę lub wypiera to ze świadomości, ale banki monitorują treści wpisywane w tytułach przelewów. Dlatego właśnie lepiej jest unikać sformułowań, które budzą skojarzenia np. z terroryzmem lub wprost mówią o czymś nielegalnym jak narkotyki.
Można się oczywiście zastanawiać, czy rzeczywiście prawdziwi przestępcy ujawnialiby swoje zamiary w taki sposób, jednak osoby odpowiedzialne za kontrolę transakcji muszą mimo wszystko zareagować na takie przypadki. To tak jak z zostawieniem bagażu na lotnisku: nigdy nie wiadomo, co się tam kryje.
Jakie są "zakazane tytuły przelewów"? Prawniczka podała przykłady
Gwoli ścisłości: nie ma czegoś takiego w prawie, jak "zakazane tytuły przelewów". Tak mówimy potocznie na wszystkie tytuły, które mogą mieć poważne konsekwencje.
– To, co może nam się wydawać śmieszne, zabawne, niekoniecznie z punktu widzenia banku, kontrolerów systemu bankowego, będzie równie zabawne. Jeżeli mamy tytuł przelewu "nie wydaj na głupoty", to myślę, że z tego powodu nie będziemy mieć konsekwencji – mówiła w "Dzień Dobry TVN" prawniczka Karolina Pilawska.
Jednak tytuły po bandzie to co innego. – Natomiast jeśli wpiszemy: "za bombę", "na materiały wybuchowe", "na narkotyki", "za okup" czy "za zabójstwo", to wtedy możemy się już narazić na odpowiedzialność i przede wszystkim kontrolę ze strony banku i osób, które to sprawdzają – ostrzegała.
Zdaniem prawniczki tytuły przelewów powinny opisywać precyzyjnie i konkretnie cel naszej płatności, bez dwuznaczności i wyrazów wzbudzających podejrzenia. Czego na pewno nie powinniśmy tam wpisywać?
ogólnikowych fraz
żartobliwych określeń
wulgaryzmów
zwrotów określających działalność przestępczą
znaków specjalnych np. hasztagów
Karolina Pilawska wyjaśniła, że banki mają obowiązek sprawdzać operacje swoich klientów, bo wymaga tego ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu.
Za napisanie głupiego żartu w tytule, możemy mieć poważne problemy, więc ostrzegamy, by nie testować cierpliwości banków. Jakie czekają nas konsekwencje? Nasze konto skontrolują nie tylko pracownicy banku, ale i policja czy nawet prokuratura. Możemy być wezwani do złożenia wyjaśnień.
Może być też podjęta decyzja blokadzie naszego konta bankowego na kilkanaście czy kilkadziesiąt godzin, czyli do czasu, aż się z tego nie wytłumaczymy. Naturalnie nie będziemy o tym wcześniej uprzedzeni, tylko przekonamy się o tym dopiero np. na zakupach w sklepie, gdy kasa odmówi nam płatności.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.