logo
Karol Nawrocki został zapytany o azyl Marcina Romanowskiego na Węgrzech. Fot. Tomasz Jastrzebowski / REPORTER
Reklama.

Nie tylko nad Wisłą i Dunajem, ale w całej Europie głośno dziś o sprawie Marcina Romanowskiego, który przed polskimi organami ścigania zbiegł pod skrzydła Viktora Orbána. Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat.pl, poseł mający aż jedenaście różnych zarzutów w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości 19 grudnia 2024 roku został uznany w Budapeszcie za "uchodźcę politycznego".

"Decyzję rządu Viktora Orbána o przyznaniu azylu politycznego podejrzanemu o przestępstwa kryminalne, poszukiwanemu europejskim nakazem aresztowania Marcinowi Romanowskiemu uznajemy za akt nieprzyjazny wobec Rzeczypospolitej Polskiej i zasad Unii Europejskiej" – oznajmił natychmiast szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.

W piątek Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdecydowało, że polski ambasador na Węgrzech Sebastian Kęciek zostanie wezwany do ojczyzny na "bezterminowe konsultacje", co oznacza de facto obniżenie rangi stosunków dyplomatycznych z Madziarami. Przedstawiciel ich rządu w Warszawie otrzymał zaś oficjalną notę protestacyjną.

Sytuacja bez wątpienia dotyka więc obszarów, w których zdanie (i to raczej wyrobione) powinna mieć głowa państwa. Na temat węgierskiego azylu Marcina Romanowskiego milczy jednak Andrzej Duda, a podobną linię zaprezentował także jego potencjalny następca.

O sprawie posła Marcina Romanowskiego nie uważam nic – oznajmił Karol Nawrocki na piątkowej konferencji prasowej, gdy został zapytany o gościnę, jakiej Orbán udziela zbiegowi znad Wisły.

Nie jest to sprawa, która budzi moje zainteresowanie. To sprawa pana posła, która jest częścią debaty publicznej. Natomiast kandydat na prezydenta nie zajmuje się tego typu sprawami – dodał człowiek, którego Prawo i Sprawiedliwość popiera w wyścigu o prezydenturę.