Trybunał Konstytucyjny Rumunii zdecydował w piątek o "unieważnieniu całego procesu wyborów prezydenckich". W kraju panuje chaos po tym, jak niespodziewanie wygrał Calin Georgescu ze skrajnej prawicy. Mówi się, że zwycięstwo przyniósł mu TikTok, pojawiają się też zarzuty wobec Rosji. Wszystko zbiegło się też z wyborami parlamentarnymi, które odbyły się w ubiegłą niedzielę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Piątkowa decyzja rumuńskiego Trybunału Konstytucyjnego oznacza, że cały proces wyborczy rozpocznie się od nowa. W komunikacie zaznaczono, że to rząd ustali nowy termin wyborów prezydenckich.
Skład orzekający powołał się na art. 146f rumuńskiej konstytucji, który mówi, że krajowy TK odpowiada za "zapewnienie przestrzegania procedury wyboru prezydenta i zatwierdzenie wyników głosowania". Decyzja zapadła jednogłośnie.
Wybory prezydenckie w Rumunii unieważnione. W tle TikTok i Rosja
Jak podaje rumuński Digi24.ro, "śledztwo władz musi wykazać, kto jest sprawcą próby masowego wpływu na wynik wyborów prezydenckich". Rumuńskie media informują też, że podstawą do unieważnienia wyborów stały się odtajnione dokumenty służb. Wynika z nich, że kampania Calina Georgescu, który w pierwszej turze zdobył najwięcej głosów, była wynikiem "zorganizowanej manipulacji prowadzonej poza krajem".
Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Rumunii odbyła się 24 listopada. Wygrał Georgescu, reprezentant skrajnej prawicy, który startował jako kandydat niezależny. Polityk słynie z prorosyjskich poglądów. Wielokrotnie krytykował NATO i stanowisko Rumunii wobec Ukrainy. Mówił, że jego kraj nie powinien rzucać wyzwania Rosji.
Naczelna Rada Obrony Kraju, zwołana przez prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa w ubiegłym tygodniu, stwierdziła, że doszło do cyberataków, których celem było wywarcie wpływu na przeprowadzenie wyborów prezydenckich. Stwierdzono, że jeden z kandydatów był faworyzowany przez platformę TikTok. Chodziło o Georgescu.
Kilka dni po wyborach Rumuńska Narodowa Rada Radiofonii i Telewizji zapowiedziała, że zwróci się do Komisji Europejskiej z wnioskiem o wszczęcie postępowania wobec TikToka. Jej przewodnicząca Monica Gubernat poinformowała, że chodzi m.in. o to, że chińska platforma nie traktowała postów kampanijnych Georgescu jako reklamy politycznej.
Kilka dni temu do zarzutów o ingerencję w wybory prezydenckie odniosła się także Rosja. – Nie mamy w zwyczaju ingerować w wybory w innych krajach, szczególnie w Rumunii, ani nie zamierzamy tego robić teraz – oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Rumuński wywiad podał natomiast, że dane dostępu do stron wyborczych były publikowane na rosyjskich kanałach powiązanych z cyberprzestępczością. Służby zidentyfikowały łącznie ponad 85 tys. cyberataków.
Polityczny chaos w Rumunii
Drugie miejsce w pierwszej turze wyborów zajęła Elena Lasconi, szefowa centroprawicowej partii Związek Ocalenia Rumunii. 28 listopada TK zdecydował też, że należy ponownie przeliczyć głosy (9,5 mln). Wyniki zakwestionował bowiem Cristian Terhes, konserwatywny kandydat, który uzyskał 1 proc. głosów.
Sędziowie rozpatrywali ponadto dwa wnioski o anulowanie wyników pierwszej tury. Jeden został odrzucony z powodów formalnych. W kolejnym wniosku przegrany kandydat miał zarzuty zarówno wobec Georgescu, jak i Lasconi.
Napisano w nim, że zwycięzca pierwszej tury stosował nielegalne boty do zwiększenia zasięgów swoich postów w portalach społecznościowych, a Elena Lasconi prowadziła kampanię za granicą już po tym, jak rozpoczęła się cisza wyborcza.
Kadencja ustępującego prezydenta Klausa Iohannisa zakończy się 21 grudnia.
W ubiegłą niedzielę w Rumunii odbyły się ponadto wybory parlamentarne. Wygrała je Partia Socjaldemokratyczna PSD (22,3 proc. w Senacie i 21,96 proc. w Izbie Deputowanych). Na drugim miejscu uplasował się radykalnie prawicowy Związek Jedności Rumunów, odwołujący się do idei nacjonalistycznych i sprzeciwiający się pomocy wojskowej dla Ukrainy (18,3 proc. głosów w Senacie i 18,01 proc. w Izbie Deputowanych).
Trzecie miejsce zajęła Partia Narodowo-Liberalna, dotychczasowy koalicjant PSD (14,28 proc. oraz 13,2 proc.). W rumuńskim parlamencie znajdą się ponadto Związek Ocalenia Rumunii, ale także utworzona w 2021 r. skrajnie prawicowa i prorosyjska partia S.O.S Romania, Partia Ludzi Młodych (poparła Calina Georgescu w wyborach prezydenckich) oraz centroprawicowy Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii.