Rok 2024 przyniósł nam wiele kinowych emocji, ale nie wszystkie były pozytywne. Czasami nawet największe budżety i gwiazdorskie obsady nie ratują filmów przed klapą. Od niezrozumiałych rebootów i superbohaterskich paździerzy po żenujące komedie i zmarnowane adaptacje – oto tytuły, które rozczarowały widzów i krytyków, przypominając, że nie wszystko złoto, co Hollywood (lub Polska) wyprodukuje. Tak, rodzime filmy też są na tej niechlubnej liście. Ba, mają na niej swoje specjalne miejsce.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zaczynamy od tytułów zagranicznych. Wybraliśmy osiem najgorszych filmów 2024 roku, ale dołożyliśmy też specjalne "wyróżnienia". Kolejność przypadkowa, bo trudno ocenić, który z tych tytułów jest gorszy, a który... minimalnie lepszy.
1. Megalopolis
Legendarny Francis Ford Coppola postanowił zaskoczyć nas swoją "epicką" wizją przyszłości. Efekt? Film, który nie tylko nie zachwyca, ale niezamierzenie śmieszy i nuży niemiłosiernie. Trzy godziny męczarni to nie jest to, czego oczekiwaliśmy od reżysera "Ojca chrzestnego" i "Czasu apokalipsy". Maja Mikołajczyk nazwała "Megalopolis" w naTemat "piękną katastrofą" oraz "cyrkiem na kółkach" i trafiła w sedno.
2. Madame Web
Dakota Johnson próbowała zaszaleć w roli superbohaterki, ale nawet jej obecność nie uratowała filmu. "Madame Web" to po prostu nieporozumienie, które nie przyciągnęło ani fanów komiksów, ani szerokiej publiczności. Efekty specjalne są koszmarne, a scenariusz bez sensu. Nie da się tego oglądać (z "Morbiusa" przynajmniej można się było pośmiać...).
3. Borderlands
Ta adaptacja gry wideo, mimo wielkich nazwisk, okazała się kompletną klapą. Cate Blanchett i Jamie Lee Curtis w obsadzie? Super, ale nawet one nie były w stanie uratować tej chaotycznej i koszmarnie zrealizowanej produkcji, która rozczarowała zarówno fanów, jak i krytyków. "Borderlands" to przykład, jak NIE adaptować gier wideo.
4. Rebel Moon - część 2: Zadająca rany
Zack Snyder postanowił podkręcić tempo w swojej kosmicznej epopei pod szyldem Netfliksa, ale niestety część druga okazała się równie koszmarna, co pierwsza. W "Rebel Moon - część 2: Zadająca rany" zamiast emocji poczuliśmy tylko ból głowy. Nudne, bez większego sensu, z efekciarskimi scenami, które niczego nie ratują. Efekty specjalne naprawdę nie wystarczą, jeśli nie ma dobrego scenariusza.
5. Argylle - Tajny szpieg
I pomyśleć, że ten film miał pierwotnie zapoczątkować całą serię. Klęska szpiegowskiej komedii "Argylle - Tajny szpieg" na szczęście zweryfikowała jednak plany twórców. Henry Cavill w roli agenta wywiadu zapowiadał się obiecująco, ale film Matthew Vaughna z gwiazdorską obsadą to tylko zbiór wyświechtanych klisz i schematów. Nuda i brak świeżości sprawiły, że "Argylle" przepadł w kinach, a filmu nie uratował ani urok Duy Lipy, ani kot.
6. Kruk
Reboot (zupełnie niepotrzebny) kultowego klasyka z 1994, a raczej jego niewypał. Bill Skarsgård jako nowy Eric Draven? Nie wystarczyło mimo niekwestionowanego talentu Szweda. Nowy "Kruk" nie tylko nie oddaje ducha oryginału, ale po prostu się nie broni jako dzieło filmowe. Scenariusz napisał chyba Chat GPT i to w swojej darmowej wersji.
7. Kraven Łowca
Aaron Taylor-Johnson w roli tytułowego łowcy nie pomógł filmowi, który jest totalną porażką Sony’s Spider-Man Universe, czyli "tego drugiego" Marvela. "Kraven Łowca" to jeden z tych filmów, które próbują być mroczne i "głębokie", ale zamiast tego stają się przewidywalną papką i wywołują salwy śmiechu. Wielka szkoda, bo potencjał był, ale poszedł na marne.
8. Joker: Folie à Deux
Czy"Joker: Folie à Deux" to faktycznie najgorszy film? Nie, bo sporo się w nim broni (chociażby świetna rola Joaquina Phoenixa, znakomite zdjęcia czy celny komentarz społeczny), ale nie mogło go tutaj zabraknąć, bo to największe filmowe rozczarowanie roku.
