Ogród Botaniczny, Cmentarz przy Zakładowej, a nawet parking przy ZOO – oto ulubione miejsca łódzkich pasjonatów miłości pod chmurką. Okazuje się, że mieszkańcy Łodzi nie są w tej kwestii wyjątkowi i niemalże w każdej miejscowości w naszym kraju, mieszkańcy mają "żelazne punkty" na seksualnej mapie. – 98% moich znajomych uprawiało seks pod chmurką – mówi nam Paulina z Chorzowa.
Seksualne upodobania to sprawa niezwykle indywidualna. Publiczna bywa za to przestrzeń, która szczególnie wiosenną porą staje się doskonałym uzupełnieniem miłosnych uniesień. Zmieniają się pokolenia, ale ulubione miejsca do uprawiania seksu na łonie natury pozostają te same. W świadomości Polaków zdążyły stworzyć już nieopublikowaną nigdzie mapę, którą kochankowie kierują się poszukując chwili intymności. Reporterzy "Dziennika Łódzkiego" postanowili sprawdzić, gdzie łodzianie najchętniej kochają się pod gołym niebem. Na podstawie danych uzyskanych od straży miejskiej, stworzyli prawdziwą mapę miejskiej miłości.
Okazuje się, że wraz z nadejściem wiosny na mieście pojawia się coraz więcej "bujających się samochodów", które strażnicy miejscy obserwują na ekranach monitoringu. Tymczasem za uprawianie seksu w miejscu publicznym grozi nawet dwa tygodnie w areszcie i półtora tysiąca złotych kary. Jednak mandat to tylko ostateczność. Jak wspomina 27-letni dziś Mariusz spod Warszawy, interwencja policji najczęściej kończy się życzliwym upomnieniem. – Policjanci byli jedynie zdziwieni tym, co zastali i zapytali, czy nie lepiej tak w domu – opowiada z uśmiechem.
Wśród stałych bywalców najpopularniejszych miejsc do uprawiania seksu w Łodzi są nie tylko pary, ale i prostytutki wraz ze swoimi klientami. Najczęściej są to jednak ludzie młodzi, starsi mężczyźni z kochankami, a nawet małżeństwa. Im wyższa temperatura za oknem, tym więcej "miłosnych incydentów". Wśród ulubionych miejsc Łodzian strażnicy miejscy wymieniają między innymi:
Fontanna na pl. Schillera, ławka w Parku Ocalałych, podwórko przy ul. Kilińskiego, parking przy al. Unii, parking przy ZOO (po zamknięciu), parking przy cmentarzy przy ul. Zakładowej CZYTAJ WIĘCEJ
Warszawa dla odważnych
Nie wszystkich "kręci" seks w miejscu publicznym. Niektórzy decydują się na niego "dla zabawy", bo chcą zrobić w życiu coś szalonego, inni zaś nie mają do dyspozycji własnych czterech kątów, a miejsce publiczne jest "ostatecznym rozwiązaniem" w potrzebie. Tak bywało choćby w życiu Moniki, która uprawiała seks ze swoim chłopakiem na parkingu pod pracą.
– Ja mam kilka takich ulubionych miejsc – słyszę od Michała z Warszawy, który choć ma własne mieszkanie nie stroni od poszukiwań przygód na łonie natury. Bez problemu wymienia zatem "miłosne gniazdka", które są chętnie odwiedzane przez mieszkańców stolicy. – Na pewno Park Skaryszewski na Saskiej Kępie, tam jest sporo ustronnych miejsc: łąk, ukrytych ławeczek i tak dalej. Fajnie też jest nad Wisłą po lewej stronie Warszawy, przy Czerniakowskiej jest takie dość dzikie dojście nad brzeg, niedaleko trasy łazienkowskiej. Super, szczególnie jeśli ktoś ma samochód. No i wiadomo, że w Łazienkach, ale to tylko dla odważnych – wymienia 24-letni, aczkolwiek obyty warszawiak.
A w Krakowie...
Wyobraźnia i finezja Krakowian od wieków wybijała się ponad przeciętną. Posiada ją nie tylko tamtejsza bohema, ale i siłą rzeczy młodzi sympatycy miłości w miejscach publicznych. Stolica małopolski jest bowiem tak mocno oblegana przez turystów, że trudno jest znaleźć ciche i przytulne miejsce na zielonej trawce. – Uprawianie seksu w plenerze w centrum Krakowa wiąże się z problemami typowymi dla dużego turystycznego miasta. Po prostu wszędzie jest pełno ludzi, więc jeśli para nie chce być dopingowana przed podpitych bezdomnych lub zgorszone mohery, to warto dobrze przemyśleć miejsce – mówi nam rodowita Krakowianka 24-letnia Kasia.
