Dramatyczne wydarzenia w Magdeburgu. Kierowca samochodu wjechał w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym. Według informacji przekazanych przez niemieckie media jest wielu poszkodowanych, a nieoficjalnie mówi się o co najmniej kilkunastu ofiarach śmiertelnych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak informuje "Bild" do ataku terrorystycznego doszło na jarmarku bożonarodzeniowym zlokalizowanym w centrum miasta. Świadkowie relacjonują, że pojazd skierował się prosto w grupę ludzi zgromadzonych w rejonie ratusza.
Niemiecka policja już zatrzymała sprawcę, a miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone. Organizatorzy natychmiast zamknęli jarmark i zaapelowali o unikanie centrum Magdeburga. Na miejscu pracują służby. O tym, że zdarzenie to było najprawdopodobniej atakiem terrorystycznym, poinformowali zarówno rzecznik rządu Saksonii-Anhalt Matthiasa Schuppe, jak i rzecznik magdeburskiego magistratu Michael Reif.
Według "Magdeburger Volksstimme" w ataku zginęło co najmniej jedenaście osób. Gazeta opiera się na informacjach uzyskanych od władz. Oficjalne doniesienia podane przez służby ratunkowe w Magdeburgu mówią, że w ataku rannych zostało również od 60 do 80 osób.
Rozpędzony kierowca wjechał w tłum ludzi
Według relacji naocznych świadków horror rozpoczął się o godz. 19:04, kiedy w tłum wjechało ciemne BMW. Ludzie w panice zaczęli uciekać przed rozpędzonym samochodem.
Kobieta, która była uczestnikiem zdarzania w rozmowie z "Bild" powiedziała, że sprawca "wjechał do bajkowej strefy magdeburskiego jarmarku bożonarodzeniowego". Miejsce to przyciąga szczególnie wiele rodzin z dziećmi. Jak przekazuje portal, kobieta sama ledwo co uniknęła zderzenia z rozpędzonym pojazdem, gdyż udało jej się odskoczyć na bok ze swoim dzieckiem.
Jak podaje "Mitteldeutsche Zeitung", policja otoczyła centrum miasta kordonem. Wydano również komunikat dla kierowców, aby za wszelką cenę unikali centrum Magdeburga. Za pomocą megafonów wezwano pieszych do opuszczenia okolic jarmarku świątecznego. Kierowca chwilę po zdarzeniu został zatrzymany.
Niemieckie media informują, że policja przeszukuje cały teren jarmarku w poszukiwaniu materiałów wybuchowych.
Ościenne miasta zwiększają środki ostrożności i szykują się na przyjęcie rannych
Nieodległe od Magdeburga miasto Halle natychmiast po ataku zwiększyło środki ostrożności dla własnego jarmarku bożonarodzeniowego. Szpitale w mieście, oddalonego o około 80 km od miejsca ataku, także przygotowują się do przyjmowania rannych. Informacje te przekazał Tobias Teschner, szef wydziału bezpieczeństwa miasta Halle.
Głos niemal od razu po zdarzeniu zabrał też Friedrich Merz. "Moje myśli są z ofiarami i ich rodzinami. Chciałbym podziękować wszystkim służbom ratunkowym, które na miejscu opiekują się rannymi" - wypowiedział się w mediach społecznościowych przewodniczący chadeckiej CDU i faworyt do zastąpienia Olafa Scholza na fotelu kanclerskim.
Liderka AfD Alice Weidel napisała natomiast: "Zdjęcia z Magdeburga są szokujące! Moje myśli są z poszkodowanymi i rannymi. Kiedy skończy się to szaleństwo?".
Anis Amri, obywatel Tunezji, uprowadził ciężarówkę i wjechał nią w tłum ludzi na Breitscheidplatz. Wśród ofiar śmiertelnych był polski kierowca ciężarówki Łukasz Urban, który został zamordowany przez zamachowca przed atakiem.