To trudna koalicja. Tak, z okazji pierwszej rocznicy zaprzysiężenia gabinetu Donalda Tuska, mówili ci, którzy ten rząd i jego sejmowe zaplecze tworzą. Będzie jeszcze trudniej. Przed nami wielomiesięczna kampania wyborcza, w której siły koalicji 15 X reprezentuje troje kandydatów – do Rafała Trzaskowskiego i Szymona Hołowni doszlusowała w miniony weekend Magdalena Biejat – którzy w zasadzie powalczą o ten sam elektorat.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Między bajki włożyć można opowieści o przepływach na linii PiS a ktoś z tej trójki. Z kolei wedle niedawnego badania CBOS FLASH wyborcy Konfederacji w II turze albo pójdą do urn, by zagłosować na Karola Nawrockiego (50 proc.), albo – nie mając serca ani do Nawrockiego, ani do Trzaskowskiego – zostaną w domu (40 proc.).
Kandydaci KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy będą się więc bili między sobą o to, jak duży odsetek z konkretnej puli tych samych wyborców uda się im przeciągnąć na swoją stronę i – ewentualnie – jak wielu z tych wcześniej głosujących na opozycję w 2023 roku, a teraz zdemobilizowanych, uda się jednak zaprosić w którąś z majowych niedziel do urny. A to rodzi problem podwójnej rywalizacji – wszystkich trojga z Nawrockim i we własnym gronie.
W dodatku już teraz można odnieść wrażenie, że do konfrontacji z kandydatem popieranym przez PiS stanie wyłącznie prezydent Warszawy, a pozostała dwójka podgryzać będzie nie Nawrockiego, a Trzaskowskiego.
A także własny rząd, co jest o tyle niebezpieczne, że wybory prezydenckie mogą mieć właśnie taki plebiscytarny charakter: czy jesteś za tym rządem, czy przeciwko niemu, a tu badania nie powinny obozu władzy nastrajać optymistycznie.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"We wszystkich wymiarach wyraźnie przeważają oceny negatywne" – tak pisze CBOS, analizujący notowania rządu, a z badania Pollster dla SE dowiadujemy się, że aż 44 proc. badanym żyje się obecnie gorzej niż przed zmianą władzy w 2023 roku – tak sami uważają i jest to odsetek przekraczający poparcie, jakim cieszy się w sondażach PiS.
O ile w przypadku wyborów parlamentarnych dyskusja nad ewentualnym startem wszystkich sił demokratycznych z jednej listy trwała wiele miesięcy, o tyle w przypadku nadchodzącej elekcji mieliśmy tylko niewiele znaczącą i podyktowaną wyłącznie interesem partyjnym PSL propozycję rzuconą przez Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Nikt na poważnie się do niej nie odnosił. A skoro tak, to już teraz wypadałoby zastanowić się na tymi kilkunastoma dniami, jakie będą dzielić pierwszą turę od drugiej, kiedy to na placu boju pozostanie jeden jedyny kandydat koalicji 15 X, a wszystkie sondaże wskazują i tylko jakieś polityczne trzęsienie ziemi mogłoby to zmienić, że w drugiej turze zmierzą się ze sobą kandydaci KO i PiS.
Zwycięstwo Nawrockiego oznacza, że rząd Tuska raczej nie przetrwa całej kadencji, że czekają nas przyspieszone wybory parlamentarne, bo nowy prezydent z pewnością się postara, by nie dało się rządzić efektywnie. Od razu porzucić można zabiegi o przywrócenie praworządności, plany zrealizowania obietnic wyborczych itd., a buksowanie przez kolejne dwa i pół roku zużyłoby siły tworzące ten gabinet do szczętu i w 2027 mogłoby już nie być czego zbierać.
Zatem logika podpowiada, że – świadomi takiego scenariusza – kandydaci i liderzy TD oraz NL staną murem za Trzaskowskim, a ich machiny partyjne zaczną pracować na rzecz jego wygranej. Tyle że w polityce czasem silniej od rozumu działają emocje i to one tak naprawdę rządzą politycznymi aktorami.
Zatem za wielce prawdopodobny uznaję taki rozwój wypadków, że przegrani poparcia zwycięzcy udzielą półgębkiem i na tym się skończy, a Trzaskowski albo poradzi sobie sam z pozyskaniem głosów ich wyborców, albo nie.
Pamiętać należy, że Szymon Hołownia walczy w tej kampanii o swoje polityczne być lub nie być. Jeśli okaże się, że wynik ma jednocyfrowy, istnieje ryzyko, że wciąż rachityczna Polska 2050 zacznie podupadać, a jej niektórzy posłowie będą przejmowani przez KO.
Czytaj także:
Sam marszałek pod koniec 2025 roku ma, zgodnie z umową koalicyjną, oddać sejmowy fotel Włodzimierzowi Czarzastemu, a zatem przestanie być drugą osobą w państwie, będzie tylko posłem, nie wiadomo, czy z perspektywą na karierę w rządzie, czy byłaby ona możliwa i w jakim miejscu.
Stąd frustracja po I turze może być tak wielka, że Hołownia nie będzie w stanie wznieść się ponad własne problemy i zacząć działać na rzecz swojego niedawnego rywala. Widzieliśmy to w polityce nie raz i nie dwa, kiedy urażone ambicje więcej ważą niż nawet wspólny interes.
Podobnie rzecz może wyglądać z bardzo słabą Lewicą. Jeśli ich kandydatka zanotuje równie kompromitujący wynik co Magdalena Ogórek w 2015 czy Robert Biedroń w 2020 roku, to partia raczej skoncentruje się na dyskusji o tym jak przetrwać, jak utrzymać się nad progiem wyborczym, jak odzyskać wyborów o lewicowych przekonaniach, którzy – wielkomiejscy – głosują na KO, a socjalni od dawna na PiS, a nie na dalszym wzmacnianiu konkurenta.
W ogóle nie jest też łatwo dokonywać zmiany kursu. Jeśli kampania wyborcza będzie wyglądała tak, jak to obserwujemy teraz, na wymianie "uprzejmości" między Hołownią a Tuskiem, na wzajemnej krytyce, na prawionych sobie złośliwościach i na udawaniu, że się jest w opozycji (w tym celuje Polska 2050), to mało wiarygodne będzie, gdyby marszałek Sejmu jednak się na to zdobył, opowiadanie o tym, jakim wspaniałym kandydatem na prezydenta Rafał Trzaskowski jest.
Zaś podszyta strachem narracja "bo wróci PiS" może nie wystarczyć. Kandydaci obozu władzy muszą sobie już teraz odpowiedzieć na pytanie: gdzie jest wróg? Jeden z polityków PiS już zauważył, że "do maja oni mogą wykończyć się sami". Nowogrodzka bardzo na to liczy.