Kontynuacja "Jokera" miała szansę na coś wielkiego i powtórzenie sukcesu z 2019 roku, ale zamiast tego dostaliśmy film, który nie do końca wiedział, czego chce. Chaos i nuda, niewykorzystana Lada Gaga, niedopracowany scenariusz i musical, który fajnie wyglądał tylko na papierze i kompletnie nie wyszedł. Nihilizm i kompletny zawód.
Inne koszmarne filmy 2024, o których warto wspomnieć (i zapomnieć):
Pora na najgorsze polskie filmy 2024. Podobnie jak poprzednio prezentujemy ośmioro "zwycięzców" i koszmarki, które zasługują na wspomnienie. Kolejność przypadkowa.
1. Wieczór kawalerski
Chciałabym, żeby reżyser i scenarzysta Szymon Gonera wyjawił, że "Wieczór kawalerski" nie był na serio. Że to tylko żart i trollowanie widza, bo nie wierzę, że można nakręcić coś aż tak złego. Czołówka najgorszych polskich filmów w historii, absolutny koszmar. Ocena na Filmwebie od widzów wynosi 2,8 (a od krytyków 1,7), co mówi samo za siebie.
2. Piep*zyć Mickiewicza
Czy można zrobić film o polskich nastolatkach, jeśli nie ma się żadnego pojęcia o polskich nastolatkach? "Pie*zyć Mickiewicza" z "cool" Dawidem Ogrodnikiem udowadnia, że można. Anna Dryjańska pisała w naTemat, że krwawią jej oczy i ciężko dodać cokolwiek więcej. Niestety ta żenada była hitem i doczeka się drugiej części. Oby lepszej.
3. Dziewczyna influencera
Kolejna produkcja, która miała być "modna" i "na czasie", ale wyszła z tego tylko tandetna opowieść o influencerach bez jakiejkolwiek głębi czy oryginalności. "Dziewczyny influencera" mogłoby nie być i nikt by nie płakał.
4. Baby boom czyli Kogel Mogel 5
Filmowcy od kilku lat konsekwentnie niszczą dziedzictwo serii "Kogel Mogel", ale "Baby boom czyli Kogel Mogel 5" przypomina, że naprawdę czas ukręcić już jej łeb. Ok, filmy z lat 80. były zabawne dla naszych rodziców, ale współczesne kontynuacje to dno, muł i wodorosty, a piątka naprawdę obraża inteligencję widza. Ludzie, błagam, przestańcie chodzić na to do kina.
5. Quo Vadis
O animowanej koprodukcji "Quo Vadis" trudno napisać cokolwiek dobrego niż stare, dobre "iks de". To nie film, to poczwara z animacją gorszą niż kreskówki z lat 90. Już nigdy nie powiem nic złego na wersję Jerzego Kawalerowicza. Polecam tylko dla śmiechu i żenady.
6. Jak ukradłem 100 milionów
Film, który miał być pełen napięcia i emocji, ale zamiast tego jest przewidywalny i nudny. Brak zaskoczeń, słaba gra aktorska i żenujące dialogi sprawiły, że seans "Jak ukradłem 100 milionów" był prawdziwą męczarnią. Zresztą już sama obecność Antoniego Królikowskiego w obsadzie (biorąc pod uwagę jego ostatnie filmy) mogła zaniepokoić.
7. Niepewność. Zakochany Mickiewicz
I znowu (biedny) Mickiewicz. Czy film o młodości wieszcza i jego romansie z Marylą można było zrobić fajnie? Pewnie. Niestety Waldemar Szarek nie podołał, bo "Niepewność. Zakochany Mickiewicz" jest fatalny. Scenariusza tutaj nie ma, podobnie jak chemii między aktorami, scenografia przypomina skansen, a kostiumy wyglądają jak pożyczone z amatorskiego teatru. Nawet (a przede wszystkim) dla szkół to się nie nadaje.
8. Zabij mnie, kochanie
"Zabij mnie, kochanie" o partnerach, którzy próbują się nawzajem zlikwidować, żeby zgarnąć całą wygraną na loterii, już na papierze brzmiało głupio, ale ok, czarna komedia jest lubianym gatunkiem. Jednak film Filipa Zylbera z Weroniką Książkiewicz i Mateuszem Banasiukiem jest tak żenujący, że trudno to opisać słowami. Czy możemy przestać kręcić polskie komedie?
Inne koszmarne polskie filmy 2024, o których warto wspomnieć (i zapomnieć):