Mieszkańcy Krakowa przyzwyczajeni do turystów wiedzą jednak jak radzić sobie z tym dotkliwym problemem. – Dla ryzykantów oczywiście pozostają Planty, największa szansa na pewną intymność pojawia się po sezonie turystycznym, późną nocą lub nad ranem. Mimo wszystko Planty to chyba najpopularniejsze miejsce na seks pod chmurką w centrum Krakowa – mówi naTemat młoda Krakowianka.
Małopolskie perełki
Seks w centrum miasta zostaje tym najbardziej spragnionym. Liczyć się jednak należy z mandatem. Jak twierdzi Kasia, wiele osób ryzykuje jednak i po zmroku zapuszcza się w atrakcyjne rejony miasta. – W ciemnych zaułkach Kazimierza, na wąskich uliczkach i w słabo oświetlonych bramach często spotkać można pary, które raczej nie trzymają się za rękę. Bulwary Wiślane to kolejne kultowe miejsce, zwykle wybierana jest część dalej od centrum w stronę Tyńca. Popularne miejsce to na przykład okolice stopnia Kościuszki przy ulicy Tynieckiej – wymienia Kasia, doskonale zaznajomiona z miłosnymi szlakami w swoim mieście.
Kolejnymi miejscami na seksualnej mapie Krakowa są okolice Tyńca, Bielan i lotniska Balice. Jak twierdzi nasza rozmówczyni, to wymarzone miejsce na seks pod chmurką. – Jest takie miejsce blisko drogi podchodzenia samolotów do lądowania (prawie przy płocie lotniska), które oprócz dogodnego miejsca (ustronna, osłonięta od drogi łąka) zapewnia niezapomniane przeżycia (samoloty w tej okolicy są już naprawdę nisko, czuć ich wibracje). W okolicach Przegorzał i klasztoru Kamedułów czy obserwatorium astronomicznego UJ znajduje się cała masa interesujących plenerów. Te polecam osobiście – mówi nam Kasia.
Love disco
Jeśli ktoś nadal nie czuje się usatysfakcjonowany liczbą urokliwych miejsc, które niejednej parze umiliły już wspólne chwile, Kasia poleca także "stary dobry Kryspinów". – Dziś mekka fanów disco polo i spalonych solarium dziewczyn. Zalew w Kryspinowie gdy tylko robi się ciepło jest miejscem dla miłośników uprawiania seksu w wodzie i nie tylko. Prywatności tam się raczej nie uświadczy – zapewnia Krakowianka, która zna to miejsce raczej z opowieści, niż osobistych doświadczeń.
Zamiast miłości w rytmach disco można pokusić się również o miłość na łonie natury, przez duże "N". – Puszcza w Niepołomicach (tylko paręnaście kilometrów za Krakowem), ustronne, urocze miejsce z ładnymi widokami, choć niekoniecznie to jest najważniejsze – zauważa Kasia.
Autonomia Śląska
Co kraj to obyczaj, co region to kolejne miłosne szlaki miejscowych zakochanych. Moja kolejna rozmówczyni nie jest zwolenniczką seksu w miejscach publicznych. Jak wspomina Paulina, zdarzyło się jej tylko raz i to podczas imprezy. Gdyby nie wypity wcześniej alkohol, nie poradziłaby sobie z ciągłym myśleniem o tym, czy ktoś jej nie podgląda. – Możliwe, że mam za mało luzu, albo mi się wydaje, że intymność mimo wszystko wymaga czterech ścian – mówi szczerze Paulina.
Po chwili Paulina dodaje jednak, że bez problemu może wymienić wskazać popularne miejsce w Chorzowie, gdzie młodzi ludzie od lat chodzą właśnie po to, aby się kochać. – To ogromny park, który obecnie nazywa się Park Śląski. 98% moich znajomych uprawiało seks pod chmurką . Jestem też w stanie wymienić trzy bliskie koleżanki, które straciły tam dziewictwo. Park nie jest jakoś super zadbany i ma swój urok, szczególnie kiedy jest ciepło, a ty masz 16 lat i nie możesz uprawiać seksu w domu, bo mama nie lubi jak się jej przeszkadza w oglądaniu Teleexpressu – mówi nam Paulina.
A czy w waszym mieście też są "utarte szlaki" zakochanych, którzy poszukują miłości pod chmurką?
Zdarza się tak, że na obrazie pojawia się para, która uprawia seks. Wydaje im się, że nikt ich nie widzi, ale niestety ich wybryk zarejestrowała kamera i Straż Miejska, jeśli mamy wolny patrol, jest zobowiązana do podjęcia interwencji CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: dzienniklodzki.pl
Paulina
Mieszkancha Chorzowa
To ogromny park, który obecnie nazywa się Park Śląski. 98% moich znajomych uprawiało seks pod chmurką . Jestem też w stanie wymienić trzy bliskie koleżanki, które straciły tam dziewictwo. Park nie jest jakoś super zadbany i ma swój urok.