Minister transportu zbyt mocno przyjaźni się z biznesmenami, którzy zarabiają dzięki państwowym kontraktom?
Minister transportu zbyt mocno przyjaźni się z biznesmenami, którzy zarabiają dzięki państwowym kontraktom? Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Ministra Sławomira Nowaka miała zgubić pasja do kosztownych zegarków. Uważni dziennikarze naliczyli, że w ciągu ostatnich dwóch lat Nowak miał ich na ręce co najmniej sześć. Wszystkie niezwykle ekskluzywne, ale nie wszystkie kupione za własne pieniądze i wpisane do rejestru korzyści, w którym prawo nakazuje ministrowi odnotowanie każdego podarku wartego co najmniej 600 zł. Jak minister wyznał w rozmowie z tygodnikiem "Wprost", niektórych jego drogich zegarków w rejestrze nie ma, bo... pożycza je od znajomego. W zamian za jeden z własnej kolekcji.
Podejrzliwych publicystów szczególnie zastanawia dziś właśnie to, z kim Sławomir Nowak wymienia się drogocennymi czasomierzami, które tak lubi. To niejaki Piotr Wawrzynowicz, który niegdyś prężnie działał w strukturach Platformy Obywatelskiej, ale potem został zmuszony do porzucenia polityki na rzecz biznesu. Ten tymczasem jest podobno równie bliskim przyjacielem ministra Nowaka, co Adama Michalewicza. Właściciela firmy reklamowej Cam Media, która w ostatnich latach organizowała szereg kampanii finansowanych z budżetu państwa lub Platformy Obywatelskiej.
Firma Cam Media pracowała też dla kilku spółek, którymi de facto rządzi Platforma. Według wyliczeń tygodnika, zarobiła dzięki temu dziesiątki milionów złotych. I jak sugerują dziennikarze "Wprost", być może głównie dzięki głębokiej zażyłości między Michalewiczem, Wawrzynowiczem i Nowakiem. Podejrzenia pisma budzą bowiem nie tylko drogocenne zegarki, którymi polityk zwykł wymieniać się z biznesmenami, ale także fakt, iż bawi się na ich koszt. Tak miało być na przykład latem ubiegłego roku, gdy Sławomir Nowak przyjął zaproszenie Adama Michalewicza do ekskluzywnego klubu Prive nie płacąc za horrendalnie drogą lożę ani grosza.
Źródło: "Wprost"